Chyba zostanę przy agencie. No chyba że wolisz "Buniu", bo mi się to ostatnio wkręciło, ale nijak ma się to do zdefiniowania twojej pozycji.
Kolejny raz - zawsze do usług. A potrafisz konstruować jakieś bomby czy coś takiego? Takie na przykład coś z niczego, jak MacGyver. Nie mam pojęcia, jak ty te siedemdziesiąt lat nadgonisz. I czy się w ogóle da. Może lepiej skupić się na teraźniejszości i obadać tylko najważniejsze fragmenty technologicznej przeszłości?
Obecnie obydwu, Jamesie, bo mi właśnie podsunąłeś Howarda. Oj tam, nie tak znowu zawodzisz. Zawsze mogę sobie coś nie coś wyobrazić, prawda?
Jeśli chodzi o blizny - to tak, wyobrażam sobie, bo to nie jest coś takiego, co determinuje czy kogoś się ma czy nie ma u swojego boku, a czy taki ktoś jest zależy także od jego charakteru i podejścia do sprawy. Może nie mam tyle blizn co ty, ale mam jedną wielką na połowę pleców i parę mniejszych, i jeszcze jedną na czole. Przejmuję się? Nie bardzo, a teoretycznie powinnam się nimi przejmować bardziej niż ty swoimi, mimo że masz takich więcej. Jasne, zależy od podejścia, ale to też kwestia przyzwyczajenia. A jeśli chodzi prowadzenie cię za rączkę - błagam cię. Prędzej problemem byłoby to, że jesteś upartym skurczybykiem, niż to, że trzeba ci wszystko pokazywać. Ktoś zaznajomiony z twoim życiorysem, a do tego na tyle życzliwy i cierpliwy, z pewnością byłby w stanie być z tobą w "jakimś" związku. A poza tym - uwaga - to działa w dwie strony. Ty też musisz mieć do tego odpowiednie podejście. Buczeniem pod nosem "nie, bo nie" nic nie ugrasz. Żeby coś dostać, musisz coś od siebie dać tej drugiej stronie.
"Taka ilość" to wcale nie dziesięć palców. Wystarczy, że masz trzy fobie i to już jest znaczna ilość. A ja naliczyłam pięć, w porywach siedem.
"Buniu"? Przepraszam, ale czy ja wyglądam jak czyjaś babka? I nawet nie próbuj potwierdzać.
Najpierw zacznijmy od tego, kim jest jakiś MacGyver, bo nie przypominam sobie, żebym jakiegoś znał. Ale tak, potrafiłbym skonstruować prostą bombę "z niczego".
Poznawanie fragmentów nie do końca jest tak świetnym planem, jak może się wydawać, bo zawsze znajdą się rzeczy, które będą dla mnie przez to niezrozumiałe. A tego raczej wolałbym uniknąć.
Tak, możesz, niczego nie mogę ci zabroni. Mogę pośmiać się ze swatania mnie z Rogersem, bo kiedyś już to przerabiałem i co ważniejsze- on jeszcze żyje. Howard to coś innego i jednak wolałbym, żebyś większością z tych myśli się ze mną nie dzieliła.
Naprawdę sądzisz, że blizny są dla mnie tak wielkim problemem, że stawiałbym je na pierwszym miejscu? Dobra, wolałbym ich nie mieć, ale nie przesadzajmy, bo i tak wszystkie jakoś mniej rzucają się w oczy, gdy choć zerknie się na ramię. Można to uznać za pozytyw numer dwa. Nie jestem aż tak płytki, by wady w wyglądzie uznawać za najważniejsze, gdy innych mam znacznie, znacznie więcej. Często jestem na "nie". jestem uparty jak osioł, potrafię wykłócać się o najmniejszą głupotę, bywam złośliwy, podły, samolubny, miewam humory jak baba w ciąży, łatwo się irytuje, zdarzało mi się wpaść w histerię bez powodu, śpię z bronią pod poduszką- oczywiście jeśli w ogóle śpię, czasem zbytnio się nad sobą rozczulam, zapominam własnego imienia, nie daje się dotknąć, boję się ludzi, kilka razy dziennie przeszukuję każde pomieszczenie, bo szukam podsłuchów i podłożonych ładunków,... wymieniać dalej? Dodaj do tego prowadzenie za rączkę i wyjaśnianie kilkanaście razy tego samego, bo znów może mi się coś przestawić i zacznę wszystkiego zapominać po pięciu minutach. A skoro jesteśmy już przy przestawianiu- zawsze może mi odbić i znowu przełączę się na tryb Zimowego Żołnierza. Przy tym ostatnim cierpliwość niewiele da.
Tylko siedem? Myślałem, że będzie gorzej.
Tylko siedem? Myślałem, że będzie gorzej.
Nie, ale jak szczeniaczek już tak. Buniu.
OdpowiedzUsuńNo to skoro potrafisz to jesteś MacGyver. To taki koleś, co potrafi zrobić bombę z patyka.
Neh, Howard mi nie pasuje. Przez sam fakt, że nie żyje, wolałabym zachować dla niego trochę szacunku, więc tak się tylko zgrywałam.
Nie powiedziałam, że stawiasz je na pierwszym miejscu. To jest jedna z wielu innych problematycznych rzeczy.
No tak, najlepiej brać zamiast coś dać od siebie. Musiałbyś nad częścią tych rzeczy zapanować, ot co. Humory jak baba w ciąży da się zniwelować, powstrzymywać podłość, złośliwość, samolubstwo, upartość, wykłócanie, itd. także. A kto wie, może ten ktoś, kto by się zdecydował na prowadzanie cię za rączkę, razem z tobą szukałby pluskiew i tego wszystkiego co tam szukasz. Wybacz porównanie, ale dla upośledzonych umysłowo tłumaczy się wszystko po parędziesiąt razy i oni nigdy tego nie zrozumieją, a tłumacząc tobie jest jakaś nadzieja, że za sześćdziesiątym razem podłapiesz temat. Tak samo osobom z pogarszającą się pamięcią opowiada się co pięć minut te same rzeczy. I ludzie to robią.
Dlatego,mój drogi, masz do wyboru Yelenę albo Steve'a. Zimowemu tylko oni podołają.
No teraz już siedemnaście.