N: Miałam dodać notkę wczoraj wieczorem, ale miałam mały poślizg. Wyjaśniam to, ponieważ pojawiają się tutaj wieczorne wiadomości.
***
styczeń 2017
― <Zdjęcie
zrobiła przypadkowa osoba podczas ataku na ulicy Filadelfii… Jest dziś ze mną
kongresmen Wilson. Czy widząc pani takie zdjęcie, skłaniałaby się nad
zwiększeniem nadzoru nad osobami takimi jak…>
Steve wyłączył głos i odrzucił pilota na biurko,
wplatając palce w przydługie już włosy na karku. Pociągnął za nie, starając się
doprowadzić do porządku. Wieczorne wiadomości zawsze potrafiły wytrącić go z
równowagi. Jeśli poruszały temat związany jakkolwiek z Protokołem, było to
wręcz nie do uniknięcia. Nie cierpiał tych steków bzdur, które takie programy
serwowały widzom, stawiając wszelkich uzdolnionych w koszmarnym świetle. Od
kiedy "wzmacniacze bojowe" weszły do obiegu na czarnym rynku, zaczęło
być tylko gorzej. Dzięki Bogu – kimkolwiek lub czymkolwiek jest i bez względu
na jego dziwne poczucie humoru – działania surowicy nie zrzucono na
Nadludzi.
Nie zmieniało to jednak tego, że Hydra miała w rękach
choć jedną partię i nie próżnowała. Dzięki uprzejmości Fury’ego, który
podrzucił im kilka zdobytych przez SHIELD zdjęć, mieli okazje zobaczyć to, co
pozostało po próbie z użyciem surowicy na więźniach. Nie wiedział jak SHIELD
zdobyło te zdjęcia i zdecydowanie nie o to teraz się martwił.
Sharon stanęła za nim, wyplatając jego palce z włosów.
Wiedział, że to ona, więc jedynie odwrócił głowę w jej stronę i pozwolił
ścisnąć swoją dłoń.
― To wygląda
jak scena z horroru o zombie ―
powiedziała Sharon i w jej tonie nie było ani krzty humoru.
Steve nie mógł się z tym nie zgodzić.
Włosy wyrwane garściami, zdarta skóra, kończyny
obdarte do kości, odgryzione kawałki ciała… Nieśmiertelna furia w całej swojej
okazałości. I jeśli Hydra pozwoliła na wyciek tych zdjęć, to oznaczało, że
dawali im ostrzeżenie.
― To
ostrzeżenie ― wypowiedział
na głos swoje domysły.
― Patrzcie nas,
zobaczcie do czego jesteśmy zdolni ― dopowiedziała. ― Róbcie to, co każemy, albo
skończycie jak oni.
― Najpewniej
mają tylko jedną partię. Jeśli rozpylą ją w miejscu publicznym…
― Choćby
podczas protestu ―
dokończyła za niego. ― Ogromna rzesza ludzi i Nieludzi zebrana w jednym
miejscu, w napiętej atmosferze.
―
A winę za całą tę akcję będzie można zrzucić na jednego z uzdolnionych.
Sharon
chwyciła pilota, by wyłączyć telewizor. Steve wciąż uciekał wzrokiem w stronę
ekranu, pomimo braku dźwięku, uniemożliwiającego zrozumienie dyskusji toczącej
się na ekranie.
―
Jesteś spięty. ― Spróbowała rozmasować jego barki, wkładając w to sporo siły.
Musiała, jeśli chciała, by miało to jakikolwiek skutek, by Steve choć odczuł
jej dotyk. ― Wiem, że to dla ciebie coś niewyobrażalnego, ale musisz choć na
chwilę przestać się zadręczać. Matkujesz Barnesowi, a sam nie jesteś lepszy.
Zjedz coś, a później się wyśpij ― mówiła, przyciskając szczękę do jego skroni.
―
To rozkaz czy prośba?
―
Rozkaz.
Podniósł
wzrok, spoglądając na nią z lekko figlarnym błyskiem.
―
Tak? A jeśli odmówię? Kara czy…
―
Idziesz spać. Teraz ― podkreśliła,
klepiąc go po policzku. ― Nie jestem ślepa i wiem, że przez ostatni tydzień
niemal nie spałeś. ― Odłożyła pilota na miejsce i zajęła się zbieraniem
papierów. Po chwili namysłu ponownie chwyciła pilota i położyła go na stercie
papierów, na niebieskiej teczce na samej górze. ― Jego też zabieram.
―
Nie jestem dzieckiem. Nie chcę…
―
Idziesz odpocząć.
―
Sharon…
―
Powiedziałam coś ― weszła mu w słowo i ruszyła w stronę drzwi.
―
Jesteś okrutna! ― rzucił jeszcze, okręcają się na krześle, by odprowadzić ją
wzrokiem.
Przystanęła
na moment, przekrzywiając głowę w bok i powiedziała:
―
Wiem. To u nas rodzinne. Wiedziałeś w co się pakujesz.
Uśmiechnęła
się i wyszła na korytarz, zamykając za sobą drzwi. Musiała zajść do aresztu,
zmienić Sama na warcie w laboratorium. Nie zostawiali doktora Inesa bez
nadzoru, nie byli na tyle naiwni. Chciał żyć, więc współpracował z nimi, jednak
to nie oznaczało, że nie mógł próbować wymyślić czegoś przeciwko nim. Ten
człowiek wymyślił do obrzydliwe, koszmarne serum, więc mógł być zdolny do
wszystkiego.
Wykorzystywali
więc wszystkie sposoby, by poczuł, jak bardzo jest zagrożony. Bucky krążył
wokół niego niczym dzikie zwierzę, wykorzystując każdy, nawet najmniejszy
promil lęku, który wzbudzał swoją postawą i opinią. Wanda wyciągała jego
największe lęki, przypominając, że przy tym, co może go spotkać, będą one
niczym. W większości były to puste groźby bez pokrycia, nie byli bestiami jak
on, ale przynosiły zadowalające efekty. Bardzo zadowalające.
Serum
potrzebne było im natychmiast, a prace nad nim posuwały się w ślimaczym tempie.
Brali pod uwagę celowy sabotaż, co tylko podkręcało ich wisielcze nastroje.
Jeśli
serum zostanie rozpylone podczas protestu, jeśli rozniesie je wiatr, na ulicach
rozpocznie się horror, z którym nie będą równać się najgorsze filmy grozy.
Jedno
pozostanie jednak niezmienione – największym potworem wciąż pozostanie
człowiek.
***
Wanda
potrafiła wejść człowiekowi do głowy. Potrafiła coś do niej włożyć, by widział
to, co ona zechce.
Za
to Izanami… Cóż, Izanami potrafiła coś z niej wyjąć.
I to bardzo dosłownie.
Wanda
śledziła ruchy palców Izanami, kiedy ta przyłożyła lśniące fioletem dłonie do
skroni Avy.
Randall
miała zamknięte oczy i ściągniętą w skupieniu twarz. Na moment zastygła w
bezruchu, wstrzymując nawet oddech, by po krótkiej chwili rozczapierzyć palce i
szybkim ruchem odciągnąć je w tył. Pomiędzy jej dłońmi w fioletowej,
połyskującej mgle formowała się… wizualizacja mózgu z jarzącymi się
połączeniami nerwowymi i kumulującymi się tysiącami obrazów. W kilku ruchach
dłoni Izanami przekształciła obraz w nierówną kulę, a kiedy tylko Ava odwróciła
się, by na nią spojrzeć, rozrzuciła ręce na boki, rozciągając kulę. Wszystko wokół
nich przypominało hologram, z setkami, jeśli nie tysiącami obrazów różnej
wielkości rozsianymi wokół nich.
―
To, co widzisz wokół, to wizualizacja twojej pamięci ― wyjaśniła jej Izanami*.
Nie
sposób było nie zauważyć tego, jak szeroko otwarte były oczy Avy wodzącej
spojrzeniem po każdym, nawet najmniejszym obrazie.
―
Wystarczy kilka słów kluczowych i prosty algorytm, by odnaleźć wspomnienia
odstające od pozostałych.
―
Algorytm? ― Uniosła brwi. ― Super…
―
Nie będzie tak źle. Obiecuję. ― Uśmiechnęła się, a potem zerknęła na Wandę. ―
Mogłabyś wyjść, proszę? To będzie bardzo… osobista sesja. ― Spojrzała na nią
przepraszająco.
―
Jasne, nie ma sprawy. ― Potrząsnęła ramionami, wstając.
―
Później pokażę ci, jak to robić. Obiecuję. Przetestujesz to na mnie.
―
Lepiej nie. ― Pokręciła głową, poprawiając długi, czerwony sweter, który
zbytnio się podciągnął. ― Królik doświadczalny będzie potrzebował kogoś, kto
poskłada go później do kupy.
Izanami
spojrzała na nią z mieszanką rozbawienia i dezaprobaty, ruchem ręki pokazując
jej drzwi. Wanda posłała jej grymas w odpowiedzi, ale wyszła, życząc im
powodzenia.
―
Czy… ― Ava wyglądała na zmieszaną, kiedy ruchem ręki zakreśliła okrąg wokół
siebie, pokazując na wizualizacje. ― Możesz… Bo ja wiem… wyjąć te wspomnienia,
które nie są moje?
―
Mam skasować ci pamięć?
Izanami
zmrużyła oczy, a wokół półksiężyca na jej twarzy zalśniły gwiazdy. Przerzucała
kolejne obrazy przed sobą, w coraz szybszym i pewniejszym tempie, nie
spoglądając przy tym bezpośrednio ani na nie, ani na Avę.
―
Tak chyba można to nazwać. Bo w końcu to nie do końca moja pamięć… Tak?
Okręciła
się, by usiąść twarzą, nie plecami, w stronę Izanami i naciągnęła na dłonie
zbyt długie rękawy koszuli.
―
Pamięć jest wyłącznie twoja… Jednak wspomnienia… ― Ściągnęła brwi. ―
Zdecydowanie nie należą do ciebie.
―
Wiesz do kogo? I jak to się stało, że…. No wiesz, że mam je w głowie?
Izanami
zamknęła oczy, trzymając w dłoniach jedno ze wspomnień.
―
Wiem ― odparła, nie precyzując dokładnie, na które z pytań odpowiada. ― Jesteś
pewna, Avo, że chcesz, by te wspomnienia zniknęły? ― Otworzyła oczy,
spoglądając wprost w jej. ― To nie tylko puste obrazy. To emocje i odczucia,
które miały wpływ na to, co czujesz teraz. Kim jesteś i co potrafisz. Nie
sprawię, że nie odczujesz ich braku. Twoja pustka powiększy się.
Ava
spojrzała na swoje dłonie, wykręcając palce.
Wiedziała,
że potrafi walczyć, choć nigdy nie przeszła pełnego szkolenia. Była zbyt młoda,
nawet jak na standardy Red Roomu. Wiedziała, że nauczyła się tego dzięki
powtarzaniu ruchów, których nie miała prawa znać, dzięki pamięci mięśniowej,
której nie miała kiedy zyskać. Wiedziała, że znała Yelenę Belovą, że znała
Winter Soldiera, choć było to absurdalne i nie miało żadnych podstaw. Nigdy ich
nie spotkała, ale znała ich, ale
wiedziała jak wyglądają, znała brzmienie ich głosu jeszcze przed pierwszym
spotkaniem.
Wiedziała,
że polubiła Bucky’ego Barnesa tylko dlatego, że darzyła go niczym niepopartym
uczuciem, zanim go spotkała. Wiedziała też, że to uczucie nie należy do niej,
że jest toksyczne. Dla niego zawsze będzie Antaliją, czasem Natalią, ale nigdy
Avą.
―
Zaryzykuję ― odpowiedziała wreszcie, podnosząc wzrok. ― Ale nie chcę ich. Chcę…
Chcę jedynie wiedzieć, do kogo należą.
―
Dwa tysiące szósty rok. Ukraina. Wybuch awaria sieci sprzętu pierwszego
programu OPUS…
―
Wtedy dostałam moce…
Izanami
pokręciła głową.
―
Nie do końca. Twoje DNA zostało zmienione wcześniej, wtedy twoja moc została…
―
Naładowana? ― dokończyła za nią, puszczając impuls pomiędzy palcami.
―
Tak można to ująć. Pamiętasz co dokładnie się wydarzyło? Nie… ― dodaje po
chwili. ― Nie możesz, straciłaś wtedy przytomność. Dlatego wspomnienie się
urywa. Jednak z urywków, do których udało mi się dotrzeć, a które nie są twoje,
wynika, że była tam Natasha Romanowa? Jedna z kobiet nazywających się Czarną
Wdową.
Ava
potaknęła ruchem głowy.
―
Ivan ją znał. Obiecała, że mi pomoże ― parsknęła gorzko. ― Skończyło się na
tym, że zostałam wtrącona do aresztu i zapomniana. Miałam dziewięć lat, kiedy
SHIELD zamknęło mnie w czterech ścianach, traktując jak kolejnego zbiega zza
oceanu, aż nie uciekłam. Dziękuję za taką pomoc. To jedna wielka porażka, nie
bohaterka**.
Izanami
nie skomentowała jej słów, a jedynie powiedziała:
―
W wyniku awarii sprzętu, do twojego ciała wtłoczone zostało ogromne wyładowanie
elektryczne. Jedna z przyłączonych do twojego ciała elektrod, przywarła do
Natashy Romanowej…
―
Nie…
―
W jakiś sposób… dziwny, niezrozumiały dla mnie sposób, wasze umysły na ułamek
sekundy się połączyły*** i…
Ava
uniosła kolana skrzyżowanych w łyskach nóg i wsparła na nich łokcie. Objęła
dłońmi twarz i na moment ścisnęła policzki, zgarniając palcami włosy do tyłu.
A
potem zaczęła się śmiać.
―
I ona dostała wspomnienie moich rodziców, mojego ojczyma, a ja seksu z facetem,
który mnie nie chce ― mówiła, a jej śmiech przeszedł w gorzki chichot. ― To
chore. Moje życie zawsze było chore. Ale to… Bozhe moy, zabierz to ode mnie. Wszystko. Wolę pustkę od tego.
Izanami
patrzyła na nią bez słowa. A potem uniosła kącik ust, rozświetlając przed nią
kilka z wyblakłych wspomnień.
―
Naprawimy i pustkę.
Dom.
Odessa, a wcześniej Moskwa, choć niewiele z tych miejsc zapamiętała.
Twarz
mamy wystającą znad kołnierzyka fartucha laboratoryjnego.
Pieczone
jabłka.
Ukochana
lalka baletnica. Ta z porcelanową główką. Karolina.
Były
to nieliczne ocalone migawki dzieciństwa. Tak bardzo chciałaby mieć ich więcej,
ale zbyt wiele paciorków z zerwanego naszyjnika przepadło.
Wierzyła
jednak, że je znajdą. Znajdą i poskładają w całość. Musiała wierzyć. „Silna jak
wół, ostra jak brzytwa”. Właśnie taka teraz musiała być.
***
*Nie do końca wiem, jak to opisać, dlatego
podrzucę plansze (klik i klik), na których Wiccan robił coś podobnego.
** Żeby nie było – to nie wyraz mojej
osobistej niechęci. Ava powiedziała coś bliźniaczo podobnego.
*** Te bzdury to nie mój wymysł. To Marvel.
Skrzywdziłaś Avę dając jej wspomnienia Nataszy.. Ale ciekawe czy faktycznie Izanami powycina to wszystko, czy jednak coś zostawi. Tj ma coś zostawić ale czy nie zabawi się wspomnieniami, mogłaby przecież.
OdpowiedzUsuńW: Jak współpraca z doktorkiem?
Mieć wspomnienia Nataszy to musi być tortura. Ale wyjaśniła się zagadka "miłości" do Bucka, choć nie wydaje mi się, że pozbędzie się tego od tak. Wspomnienia wspomnieniami, ale obok tego nawiązała się relacja. Jak na bardzo uspolecznionego pana Barnesa powiedziałabym, że nawet dość silna choć nie do końca stabilna.
OdpowiedzUsuńSharon ma jaja w tym związku ♡