N, z tego, co czytałam, to sporo osób było zawiedzionych Zemo, no ale lepiej się jednak nie sugerować i od razu nie zrażać.
Cóż, przyjmę i zniosę wszystko, co nie jest lodówką. Można zatem powiedzieć, że będziemy świadkami poznawania Bucka przez Steve’a na nowo i na odwrót. Taki kierunek mi się podoba.
Tak zrobiłam i doszłam do wniosku, że ludzie w Marvelu są ślepi. Kolejny raz zresztą.
O mój jeżu <3 Rozpływam się.
/Akurat na to, że Zemo będzie kolejnym miernym, płaskim złoczyńcą Marvela nastawiali się chyba wszyscy, więc zaskoczyć można się tu tylko pozytywnie.
/Jak mówiłam - od notki #36 blog staje się już całkowitym AU, więc mogę pokazywać to już zupełnie po swojemu, bez zwracania większej uwagi na MCU. Dlatego pójdę właśnie w taką stronę, jak mówisz. W końcu dość nienaturalnie by było, gdyby jakby nigdy nic ciągle byli najlepszymi przyjaciółmi, wiedzącymi o sobie wszystko itp. Zbyt wiele się zmieniło.
/Relacja Bucky'ego z Kobik była najjaśniejszym punktem całego zeszytu. Marvel wiedział, że Bucky z dzieckiem zmiękczy serca co niektórych fanów. Co z tego, że to dziecko to jedną z najpotężniejszych istot w uniwersum, fragment Cosmic Cube (aka Tesseractu, jeśli chodzi o filmy), który przez swoją niestabilność przybrał postać czterolatki. Która kumpluje się z przestępcami, których teraz jakoś na dobrą drogę sprowadza Bucky.
Clint, dzisiaj w Stanach, jutro na drugim końcu świata, a przezorny zawsze ubezpieczony, więc czas budować barykady. Jest takich więcej? Znaczy takich jak on.
Całkiem bezużyteczne są te informacje?
Dzięki takim jak ty SHIELD w ogóle się trzyma w tym swoim nieistnieniu. Żeby ktoś docenił taką premią na przykład? Niech no tylko Coulson zatęskni, natychmiast cię doceni.
/SHIELD udało się natknąć na jednego osobnika o takich umiejętnościach i jest nadzieja, że nie ma ich więcej, bo dotąd nie spotkaliśmy z dwoma Nieludźmi o takich samych mocach. Najpewniej się one nie powtarzają.
/Lokalizacje baz Hydry są przydatne, bo po upewnieniu się, że nie łgał, będzie można je zlikwidować. Ale poza tym, nie zdążył niczego wyśpiewać.
/O premii przestałem marzyć już lata temu. Wystarczyłoby nawet głupie poklepanie po plecach i stwierdzenie, że "Dobrze się spisałeś, Barton.", "Jesteś niezastąpiony, Barton.", "Wybacz, że ściągnęliśmy cię z urlopu, Barton.".
James, wygodniej jest nożem? Aż chyba kiedyś wypróbuję, chociaż kojarzy mi się, że jak byłam mała to obcinałam lalkom włosy scyzorykiem, chyba się liczy do próby, nie? W każdym razie raczej nożyczki są wygodniejsze. Moda na drwaloseksualizm chyba dalej funkcjonuje, więc byś się wpasował idealnie.
No to w jaką stronę powinno wszystko iść?
Przyznam, że się trochę zamknęłam na to, jak się zmieniasz, a patrzyłam głównie na to, co fizycznie robisz i dokąd zmierzasz, ale właśnie otworzyłam oczy. Jeśli jesteś teraz szczery to… Jak to było? Mazel tov? Nie łatwo się zmienić. Tym bardziej w rok, biorąc pod uwagę twoją wyjściową sytuację.
„Swoje sposoby” w połączeniu „z podobnym programowaniem” skojarzyły mi się z czytaniem w myślach. Nadal nie rozumiem, jak się komunikujecie, ale okej. Nie miał wyboru, bo wie, że z tobą się nie dyskutuje, jeśli coś postanowisz? W końcu to ty czegoś od niego chciałeś – a musiał to choćby podejrzewać, więc mógł nie przystać na twój warunek i negocjować.
No to jednak duże ma znaczenie to, kim było się wcześniej. Nie zdążyłeś zapisać czy w ogóle sobie tego nie przypomniałeś?
Wcześniej uważałam, że to popieprzony film, teraz myślę, że jednak telenowela.
No nie brzydka, tak. Tak czułam, że coś jest nie tak, spryciarzu.
/Może nie tyle jest wygodniej, co jestem do tego po prostu przyzwyczajony i nie czuję potrzeby, by to zmienić, przerzucając się na nożyczki. Poza tym, włosy nie są największym problemem, bo zawsze można je jakoś związać. Zresztą, noża często używam też do golenia się, więc jest bardzo wielofunkcyjny.
/Powinno pójść w inną, niż idzie teraz. Nie wiem w jaką konkretnie, nie będę udawać, ale wiele rzeczy poszło jednak nie tak. Raczej nie zaprzeczysz.
/Akurat na zmianę mojej "wyjściowej sytuacji" to miałem dwa lata i trzydzieści dwa dni. Nadal może się to wydawać niezbyt dużo, ale wystarczyło, jak zresztą widać. Przynajmniej mam nadzieję, że widać. No i zapomniałbym - dzięki.
/Czytać w myślach na szczęście nie potrafię. Naprawdę nie chcę wiedzieć, co siedzi mu w głowie, choć momentami mogłoby to być pomocne.
Jeśli chodzi o to, że nie miał wyboru, bo mi się nie odmawia to cóż, to także po części kwestia starego programowania. Potrafię uderzyć w odpowiednią nutę, żeby go przekonać. Oczywiście nadal mógłby mi odmówić, bo to już nie te czasy. Ale najwidoczniej nie czuł takiej potrzeby, co jest dość niepokojące. Delikatnie mówiąc. I wróćmy do tematu pogody, co? Jest zbyt ciepło, zdecydowanie. Za bardzo rzucam się przez to w oczy, gdy noszę długie rękawy, nawet jeśli zrezygnowałem z większości warstw.
/I oczywiście, że to, kim się było, ma znacznie. Nawet spore. Programowanie może i wypruwa z człowieka większość osobowości i charakteru, ale nie wszystko. Szczególnie w przypadku tych, którzy dostali serum podobne do tego Steve'a, wzmacniające niektóre cechy. Dlatego porzucili Projekt - zwyczajnie nie mogli stworzyć armii takich samych, płaskich, w pełni posłusznych żołnierzy. Za bardzo się buntowali, robili zbyt wiele szkód.
N, a notki sobie już zaplanowałaś? W sensie to, czy wciąż będą jedynie z perspektywy Bucky’ego, bo chyba wspominałaś, że być może od czasu do czasu pojawi się coś od Steve’a. Wiesz, kiedyś czytałam jedno ff, w którym BFF radośnie kwitło od dnia, w którym ci dwaj panowie się "odnaleźli", a właściwie to jakoś specjalnie siebie nie szukali, po prostu tak wyszło. Przeszłość? Przecież nic się nie stało. Spoko, mogliby się dogadywać, ale nie bez żadnych oporów, przynajmniej na początku. Takiego zwrotu jednak tutaj się nie spodziewam, całe szczęście.
OdpowiedzUsuńKobik skądś mi się kojarzy. Tylko była chyba ciemnowłosą dziewczynką. Ale nie wiem, może coś mylę. W każdym razie tak, Marvel wiedział co robi, bo to naprawdę przesłodkie i nieważne, że mają swoje za uszami <3
Clint, to dobrze, że się nie powtarzają?
Jak długo trwa sprawdzanie informacji/upewnianie się?
Nawet tego nie dostajesz? Skandal. Nikt, totalnie nikt cię nie chwali? To ja pochwalę. Jesteś świetny, Barton.
James, skąd takie przyzwyczajenie? To pierwszy sposób, który odkryłeś i tak już po prostu zostało?
No to na przykład co poszło nie tak? Nie zaprzeczę, ale mogę mieć na myśli inne rzeczy w kategorii "nie tak" niż ty.
Mówiąc o wyjściowej sytuacji mam na myśli czas, kiedy zacząłeś z nami wszystkimi rozmawiać, bo tak naprawdę tylko do tego mogę się odnosić. Ciebie sprzed dwóch lat znam tylko z opowieści. Idziesz mi na rękę, w wielu rzeczach przyznajesz rację, a jeśli się nie zgadzasz, przedstawiasz dobre, racjonalne argumenty, nie burzysz się, jeśli ci się coś nie spodoba (przynajmniej zazwyczaj), coraz mniej jest "nie, bo tak", ba!, pozwoliłeś „wejść sobie do łóżka” z ’42, i jeszcze teraz kulturalnie dziękujesz – tak, faktycznie widać. Aż się chyba wzruszę.
A możesz przełożyć z ludzkiego na nasze? Co znaczy „uderzyć w odpowiednią nutę, żeby go przekonać”? On cały jest niepokojący. Aha, pogoda, jasne. Nie możesz w dzień siedzieć grzecznie na tyłku, a sprawy załatwiać wieczorem, kiedy jest już chłodniej?
Reasumując – nie wyplenili z Leo chuja, a z ciebie nie wyplenili dobrego człowieka. Nie próbuj się co do tego sprzeczać.