27 lipca 2015

Rora T

Tego nawet nie chce komentować. W ogóle cały pomysł z nawracaniem złych naukowców od Hitlera i Hydry to moim zdaniem dość... Szablony pomysł ale to nie czas i nie miejsce na gdybania.
Dobrze, już nie będę. Na kolejne komplementy będziesz musiał trochę poczekać.
Wiem, że to Rogers ale co w związku z tym? Więc zacznijmy od początku. Jakie są obecnie odczucia co do jego osoby. Zmieniło się coś czy wciąż jesteś mu przeciwny?
 Jeśli SHIELD samo zaprosiło Hydrę pod swój dach i to z szeroko otwartymi ramionami, powinno raczej przewidzieć, że może jej się spodobać i postanowi za bardzo się rozgościć. Brawa dla dyrektor Carter, świetnie jej poszło! Ale cóż, chyba jednak też wolę tego nie komentować.
 Ym, obecne odczucia co do jego osoby są... Znaczy, sądzę, że on jest... Nie wiem, co powiedzieć. Znaczy niby wiem, ale nie potrafię obrać tego w odpowiednie słowa. Wiem, że kiedyś był dla mnie kimś naprawdę ważnym, że był moim przyjacielem, niemal bratem, ale chyba coś zaczęło się zmieniać i psuć już na wojnie. Już wtedy widziałem, że to już nie było to samo. Ja już nie byłem taki sam, on nie był taki sam, ale i tak wskoczyłbym za nim w ogień. A teraz nie byłbym już chyba do tego zdolny. Bo może i nie chcę tego, ale gdzieś tam głęboko siedzi we mnie myśl, że to wszystko jest także jego winą. Wiem, że nie mogę go obwiniać, ale nie potrafię wyzbyć się myśli, że skoro pomagałem mu przez prawie całe życie, to dlaczego on nie pomógł mi, dlaczego mnie nie złapał? Nie mogę chyba powiedzieć, że jestem mu przeciwny, bo tak nie jest. Zwyczajnie przeraża mnie to, że miałbym przed nim stanąć.
 

1 komentarz:

  1. Długo zastanawiałam się co ci napisać i powiem szczerze że wciąż nie jestem jego pewna. Podobną sytuację już przerabialiśmy i wtedy zareagowałeś w ten sposób, że co ja tam mogę wiedzieć, przecież to nie ma mnie robili eksperymenty i ja nie mam metalowej ręki, ale niech będzie. W końcu jak to mówić cel uświęca środki.
    A więc tak... Nie mam zielonego pojęcia jak zacząć... Miałam przyjaciółkę. Była jedyną osobą której mogłam zaufać, ale to wszystko zmieniło się gdy poszłyśmy do innych szkół. Najpierw odwoływała spotkania, bo twierdziła ze nie ma czasu. Potem przestała dopisywać. I skończyło się na tym że na ulicy udawała że mnie nie zna, a ja jak głupia wciąż pisałam i dzwoniłam, bo miałam nadzieję że kiedyś odpisze. Myślałam że to moja wina, że ja coś źle zrobiłam. Długo czasu mi zajęło żeby zmienić zdanie, ale w końcu się udało. Po trzech latach, jak gdyby nigdy nic napisała, a ja się wcale nie ucieszyłam, bo mam do niej żal, że kiedy ja byłam w potrzebie nie pomogła mi, a ja zawsze byłam na jedno jej zawołanie. Ta rozmowa była okropna, a ja chciałam żeby jak najszybciej się skończyła. Najgorsze było to że ona chyba nie zdawała sobie sprawy ze minęły 3 lata i nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. Myślała że tylko się odezwie i wszystko będzie ok, ale ja nie potrafiłam z nią tak po prostu rozmawiać. To mnie zaskoczyło i nie byłam na to gotowa.
    A teraz sama się sobie dziwię, że to napisałam i totem jego w Internecie i totem ciebie. Chyba kompletnie już padło mi na mózg.
    Ale wróćmy już to głównego tematu. Masz całkowite prawo czuć to co teraz czujesz i nikt nie powinien mieć do ciebie wyrzutów w jej sprawie. To ty byłeś gotowy zostać w budynku, który zaraz miał wybuchnąć, że względu na Steve'a. To ty wyleciałeś z pociągu, żeby ratować mu tyłek. A on co? Wolał żałośnie opłakiwać twoją śmierć w ramionach agentki Carter, niż poszukać twojego ciała, czy (to trochę szkolne co lewic napiszę) skoczyć za tobą. Na litość boską to Kapitan Ameryka! Skoro ty przeżyłeś to i no by przeżył. Masz prawo mieć żal co ty się obudziłeś jako ten zły, a on ciągle jest bohaterem. I pomyśleć że gdyby wtedy cię złapał wszystko potoczyło się inaczej... Teraz łatwo gdybać, wiem. Chcę też powiedzieć że masz rację. Steve chce cię odzyskać, bo jesteś jedyna osoba, która jest również częścią jego dawnego życia. Myśli ze wystarczy tylko cię znaleźć, by wszystko było tak jak dawniej. A Rogers przy okazji chce zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia, bo zapewniam cię że je ma.
    Pamiętasz też jak ci mówiłam, że lepiej się wyżalić? Mi to nie pomogło. Myślę że i ty nie zaznasz spokoju dopóki nie porozmawiasz ze Steve'm i nie powiesz mu tego wszystkiego. Nie mówię od masz to zrobić już teraz, za miesiąc, czy za rok. Powinieneś to zrobić kiedy sam będziesz gotowy, bo nikt za ciebie tego nie załatwi.

    OdpowiedzUsuń