9 stycznia 2017

#64

N: Miałam dodać notkę wczoraj wieczorem, ale miałam mały poślizg. Wyjaśniam to, ponieważ pojawiają się tutaj wieczorne wiadomości.
***
styczeń 2017

<Zdjęcie zrobiła przypadkowa osoba podczas ataku na ulicy Filadelfii… Jest dziś ze mną kongresmen Wilson. Czy widząc pani takie zdjęcie, skłaniałaby się nad zwiększeniem nadzoru nad osobami takimi jak…>

Steve wyłączył głos i odrzucił pilota na biurko, wplatając palce w przydługie już włosy na karku. Pociągnął za nie, starając się doprowadzić do porządku. Wieczorne wiadomości zawsze potrafiły wytrącić go z równowagi. Jeśli poruszały temat związany jakkolwiek z Protokołem, było to wręcz nie do uniknięcia. Nie cierpiał tych steków bzdur, które takie programy serwowały widzom, stawiając wszelkich uzdolnionych w koszmarnym świetle. Od kiedy "wzmacniacze bojowe" weszły do obiegu na czarnym rynku, zaczęło być tylko gorzej. Dzięki Bogu – kimkolwiek lub czymkolwiek jest i bez względu na jego dziwne poczucie humoru – działania surowicy nie zrzucono na Nadludzi.  

Nie zmieniało to jednak tego, że Hydra miała w rękach choć jedną partię i nie próżnowała. Dzięki uprzejmości Fury’ego, który podrzucił im kilka zdobytych przez SHIELD zdjęć, mieli okazje zobaczyć to, co pozostało po próbie z użyciem surowicy na więźniach. Nie wiedział jak SHIELD zdobyło te zdjęcia i zdecydowanie nie o to teraz się martwił.

Sharon stanęła za nim, wyplatając jego palce z włosów. Wiedział, że to ona, więc jedynie odwrócił głowę w jej stronę i pozwolił ścisnąć swoją dłoń.

To wygląda jak scena z horroru o zombie powiedziała Sharon i w jej tonie nie było ani krzty humoru.

Steve nie mógł się z tym nie zgodzić.

Włosy wyrwane garściami, zdarta skóra, kończyny obdarte do kości, odgryzione kawałki ciała… Nieśmiertelna furia w całej swojej okazałości. I jeśli Hydra pozwoliła na wyciek tych zdjęć, to oznaczało, że dawali im ostrzeżenie.

To ostrzeżenie wypowiedział na głos swoje domysły.

Patrzcie nas, zobaczcie do czego jesteśmy zdolni dopowiedziała. Róbcie to, co każemy, albo skończycie jak oni.

Najpewniej mają tylko jedną partię. Jeśli rozpylą ją w miejscu publicznym…

Choćby podczas protestu ― dokończyła za niego. ― Ogromna rzesza ludzi i Nieludzi zebrana w jednym miejscu, w napiętej atmosferze.

― A winę za całą tę akcję będzie można zrzucić na jednego z uzdolnionych.

Sharon chwyciła pilota, by wyłączyć telewizor. Steve wciąż uciekał wzrokiem w stronę ekranu, pomimo braku dźwięku, uniemożliwiającego zrozumienie dyskusji toczącej się na ekranie.

― Jesteś spięty. ― Spróbowała rozmasować jego barki, wkładając w to sporo siły. Musiała, jeśli chciała, by miało to jakikolwiek skutek, by Steve choć odczuł jej dotyk. ― Wiem, że to dla ciebie coś niewyobrażalnego, ale musisz choć na chwilę przestać się zadręczać. Matkujesz Barnesowi, a sam nie jesteś lepszy. Zjedz coś, a później się wyśpij ― mówiła, przyciskając szczękę do jego skroni.

― To rozkaz czy prośba?

― Rozkaz.

Podniósł wzrok, spoglądając na nią z lekko figlarnym błyskiem.

― Tak? A jeśli odmówię? Kara czy…

― Idziesz spać. Teraz ― podkreśliła, klepiąc go po policzku. ― Nie jestem ślepa i wiem, że przez ostatni tydzień niemal nie spałeś. ― Odłożyła pilota na miejsce i zajęła się zbieraniem papierów. Po chwili namysłu ponownie chwyciła pilota i położyła go na stercie papierów, na niebieskiej teczce na samej górze. ― Jego też zabieram.

― Nie jestem dzieckiem. Nie chcę…

― Idziesz odpocząć.

― Sharon…

― Powiedziałam coś ― weszła mu w słowo i ruszyła w stronę drzwi.

― Jesteś okrutna! ― rzucił jeszcze, okręcają się na krześle, by odprowadzić ją wzrokiem.

Przystanęła na moment, przekrzywiając głowę w bok i powiedziała:

― Wiem. To u nas rodzinne. Wiedziałeś w co się pakujesz.

Uśmiechnęła się i wyszła na korytarz, zamykając za sobą drzwi. Musiała zajść do aresztu, zmienić Sama na warcie w laboratorium. Nie zostawiali doktora Inesa bez nadzoru, nie byli na tyle naiwni. Chciał żyć, więc współpracował z nimi, jednak to nie oznaczało, że nie mógł próbować wymyślić czegoś przeciwko nim. Ten człowiek wymyślił do obrzydliwe, koszmarne serum, więc mógł być zdolny do wszystkiego.
Wykorzystywali więc wszystkie sposoby, by poczuł, jak bardzo jest zagrożony. Bucky krążył wokół niego niczym dzikie zwierzę, wykorzystując każdy, nawet najmniejszy promil lęku, który wzbudzał swoją postawą i opinią. Wanda wyciągała jego największe lęki, przypominając, że przy tym, co może go spotkać, będą one niczym. W większości były to puste groźby bez pokrycia, nie byli bestiami jak on, ale przynosiły zadowalające efekty. Bardzo zadowalające.

Serum potrzebne było im natychmiast, a prace nad nim posuwały się w ślimaczym tempie. Brali pod uwagę celowy sabotaż, co tylko podkręcało ich wisielcze nastroje.

Jeśli serum zostanie rozpylone podczas protestu, jeśli rozniesie je wiatr, na ulicach rozpocznie się horror, z którym nie będą równać się najgorsze filmy grozy.
Jedno pozostanie jednak niezmienione – największym potworem wciąż pozostanie człowiek.
***
Wanda potrafiła wejść człowiekowi do głowy. Potrafiła coś do niej włożyć, by widział to, co ona zechce.
Za to Izanami… Cóż, Izanami potrafiła coś z niej wyjąć. I to bardzo dosłownie.

Wanda śledziła ruchy palców Izanami, kiedy ta przyłożyła lśniące fioletem dłonie do skroni Avy.
Randall miała zamknięte oczy i ściągniętą w skupieniu twarz. Na moment zastygła w bezruchu, wstrzymując nawet oddech, by po krótkiej chwili rozczapierzyć palce i szybkim ruchem odciągnąć je w tył. Pomiędzy jej dłońmi w fioletowej, połyskującej mgle formowała się… wizualizacja mózgu z jarzącymi się połączeniami nerwowymi i kumulującymi się tysiącami obrazów. W kilku ruchach dłoni Izanami przekształciła obraz w nierówną kulę, a kiedy tylko Ava odwróciła się, by na nią spojrzeć, rozrzuciła ręce na boki, rozciągając kulę. Wszystko wokół nich przypominało hologram, z setkami, jeśli nie tysiącami obrazów różnej wielkości rozsianymi wokół nich.

― To, co widzisz wokół, to wizualizacja twojej pamięci ― wyjaśniła jej Izanami*.

Nie sposób było nie zauważyć tego, jak szeroko otwarte były oczy Avy wodzącej spojrzeniem po każdym, nawet najmniejszym obrazie.

― Wystarczy kilka słów kluczowych i prosty algorytm, by odnaleźć wspomnienia odstające od pozostałych.

― Algorytm? ― Uniosła brwi. ― Super…

― Nie będzie tak źle. Obiecuję. ― Uśmiechnęła się, a potem zerknęła na Wandę. ― Mogłabyś wyjść, proszę? To będzie bardzo… osobista sesja. ― Spojrzała na nią przepraszająco.

― Jasne, nie ma sprawy. ― Potrząsnęła ramionami, wstając.

― Później pokażę ci, jak to robić. Obiecuję. Przetestujesz to na mnie.

― Lepiej nie. ― Pokręciła głową, poprawiając długi, czerwony sweter, który zbytnio się podciągnął. ― Królik doświadczalny będzie potrzebował kogoś, kto poskłada go później do kupy.

Izanami spojrzała na nią z mieszanką rozbawienia i dezaprobaty, ruchem ręki pokazując jej drzwi. Wanda posłała jej grymas w odpowiedzi, ale wyszła, życząc im powodzenia.

― Czy… ― Ava wyglądała na zmieszaną, kiedy ruchem ręki zakreśliła okrąg wokół siebie, pokazując na wizualizacje. ― Możesz… Bo ja wiem… wyjąć te wspomnienia, które nie są moje?

― Mam skasować ci pamięć?

Izanami zmrużyła oczy, a wokół półksiężyca na jej twarzy zalśniły gwiazdy. Przerzucała kolejne obrazy przed sobą, w coraz szybszym i pewniejszym tempie, nie spoglądając przy tym bezpośrednio ani na nie, ani na Avę.

― Tak chyba można to nazwać. Bo w końcu to nie do końca moja pamięć… Tak?

Okręciła się, by usiąść twarzą, nie plecami, w stronę Izanami i naciągnęła na dłonie zbyt długie rękawy koszuli.

― Pamięć jest wyłącznie twoja… Jednak wspomnienia… ― Ściągnęła brwi. ― Zdecydowanie nie należą do ciebie.

― Wiesz do kogo? I jak to się stało, że…. No wiesz, że mam je w głowie?

Izanami zamknęła oczy, trzymając w dłoniach jedno ze wspomnień.

― Wiem ― odparła, nie precyzując dokładnie, na które z pytań odpowiada. ― Jesteś pewna, Avo, że chcesz, by te wspomnienia zniknęły? ― Otworzyła oczy, spoglądając wprost w jej. ― To nie tylko puste obrazy. To emocje i odczucia, które miały wpływ na to, co czujesz teraz. Kim jesteś i co potrafisz. Nie sprawię, że nie odczujesz ich braku. Twoja pustka powiększy się.

Ava spojrzała na swoje dłonie, wykręcając palce.
Wiedziała, że potrafi walczyć, choć nigdy nie przeszła pełnego szkolenia. Była zbyt młoda, nawet jak na standardy Red Roomu. Wiedziała, że nauczyła się tego dzięki powtarzaniu ruchów, których nie miała prawa znać, dzięki pamięci mięśniowej, której nie miała kiedy zyskać. Wiedziała, że znała Yelenę Belovą, że znała Winter Soldiera, choć było to absurdalne i nie miało żadnych podstaw. Nigdy ich nie spotkała, ale znała ich, ale wiedziała jak wyglądają, znała brzmienie ich głosu jeszcze przed pierwszym spotkaniem.
Wiedziała, że polubiła Bucky’ego Barnesa tylko dlatego, że darzyła go niczym niepopartym uczuciem, zanim go spotkała. Wiedziała też, że to uczucie nie należy do niej, że jest toksyczne. Dla niego zawsze będzie Antaliją, czasem Natalią, ale nigdy Avą.

― Zaryzykuję ― odpowiedziała wreszcie, podnosząc wzrok. ― Ale nie chcę ich. Chcę… Chcę jedynie wiedzieć, do kogo należą.

― Dwa tysiące szósty rok. Ukraina. Wybuch awaria sieci sprzętu pierwszego programu OPUS…

― Wtedy dostałam moce…

Izanami pokręciła głową.

― Nie do końca. Twoje DNA zostało zmienione wcześniej, wtedy twoja moc została…

― Naładowana? ― dokończyła za nią, puszczając impuls pomiędzy palcami.

― Tak można to ująć. Pamiętasz co dokładnie się wydarzyło? Nie… ― dodaje po chwili. ― Nie możesz, straciłaś wtedy przytomność. Dlatego wspomnienie się urywa. Jednak z urywków, do których udało mi się dotrzeć, a które nie są twoje, wynika, że była tam Natasha Romanowa? Jedna z kobiet nazywających się Czarną Wdową.

Ava potaknęła ruchem głowy.

― Ivan ją znał. Obiecała, że mi pomoże ― parsknęła gorzko. ― Skończyło się na tym, że zostałam wtrącona do aresztu i zapomniana. Miałam dziewięć lat, kiedy SHIELD zamknęło mnie w czterech ścianach, traktując jak kolejnego zbiega zza oceanu, aż nie uciekłam. Dziękuję za taką pomoc. To jedna wielka porażka, nie bohaterka**.

Izanami nie skomentowała jej słów, a jedynie powiedziała:

― W wyniku awarii sprzętu, do twojego ciała wtłoczone zostało ogromne wyładowanie elektryczne. Jedna z przyłączonych do twojego ciała elektrod, przywarła do Natashy Romanowej…

― Nie…

― W jakiś sposób… dziwny, niezrozumiały dla mnie sposób, wasze umysły na ułamek sekundy się połączyły*** i…

Ava uniosła kolana skrzyżowanych w łyskach nóg i wsparła na nich łokcie. Objęła dłońmi twarz i na moment ścisnęła policzki, zgarniając palcami włosy do tyłu.
A potem zaczęła się śmiać.

― I ona dostała wspomnienie moich rodziców, mojego ojczyma, a ja seksu z facetem, który mnie nie chce ― mówiła, a jej śmiech przeszedł w gorzki chichot. ― To chore. Moje życie zawsze było chore. Ale to… Bozhe moy, zabierz to ode mnie. Wszystko. Wolę pustkę od tego.

Izanami patrzyła na nią bez słowa. A potem uniosła kącik ust, rozświetlając przed nią kilka z wyblakłych wspomnień.

― Naprawimy i pustkę.

Dom. Odessa, a wcześniej Moskwa, choć niewiele z tych miejsc zapamiętała.
Twarz mamy wystającą znad kołnierzyka fartucha laboratoryjnego.
Pieczone jabłka.
Ukochana lalka baletnica. Ta z porcelanową główką. Karolina.

Były to nieliczne ocalone migawki dzieciństwa. Tak bardzo chciałaby mieć ich więcej, ale zbyt wiele paciorków z zerwanego naszyjnika przepadło.

Wierzyła jednak, że je znajdą. Znajdą i poskładają w całość. Musiała wierzyć. „Silna jak wół, ostra jak brzytwa”. Właśnie taka teraz musiała być.
***
*Nie do końca wiem, jak to opisać, dlatego podrzucę plansze (klik i klik), na których Wiccan robił coś podobnego.
** Żeby nie było – to nie wyraz mojej osobistej niechęci. Ava powiedziała coś bliźniaczo podobnego.
*** Te bzdury to nie mój wymysł. To Marvel.

2 komentarze:

  1. Skrzywdziłaś Avę dając jej wspomnienia Nataszy.. Ale ciekawe czy faktycznie Izanami powycina to wszystko, czy jednak coś zostawi. Tj ma coś zostawić ale czy nie zabawi się wspomnieniami, mogłaby przecież.
    W: Jak współpraca z doktorkiem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mieć wspomnienia Nataszy to musi być tortura. Ale wyjaśniła się zagadka "miłości" do Bucka, choć nie wydaje mi się, że pozbędzie się tego od tak. Wspomnienia wspomnieniami, ale obok tego nawiązała się relacja. Jak na bardzo uspolecznionego pana Barnesa powiedziałabym, że nawet dość silna choć nie do końca stabilna.
    Sharon ma jaja w tym związku ♡

    OdpowiedzUsuń