23 marca 2015

Astrid Löfgren

A myślisz, że jest jakiś sposób, żeby się dowiedzieć coś więcej o tych hasłach? Hm, może metoda prób i błędów? W warunkach kontrolowanych oczywiście. Mozolna robota, ale i tak się chyba nudzisz, nie?
I nie wiedziałam, że lobotomią też cię uraczyli, wybacz. Pozostaje mi współczuć i dziwić się, jak to możliwe, że normalnie rozmawiasz.
Ja bym chyba dała ci szansę. Wiem, że możesz być niebezpieczny, to jest fakt niepodważalny, ale się w tych czterech ścianach po prostu zakisisz i już nie wiadomo, co gorsze.
Trzymanie na smyczy... trochę niestosowne porównanie, ale wiesz na pewno, co dzieje się, gdy trzyma się psa na łańcuchu. Dziczeje, staje się bardziej agresywny, a gdy go się z tego łańcucha spuści po wielu miesiącach, gotowy jest pozagryzać wszystkich i wszystko co się rusza, warczy na właściciela, który go uwiązał.
Tak, zdecydowanie dałabym ci szansę, żebyś nie był takim psem. Brzydko to brzmi, ale myślę, że oswojenie się z innymi odegra dużą rolę, jeśli ci się na to pozwoli.
N, taką pierdołą może być pan Evans :D
  Jestem dziewięćdziesięcioletnim super żołnierzem z bionicznym ramieniem, a dziwi cie lobotomia? Musiano trzymać mnie w ryzach, gdy zabrakło im Fennhoffa a nie wynaleziono jeszcze... krzesła. Doskonale zdaje sobie sprawę, że gdyby nie serum już dawno byłbym śliniącą się roślinką. Cóż, martwą śliniącą się roślinką.
 Sądzę, że trudno byłoby znaleźć chętnego, który zamknąłby się ze mną w czterech ścianach i czekał aż go zabiję. Bo to, że by do tego doszło jest pewne. Sam nie dam rady tego zrobić, bo nigdy by mi się to nie udało- to mogą być słowa, zdania, komendy w jakimkolwiek języku.
  Już dawno byłem mniej niż psem. Wiele o tym słyszałem, bo było to jednym z ich ulubionych porównań. Jeżeli każą mi siedzieć w miejscu, będę siedział. Jeżeli każą mi wyjść na zewnątrz, wyjdę. Żeby oswoić się z innymi, najpierw muszę oswoić się z samym sobą, a to najtrudniejsza część.

1 komentarz:

  1. Mniej niż pies? A co to takiego? Tylko nie definiuj tego jako "ja".
    Dziwię się właśnie dlatego, bo wiem jakie są jej skutki (roślinka, jak mówisz). Te wbijanie szpikulca do lodu przez oczodół, wręcz na oślep, sieje spustoszenie, a jeśli im zależało na twojej sprawności i jednoczesnym trzymaniu w ryzach, to... bardzo się dziwię ich metodom, choć uzasadnienie tego brakiem innych środków w sumie jest logiczne. Ale i tak dalej się dziwię. Ale dość o lobotomii.
    Mam wrażenie, że się powoli oswajasz, bo już jednak inne masz trochę podejście, niż było na początku.


    Bożesz ty mój, niech ktoś zamknie mi gębę :D

    OdpowiedzUsuń