7 sierpnia 2016

Astrid Löfgren

Do dwóch? Zła kobieta. 
Aż mi się cieplutko na sercu zrobiło, bo Bucky w tak opiekuńczy sposób obszedł się z Avą. Mógłby ją zignorować, ale nie, jednak podołał zadaniu, że tak powiem. W końcu współczuję komuś bardziej, niż Bucky'emu. Czekałam na to.
No i Bucky jednak powinien obwiesić się karteczkami z napisanym grubą kreską "Nie dotykać". O pamięć Steve'a też trzeba dbać.  
I jestem z siebie dumna, bo większość zdań po rosyjsku zrozumiałam bez posiłkowania się tłumaczeniem <3
/Hej, nie powiedziałam czyje będą to śmierci, prawda? Mogę być tylko w połowie zła.

/Specjalnie umieściłam tę akcję po rozmowie o siostrze Bucky'ego i rozmyślaniu o tym, czy jeszcze chciałaby mieć z nim do czynienia. On jest jaki jest, czasem zachowuje się jak dupek, czasem jak nieco egoistyczny buc, ale wciąż ma w sobie cząstkę chłopaka, który szył z siostrami sukienki dla lalek. Ma w sobie tego miauczącego kotka.
/Musisz jednak przyznać, że Bucky zrobił postępy, bo z "Nie dotykać!" przeszedł na "Nie dotykać z zaskoczenia!". A to już coś.

/Świetnie! Więc teraz zaczniemy przechodzić na chiński!
Steve, czyli jednak w tej konkretnej sprawie jesteś mściwy. Jak oceniasz swoje szanse? Uda się spełnić, hm, te marzenie?
A co to może być? Broń, ludzie, jakieś wielkie stwory? 
/Cóż, muszę przyznać, że tak, w tej konkretnej sprawie jestem mściwy, może nawet za bardzo, ale sądzę jednak, że nazwanie tego marzeniem jest jednak przesadą. To raczej coś, co zamierzam zrobić bez względu na wszystko, choćby miała być to ostatnia rzecz, jaką zrobię w życiu.
/Zapewne broń lub części, które mogłyby zostać wykorzystane do jej skonstruowania.
Bucky, miękłbyś tylko dla niej.
Nie lubisz ludzi, jak sam mówiłeś, więc samotność nie powinna być wyzwaniem, a jednak musisz samego siebie przekonywać, że bycie samotnym to nic strasznego. Raczej nie zaliczasz się zatem do tych, którzy po trzech miesiącach chcą więcej. Każdy jest inny, tak, ale ja ciągle mówię o tobie, no i w związku z powyższym pieprzenie o tym, że samotność ci pasuje, to bullshit. W moim odczuciu, niech będzie, ale tak to wygląda.
/Czyli mam znaleźć kobietę, która zupełnie nie akceptowałaby tego, jaki jestem, tak? Nie jestem specem, ale czy związek nie polega czasem na tym, by akceptować nie tylko zalety, ale też wady tej drugiej osoby? 
/Nie przepadam za większością ludzi, ale nie ukrywam, że bez jakiegokolwiek kontaktu z nimi po czasie zwyczajnie zaczynam dziwaczeć. A raczej w pewnym sensie zaczynam cofać się w rozwoju... Nie, czekaj, to nie brzmi za dobrze. Ale wiesz co mam na myśli, nie?

1 komentarz:

  1. N, w połowie, ale wciąż zła.
    Wyszła tu na światło dzienne łagodna część jego natury. Rozczulające.
    Och, tak. Zauważyłam to dość dawno i czekam na „No dobra, można, ale delikatnie”.
    Obawiam się, że na chiński jeszcze nie jesteśmy gotowe.

    Steve, no to założenie. Faktycznie „marzenie” brzmi niezbyt dobrze.
    Boję się myśleć, ile tej broni będzie, jeśli to rzeczywiście ona.

    Bucky, nie. Taką, która mimo twoich wad mogłaby sprawić, że stawałbyś się lepszym człowiekiem. No i polega, owszem, tylko co z wadami, których nijak nie da się zaakceptować?
    Nie, nie wiem co masz na myśli i wolę nie zgadywać.

    OdpowiedzUsuń