N, Eckbert jest jedyny, to fakt niezaprzeczalny. Tę miłość do Athelstana tłumaczę sobie tym, że otworzył - choć nie wiem, czy to poprawne, by tak mówić - obydwu królom oczy na coś innego, nowego. Obydwu przybliżył do innych wierzeń i głównie chyba na tym się to opierało. Tak mi się wydaje./Otworzył oczy, owszem, ale wciąż nie mogę pojąć, że ta miłość trzyma ich od dobrych dwudziestu lat. Chyba, że obaj wykorzystali to jako element swojej gry, by zagrać na emocjach tego drugiego.
No i tak, to było piękne <3 Chociaż szkoda dzieciaka, że później go wygnano. W końcu nie jego wina, że matka była z tych, co to lubią rozkładać nogi przed kim popadnie, tak brzydko mówiąc.
W walce też ktoś mógłby jej rozpłatać brzuch, przy okazji okazując się zdrajcą. W sumie to jest zagadka. Aslaug teoretycznie też nie powinna trafić gdzieś tam do kobiecej Walhalli, bo i nie zginęła w walce, a do tego była nieuzbrojona, gdy otrzymała strzałę. Śmierć jak najbardziej niegodna. Nie wiem, czy jej pochodzenie miałoby znaczenie. W ogóle sprawy z Walhallą i tymi innymi krainami są dla mnie niejasne. W końcu nie wszyscy wikingowie byli wojownikami, tak mężczyźni, jak kobiety. Na logikę ci nie-wojownicy też musieli gdzieś trafić po śmierci, a bycie nie-wojownikiem chyba nie skazywało ich od razu na nordycką wersję piekła. Jakieś to takie skomplikowane wierzenia były. I w sumie są.
Wiecie co, po chamsku się nawet nie przywitałam. Kajam się i witam.
/Nawet jeśli Ragnar chędożyłby z Kwenthrith, to raczej nie był jej jedynym, by na samo słowo wierzyć jej, że ten bękart - nieślubny, więc bękart - jest synem wielkiego Ragnara. A nawet jeśli, to czego w sumie Eckbert oczekiwał? Że Ragnar powie "Spoko, nie mam za złe wybicia moich ziomków, opiekowałeś się moim domniemanym synem, więc trzymamy sztamę i ruszamy razem na króla Ellę"?
/A kobiety i nie-wojownicy nie trafiali po prostu do Niflheimu (czy tam Helheimu)? Według Wikipedii trafiają tam "duchy tych, którzy nie umarli śmiercią chwalebną, lecz z powodu choroby, samobójstwa lub ze starości". Kraina Hel to po prostu świat umarłych, a Walhalla to miejsce, gdzie trafiają wojownicy polegli w walce. Aslagu.
Grace, nie masz dziś humoru?Mam. Ale ja pani za bardzo nie znam.
Ian, oo, poważne plany. Co lubisz w byciu chemikiem?
Eksperymenty. Lubię je robić. I jak mówi wujek Tony - majsterkować też. Takie zestawy też mam, można z nich robić różne rzeczy, nie tylko te z instrukcji.
S, B, oho, to ktoś kiedyś lądował w szpitalu?B: Nieee...
S: Tak, owszem.
B: Cicho, staram się zrobić dobre wrażenie.
S: Trochę za późno nie uważasz? Więc tak, prócz wypadku z Kim, zdarzyło się jeszcze upuszczenie młota na stopę Sama oraz drobne poparzenie. Ale spokojnie, nie naraz, na przestrzeni lat.
B: Musiałeś?
S: Tak.
N, a może to naprawdę jakaś miłość? Taka, którą ogarniają tylko Eckbert i Ragnar plus reżyserzy?
OdpowiedzUsuńAlbo liczył na jakieś inne profity z tej okoliczności. No ale, będzie grubo. To pewne.
Nie mam pojęcia. Kiedyś się zaczytywałam w nordyckiej mitologii, nazwy kojarzę, ale nic więcej. Mieli i mają skomplikowany system rozmieszczania zmarłych. Krain jest sporo, tego jestem pewna, więc pewnie ty i Wikipedia macie rację.
Grace, ach, no tak. Chciałabyś się ze mną poznać?
Ian, a oprócz tego co lubisz robić?
S, B, młot Thora? Na stopie Sama? Czy stopa jeszcze żyje? I tak byś mnie nie zmylił, Buck.