N, chyba już ruszył na łowy. Próbuje ze wszystkimi, zgrywając niedostępnego, a jego przeurocze komentarze i wygłaszane sądy to taki sposób na wprowadzenie do idealnej randki. Przecież swoją postawą tylko zachęca. I przynajmniej ze Steve’m mu się nieco udaje, bo w końcu ten rzuca dla niego wszystko.
To akurat nie ulega wątpliwości. Ponoć największe dzieła zostały stworzone przez autorów w stanach odbiegających od normy, więc chyba musiałabyś cierpieć na to samo (lub przez to samo), co Bucky, żeby idealnie oddać zawartość tej główki. Ale nie narzekam, bo czyta się bardzo miło. A przede wszystkim po każdej części zostaje sporo pytań.
On na każdym kroku wpędza mnie w kompleksy. I pewnie nie tylko mnie. Straszne.
/No ba, on po prostu robi przesiew, szukając najbardziej wytrwałego kandydata. Wszyscy ci, których da mu się odstraszyć swoim zachowaniem, zwyczajnie nie byli go godni. Chłopak ma głowę na karku i zobaczysz, że jeszcze poderwie samego T'Challę. Będzie wspaniałą królową. Tylko wypadałoby, by zgolił wtedy brodę.
/O nie, podziękuję. Zdecydowanie nie chciałabym dzielić z Bucky'm choć części życiorysu, nie ważne w jakim świecie zostałby osadzony. Zadowolę się więc tym, co mam.
/Bucky jest tak zajebisty, że nawet tyranozaury przy nim wymiękają. Jak jednego uderzył, ten ze wstydu zapadł się pod ziemię tak, że wystawał z niej tylko ruszający się ogon.
+ Nowa figurka Bucky'ego od Hot Toys ma prawdziwe włosy jak kobiece figurki - klik. Tyle do czesania grzebyczkiem od Barbie!
Jennifer, nie jest aż tak abstrakcyjne, ale patrzę na to wszystko pod trochę innym kątem.
Nie dziwne, że nie masz przyjaciół. Szczerość od chamstwa czasem ciężko odróżnić.
/Najwidoczniej ten kąt jest zbyt wąski.
/To jeden z powodów. Było jednak kilka osób, którym to nie przeszkadzało. Jedna jest martwa, druga gdzieś się zaszyła, a dwie wylądowały w zamkniętym ośrodku, załamując się po dziwnych napadach paniki, omamach i zanikach pamięci, które przytrafiły im się rok temu. Pech.
Steve, magnes to na pewno, fakt. A jak w ogóle sytuacja z Bucky’m i jego deficytami? W sensie, czy znaleźliście kogoś, kto byłby w stanie mu pomóc.
Jennifer postanowiła spróbować czegoś nowego, słysząc, że w takim stanie Bucky nie mógłby z nami działać, i muszę przyznać, że zdaje się być z nim o wiele lepiej. Wszystko trochę się ustabilizowało. To dobrze.
Bucky, jak to kto? Steven. Chociaż nie wiem, czy byłby szczęśliwy. Bucky Barnes w roli mamusi to już wyzwanie, a jak do tego dołączy się jeszcze uroczego, charakternego bobasa, to to szczęście mogłoby go przerosnąć. I mniejszy wyrok? Z dziesięciu dożywoci zmniejszony na dziewięć? Opłaca się.
Boże moj... Wyobrażam sobie gówniarza z moich charakterem. Dziecko Rosemary to przy tym nic.
/No i żebyś wiedziała, że się opłaca. Może uda mi się wytargować zmniejszenie wyroku do kilkuset lat, wtedy byłaby nadzieja, że zdążą mnie wywieść poza kraty, zanim wykituję.
N, oj nie wiem, czy aż tak by się poświęcił dla roli królowej. Broda to cenna rzecz.
OdpowiedzUsuńO nie, to już jest wada. Straszy i bije bezbronne zwierzątka. Jak tak można?
I zapięty pasy plecaczka <3 Chcę taką! Natychmiast odszukałabym jakiś grzebyk.
Jennifer, powiedziałabym raczej, że skoncentrowany, ale też taki, który da się rozszerzyć.
Zaprzyjaźniłabyś się z Bucky’m. On wszystko ma ponoć gdzieś.
Steve, oho, dopiero, jak się dowiedziała, że Bucky mógłby stać się bezużyteczny? Zastanawiające.
Czym jest to coś?
Bucky, za to może byś się z nim dogadywał. Wspólne narzekania, wspólne obmyślanie jak komuś i komu uprzykrzyć życie, i takie tam. Czyż to nie wspaniała wizja?
A co, już się szykujesz na proces?