N, chodzi o formę (dodawanie dialogów) czy głębszą treść? Mi się podoba!
O to i o to. Zastanawiam się czy lepsze są "suche fakty" w wersji notki czy właśnie coś takiego.
Zastanawiałam się czy czasem nie przegięłam, bo sama w kościele ostatni raz byłam z dekadę temu.
Poza tym, już wiem o czym zapomniałam, gdy urządzałaś sobie z Bucky'm pogadankę o koniu- w judaizmie jedzenie zwierząt parzystokopytnych jest sporym grzechem i to jednak dla pana B. było dosyć ważne.
James, jak mogłeś nie usłyszeć? Zamyśliłeś się chyba, ot co. Dała ci coś rozmowa z tym księdzem/panem/kimkolwiek on był?
Znowuż na temat religii niewiele powiem, ale dobrze, że się tam znalazłeś. Tak myślę. Kościół ma siłę, ogromną i potężną.
Nie udajesz cwaniaka, tylko nim jesteś.Manipulację też ci wbijali do łba?
Nie chodzi o to, że o siebie nie zadbasz (gdzie ja w to wątpiłam, bo nie pamiętam?), tylko o to, że mogą wyniknąć z tego konsekwencje, którym nie podołasz. Już teraz jesteś rozstrojony a co będzie jak wleziesz między ludzi, wtopisz się w ich tłum i staniesz się ponownie marionetką bez własnej indywidualności? Tak właśnie działa wspomniana psychologia tłumu, dlatego poddałam w wątpliwość to, że bierzesz się za coś, co dobrze znasz. To nie tylko wbicie się w szarą masę, ale też przejęcie jej cech. Ujednolicenie z innymi. To jest niebezpieczne nawet dla takiego kogoś jak ty, który - mam wrażenie - wszystkie rozumy pozjadał i trochę idealizuje swoje możliwości.
Nie zachowuję się jakbym pozjadał wszystkie rozumy, bo doskonale wiem, że mam wady i słabości, które można wykorzystać przeciwko mnie. Wiem też, że choć ktoś nie może pokonać mnie fizycznie, bez problemu mógłby złamać moją psychikę i byłoby po mnie. Wiem to wszystko i to doskonale, ale nie wiedzę powodu rozprawiania nad tym.
Wiem też za co się zabieram i o dziwo, wiem jakie mogą być tego konsekwencje. I tak, tego też kiedyś mnie uczono, bo bez tego wypuszczanie mnie w tłum raczej źle by się skończyło.
Nie mam ochoty rozgrzebywać kwestii mojej religijności, bo raczej się nie dogadamy, ale tak, coś dała. Tyko sam do końca nie wiem, co.
N, od czego są internety? :D Wydaje mi się, że bardziej emocjonalna wersja jest dla wizerunku Bakusia korzystniejsza. Myślę też, że wątek kościoła to nie przegięcie, bo momentami miałam wrażenie, jakbym czytała kazanie, a w kościele byłam x lat temu.
OdpowiedzUsuńNo, gdyby to się pojawiło, to rozmowa byłaby inna. Ale to nic.
James, pewien Niemiec kiedyś też się za to zabierał. Tylko, że trochę za bardzo się wychylił. Wierzę, że naprawdę wiesz co robisz.
Nie pytałam o religijność - tak gwoli ścisłości.