N, objawiłaby się w nim Kleopatra.
I nie sprzątał po sobie? Neh, to też wada.
Nie spodziewajmy się ślicznego bobera po lalce. Grunt, że włosy są na miejscu <3 I plecaczek. I sweterek. I czapeczka.
/Lepsza Kleopatra niż Elżbieta Batory (tak, wiem, to hrabina, nie królowa). Tylko on zamiast o skórę, dbałby o włosy.
/Samo poznikało, więc można to podciągnąć pod posprzątanie.
/Tak szczerze, z buźki zbyt urodziwy to on nie jest - klik. Chociaż może to wina światła i dlatego te oczka wydają się takie małe, a nos taki duży. I ciekawe czy ma miniaturowy pamiętniczek w plecaczku :P
Jennifer, nie takich, czyli jakich?Takich wyjątkowo nieszablonowych.
Steve, macie ją na oku, czyli co robicie? Tylko obserwujecie?
Nie można jej o nic oskarżyć, nie mając żadnego dowodu. A ciężko znaleźć na dowód na kogoś, kogo nie można nagrać. A do tego, jeśli wysnulibyśmy błędne wnioski, mogłoby się to skończyć kolejnymi problemami.
Bucky, to? Dżungla? Serio?
A co ci daje głośne myślenie, że się starasz?
/Ta, serio. Bo poważnie, jeśli jakimś cudem miałbym coś spłodzić, i to coś do tego miałoby ze mnie jakimś cudem, i jakąś stroną wyjść, zdecydowanie nie byłoby to uroczym bobaskiem. Dlatego nazwałem to dzieckiem Rosemary. No i co złego jest w mówieniu o dziecko per to? To dziecko, taki skrót myślowy, nie? Chociaż nie, dobra, i tak tego nie kupisz.
/A takie głośne myślenie zwyczajnie pozwala mi się lepiej skupić. Tyle.
N, niech Elżunia lepiej się w nim nie ujawnia, bo Bucky rozszaleje się tak, że żadne dziewczę w tej Wakandzie nie zostanie. Mężczyźni zaczęliby się buntować, zamieszki, wojna… Po co to komu. Bezpieczniejsza Kleopatra.
OdpowiedzUsuńSamo się zrobiło, więc Buck ma czyste sumienie, tak? Okej.
Wygląda lepiej, niż Ken. To jest w porządku. No i mnie bardziej od notesiku zainteresowały wymienne dłonie. Wygląda to trochę makabrycznie i nawet ketchup nie jest do tego potrzebny.
Jennifer, w obyciu jest raczej przeciętny. Jak na kogoś z takim doświadczeniem. Zamierzasz mu w końcu pomóc czy chcesz go wykorzystać?
Steve, Wanda nie mogłaby pomóc?
Bucky, aż mi się przypomniało, jak kiedyś zapytałeś mnie, czy wciąż kochałabym swoje dziecko, gdyby okazało się gwałcicielem, mordercą, bla, bla. I trochę z tym związane pytanie mi się nasunęło, w sumie bardzo trochę, bo w drugą stronę. Wiem, śmiechy żarty, drugi Tarzan i gawędzenie o rzeczach niemożliwych, ale gdyby takie coś jednak okazało się możliwe, to mniej więcej na jaki procent jesteś pewny, że takiego bobasa byś zostawił? No i tak, masz rację, nie kupuję tego. Już "potworek" byłby bardziej znośny niż bezosobowe "to".
A, to myśl głośno, myśl.