3 marca 2017

Astrid Löfgren

N, i tam ten ktoś był całkiem sam? Tak całkiem, całkiem? Jak rozumiem, ten cudowny domek na zadupiu był bacznie strzeżony, żeby klient nie mógł uciec, tak?
I tak to powinno wyglądać. W sumie już lepiej, żeby nastolatki pisały badziewia, niż trafiały na takich typów, żeby na własnej skórze zobaczyć, co to znaczy być z kimś tak moralnie złym. A już w ogóle najlepiej by było, gdyby trochę myślały i pobuszowały w sieci, chociażby na forach, zanim przeniosą pomysły do Worda czy na papier. Raczej tego nie uświadczymy. Ale ważne, że są perełki. To pocieszające. Delikatnie.
/Właśnie tak. Całkiem sam w domku na kompletnym odludziu (tym). Domek (ze wzmocnionymi ścianami, których nie zdołał przebić Hulk) pośrodku niczego, a cały teren otacza pole siłowe nie do zniszczenia, wszystko jest monitorowane. Wywozili tam takiego delikwenta i pozostawiali go samemu sobie. Steve był tam zaraz po odmrożeniu, jeśli dobrze zrozumiałam. Ciekawe czy plan byłby taki super, jakby Rogers jednak nie wytrzymał psychicznie takiej zmiany. 
/No weź, mają robi risercz? Ostatnio przeżyłam krótkie załamanie, kiedy jedna próbowała mi wmówić, że skoro pisarze "piszą w różny sposób", to ona może popełniać błędy, a w ogóle to ona ma dyslekcje (tak, właśnie to, nie dysleksję - nagminny błąd). Kiedy pojawia się argument "mam dys(cośtam) i mogę pisać z błędami", to się załamuję. A ja głupia nie przyznawałam się do dysleksji i prosiłam was o poprawki, bo nauczono mnie, że to nie wymówka, a powód to tego, by starać się jeszcze bardziej! Tyle czasu przeze mnie zmarnowałyście :P!
Steve, no dooobra. Co tam u Sharon? 
 Zacząłem ją tak irytować, że kupiła mi książkę o tym, jak zostać ojcem i nie zwariować, ponieważ ma złudną nadzieję, że po przeczytaniu tego przestanę ją w kółko zasypywać tymi samymi pytaniami i głupimi uwagami. Nie pomogło.
Bucky, przeczytaj to na głos i się zastanów, czy to ma sens. Udawać nie zamierzam.
 No nie, nie ma. Przepraszam, będę grzeczny.

1 komentarz:

  1. N, ależ taktyka wsparcia. Moim zdaniem to zupełnie bezsensowne. Zwłaszcza, gdy ktoś jest zmuszany do izolacji. W przypadku Steve'a to kompletnie nietrafione podejście, bo nie chodzi przecież o to, by go więzić. Odizolowanie nie sprzyja adaptacji, a Steve'a należało zaadaptować, zapewniając opiekę specjalistów i odpowiednie oddziaływania związane z wdrażaniem go w zasady nowego świata. Nie wiem, w czym miałoby mu pomóc siedzenie samemu na pustkowiu.
    Może dyslekcja to nieuczęszczanie na lekcje? Dysleksja taka modna i standardowy argument, kiedy brak już innych. Ale w zasadzie to jednemu intensywne ćwiczenia pomogą, innemu nie, to też trzeba brać pod uwagę - oczywiście wtedy, gdy autorka nie rzuca się jak gówno w trawie, za przeproszeniem, że ma prawo popełniać błędy. Mówi się, że to sprawa genetyczna, a skorygować w pełni tego zaburzenia raczej się nie da, więc tylko gratulować, że tobie się udało osiągnąć zadowalającą poprawę, choć nie pamiętam, żebyś robiła jakieś rażące błędy.

    Steve, głupimi pytaniami i uwagami? To znaczy jakimi konkretnie?

    Bucky, nie masz za co. Wiesz, chodzi o to, że nikt za ciebie nie będzie myślał. A to, co kto zrozumie poprzez to, co mówisz, zależy tylko od ciebie. A chyba nie chcesz być źle zrozumiany, co nie?

    OdpowiedzUsuń