4 czerwca 2016

Astrid Löfgren

N, dlatego musiałabym mieć świadka. Standardowa zasada. Mogłam wcześniej o tym pomyśleć. Ciekawe czy załagodziłabym sytuację spojrzeniem na kota ze „Shreka”. To i tak mniej od najmocniejszej wódki. Cóż, mógłby wlać w siebie czysty spirytus. Może trochę przepaliłby przełyk, ale co to dla niego. Ważny jest przecież efekt.
Widocznie Stan w tej roli tak bardzo im się spodobał, że nie chcą nikogo innego.
Musimy im pomóc. Musimy im to podsunąć.
/Gdybyś zaczęła posyłać mu spojrzenie ala Kot w butach, mógłby zawsze stwierdzić, że próbujesz go osaczyć i dręczysz go nie tylko słowami, ale też i wzrokiem. Jakieś zarzuty zawsze się znajdą, prawda? 
Wiem też, że są różne mocniejsze wódki, ale podałam zawartość alkoholu, która występuje najczęściej i w najpopularniejszych rosyjskich wódkach, a taką pewnie by pił. Taka Beluga ma właśnie 40%, więc Kachasu mógłby mieć nawet dwa razy tyle. Czyli miały łatwiej.
/Wszystko wskazuje właśnie na to, że masz rację. Ale ponarzekać na brak Jeffersona mogę ;P
/Och nie, lepiej nie. Ludzie nie przetrawili jeszcze jednej rewelacji, więc kolejna dawka mogłaby się okazać zbyt mocna. 
Steve, jesteś pewien, że ci się nie wydaje? Myślisz, że co chciałby ci powiedzieć?
Oprócz wyboru co ich obowiązuje? 
/Nie mam pojęcia, co mógłby chcieć mi powiedzieć, bo to Bucky i zawsze potrafi mnie zaszkodzić, ale jestem pewny, że nie, nie wydaje mi się.
/Odpowiadają przed wyznaczoną przez ONZ radą, choć na łagodniejszych zasadach, które gwarantują im też mniejsze konsekwencje, jeśli dojdzie do złamania przez nich postanowień Protokołu. Nie byliby też zmuszeni do przejścia wyznaczonego przez Radę treningu i nie potrzebowaliby licencji, która zezwalałaby im na użycie mocy - w ich przypadku byłby to zyskane na szkoleniach umiejętności - w ściśle określonych przez Radę przypadkach.
Bucky, brzmi jak wyzwanie. Wątpisz w moje umiejętności wkurwiania? Smutno mi. Poza tym tyle niemożliwych rzeczy cię już spotkało, że wkurzenie przez takiego aniołka, jakim niewątpliwie jestem, staje się bardziej prawdopodobne niż może się wydawać.
Wiem, że daje sobie radę, ale mnie ciekawi, czy zaszłyby wtedy jakieś zmiany i jeśli tak, to jakie.
W Europie panowało przekonanie, że lobotomia leczy z homoseksualizmu, nie wiem czy to funkcjonowało w USA. Mówisz o tej oficjalnej wersji, a ja o tej nieoficjalnej, bo nie sądzę, by każdy wtedy twierdził, że tak, homo i bi to choroby. A co to za reszta?
Dalej nie widzę w tym nic satysfakcjonującego. Na jego miejscu zastanawiałabym się raczej nad tym, że w razie niepowodzenia misji ten przyjaciel mógłby chcieć odebrać mi coś bardzo cennego, asa w rękawie. Wiedział przecież, że Rogers to twardy zawodnik. Postawił jednego super przeciwko drugiemu. Logiczne, że to nie ułatwiało sprawy. No chyba, że to miał być dla ciebie jakiś sprawdzian.
Idź teraz i jej wygarnij, że tego nie zrobiła. Wanda mogłaby w trzydzieści sekund rozstrzygnąć całą sprawę, no ale przecież chcieliście się tłuc, to się tłukliście. Źle ci z tym, że spieprzasz?
Dlaczego mieliby dać ci święty spokój, gdybyś jej nie miał?
/Nie wątpię. Po prostu wiem, że nie dasz rady aż tak mnie wkurzyć, ponieważ durne przytyki słowne to zdecydowanie zbyt mało, by do tego doprowadzić. Może mnie tym zdenerwujesz, ale nic ponad to.
/Zapewne nie doszłoby do żadnych zmian, ponieważ mój organizm jest chyba zbyt silny, by osłabiło go coś takiego. Potrzeba by więcej niż zwykłego przetoczenia krwi. Przynajmniej tak sądzę. 
/Nie wymagasz ode mnie zbyt wiele? Oficjalną wersję mogę sobie przypomnieć, bo istnieje coś takiego jak książki czy internet, ale nie powiem ci co każdy wtedy twierdził, bo nie do końca pamiętam, co sam wtedy twierdziłem. Nie było wtedy czegoś takiego jak internet, gdzie można sobie było poczytać o tym, jaki to homoseksualizm jest zdrowy i jak to nie należy go szykanować. Więc jeśli już ktoś orientował się, że coś jest z nim nie tak, najpewniej uważał to za chorobę. Tak sądzę, bo nie potrafię odpowiedzieć ci na to, co myślał każdy.
/Sprawdzian? Miałem pozbyć się Rogera, żeby nie zakłócił startu Projektu Insight, a potem by się mnie pozbyto, bo nie byłbym już potrzebny. Może więc liczył, że pozabijamy się nawzajem. Tylko przypuszczam, bo nie wiem, co sobie wtedy ubzdurał. Tego w raportach nie było.
/Gdyby to zrobiła, nikt nie wylądowałby w więzieniu, nie rozpieprzono by lotniska i nikt by nie ucierpiał. Ale widocznie ani ona, ani ten geniusz Rogers nie wpadli na taki plan, bo lepiej dać skopać sobie tyłek, a potem wiać. No i nie, jakoś nie jest mi szczególnie źle z tym, że spieprzam przed zagrożeniem. Nie udaję bohatera, więc mogę być tchórzem.
/Byłbym mniejszym zagrożeniem, nie wpadliby na pomysł wysłania mnie do walki. Inne plusy też by się pewnie znalazły.

1 komentarz:

  1. N, co za urojeniowo nastawiony człowiek. Coś bym na niego wymyśliła, choćby to zajęło lata.
    Taki alkohol musi być niedobry. Nie wiem, czy by przełkną. Chociaż w akcie desperacji przyjąłby pewnie wszystko.
    A weź i nie narzekaj, kiedy Jefferson tak bardzo tam pasował. Jakikolwiek mógłby być, byle był.
    Nie wiem, czy kiedykolwiek przetrawią. Gdziekolwiek nie spojrzę widzę jakieś anty Hydra!Steve treści.

    Steve, a co ty chciałbyś mu powiedzieć, ale boisz się/wahasz/cokolwiek innego?

    Bucky, przytyki słowne są nudne. To mało wyszukana metoda.
    Nawet nie pytałam o to, co każdy z osobna myślał. Gdybym zapytała, to naprawdę już mogłabym nazywać siebie idiotką. Chyba się odrobinę nie zrozumieliśmy, ale to nic. Nie pamiętasz, co wtedy o sobie myślałeś?
    Rzucam pomysły jak lecą. A może byłbyś potrzebny? Ten projekt nie mógł być idealny. To, że najlepsze jednostki świata zostałyby zlikwidowane nie oznaczałoby, że inni się nie zbuntują. Czasem dobrze wykorzystywać broń mniejszego kalibru, z ukrycia, bez wzbudzania wielkiego zamieszania.
    Ty też na to nie wpadłeś. Czy wpadłeś, ale nikt cię nie posłuchał? Bycie tchórzem też ci nie przeszkadza?
    I jeden wielki minus w postaci nadopiekuńczości.

    OdpowiedzUsuń