6 lipca 2015

Astrid Löfgren

N, strach pomyśleć, czego jeszcze się dowiesz :D
Całkiem niedawno miałam ten sam problem. Przebolałam utratę większości plików, ale do dziś nie mogę przeboleć danych do badań, które wklepywałam do Excela sześć godzin :( Teraz wszystko przewalam na pendrive i polecam gorąco ten sposób. 
Zazwyczaj zgrywam wszystko na dysk, ale teraz stwierdziłam, że mi się nie chcę, bo i po co? Nigdy nic się nie stało, więc nie będę marnować czasu. I teraz mam. Wszystko od początku. Najbardziej żal mi wszelkich wykresów i schematów. Wcięło mi też dziesięć stron na temat właściwości cieplnych i przemian fazowych, które robiłam na korki. Świetnie, po prostu świetnie :/
James, uważam, że każdy ma jakiś specyficzny pogląd. Zarzuć mi czymś, o czym nie wiem, może dziwność spróbuję ocenić - słusznie lub nie.
Wreszcie? Toć ja to już od dawna wiem, chociaż może powiedziałabym raczej, że jesteś trudny, a nie niereformowalny. Fakt, jest w tobie jakaś zawziętość, ale przecież trochę się już "naprawiłeś", prawda? Nie tylko pod względem psychicznym czy fizycznym, ale także społecznym. Tak mi się wydaje.
Już nie chcę wiedzieć, tak się tylko droczę. Ale że obecnie masz takie momenty? Czy mówisz o "tamtych" czasach?
Mówienie o wstydliwych rzeczach i jakieś oswojenie się z nimi jest chyba kwestią otwartości i zaufania do rozmówcy.
W końcu to metal. Podrasowany, ale metal. A wiadomo co się dzieje z metalem na słońcu, więc ała.
I właśnie tego nie mogę pojąć. To jest tak kuriozalne, że aż naprawdę śmieszne. Przecież to także koszta, a lepiej chyba zapobiegać niż leczyć. Mało ekonomiczne podejście mieli, jak już tak chcieli i chcą zwojować świat.
Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że jak powiesz "wolę nie wspominać" to zachęcasz mnie do drążenia tematu? A że jestem dociekliwa to na wszelki wypadek zapytam: w jaki sposób?
Ewidentnie mnie, panie skromny, prowokujesz.
Wolę jednak nie. Lepiej uchodzić choć za odrobinkę normalniejszego, niż jestem.
Dobrze- jestem wybitnie trudnym przypadkiem, lepiej? Może i jestem zawzięty i nie chcę dać się naprawić, ale nie robię tego specjalnie. A przynajmniej nie w pełni świadomie.  
Trochę się naprawiłem, nie będę zaprzeczać, bo nie ma po co, ale jakiejś normy jeszcze długa, długa droga.
Oczywiście, że mam i to nawet często. A przynajmniej miałem, gdy ktoś poruszał ze mną takie tematy. Niektóre rzeczy zwyczajnie nie mogą mi przejść przez gardło, a o niektórych za nic nie chcę mówić. Może to moja wina, a może nie znalazłem kogoś, komu potrafiłbym o tym powiedzieć. Sam nie wiem.
Jeśli ramię zbytnio się ochłodzi i dotknę się nim to także ała i to nie małe. Uwierz.
Nie wiem, czy tłumaczyć to tym, że agenci to nie naukowcy i rozumem grzeszyć nie musieli, czy jednak tym, że sądzili, że popsuć mnie się nie da. Inżynierowie jakieś orzeszki w głowie mieli i próbowali coś robić, ale bezmózgiemu gorylowi i tak nie przetłumaczysz. Zresztą, już dawno przestałem próbować ich zrozumieć, bo i tak nie dam rady. 
To było kompletne zadupie, chata słabo ogrzewana, koców prawie brak, więc jakoś wyciągnęli mnie z munduru i zastosowali stary, dobry sposób "skóra do skóry". Zwyczajnie powiem, że nigdy przedtem nie byłem tak blisko nagiego mężczyzny, I już nigdy więcej nie chcę być.

1 komentarz:

  1. N, strata wszelkich danych naukowych boli chyba najbardziej. A później weź to wszystko w miarę szybko i sprawnie odtwórz... Mordęga. I morze wylanych łez, przynajmniej w moim przypadku.

    James, o, nowość, czyli uważasz siebie za trochę normalnego?
    Wybitnie trudnym? Nie, nie wydaje mi się. Po prostu trudnym. I ciekawym. Fascynującym, a masz.
    Nie znalazłeś kogoś kiedyś czy mówisz o teraźniejszości? Jeśli o teraźniejszości to ja się nie dziwię, że nikogo nie znalazłeś. Nawet kot cię nie lubi. Zapewne nawet wyrazem twarzy nie sprawiasz, że ktoś może pomyśleć, że jesteś na tyle sympatyczny, żeby spróbować zawrzeć z tobą znajomość. Sorry, taka prawda. Mimo całego twojego osobistego uroku.
    Wbrew pozorom ta twoja proteza ma naprawdę wiele mankamentów.
    Zdroworozsądkowo do tego podchodząc, gdybym trzymała pieczę nad tego typu organizacją, to zadbałabym o przeszkolenie agentów. Testy sprawnościowe to nie wszystko i pewnie nie przyjmowałabym nikogo z inteligencją poniżej 100. Agentom czy żołnierzom inteligencja też się przydaje, bo przecież misje nie zawsze idą po ich myśli, plany b, c, d zawodzą i trzeba wymyślić jakąś alternatywę. Bez sensu, kolejny raz to powiem.
    Rozumiem, że tulenie się do obcego, golusieńkiego typa nie jest na tyle wstydliwe, by o tym nie mówić? Tak myślałam, że to o to chodzi.

    OdpowiedzUsuń