3 czerwca 2015

Astrid Löfgren

Och, tak, poważniejszym być się nie da.
Zawsze mogłeś liczyć baranki. Ale chyba przekleństwa jednak lepsze, bo przynajmniej korzystne.
No co ty się tak mnie czepiasz, no. Źle powiedziałam?
Znacznie więcej czyli ile ich jest?
Dobra, to jednak zapytam. Co tam w tej numer osiem jest? Nie chcesz to nie mów, ale wiesz... babska ciekawość silniejsza.
Najlepsze jest to, że sam tak naprawdę nie wiem, ile ich jest. Rosjanie wszystko starannie dokumentowali, ale Amerykanie byli już w tym o wiele bardziej niedbali. Więcej niż dwadzieścia, mniej niż trzydzieści.
Numer osiem powstawała, gdy próbowano wymyślić nowy sposób trzymania mnie na krótkiej smyczy, gdy zabrakło im Fennhoffa.  Krzesło zawsze bolało jak diabli, ale wtedy... można sobie chyba łatwo wyobrazić, jak niedoskonały był na początku ten sprzęt.

1 komentarz:

  1. Przynajmniej taki zakres znasz. Dobrze, że to w setkach nie idzie, bo w sumie tego się bardziej spodziewałam. Jakieś ciekawostki poznałeś w którejś teczuni? Coś nowego np.?
    Wyobrażam sobie niedoskonałość sprzętu, ale nie wyobrażam sobie jego działania. Fennhoff był chyba lepszą opcją, mam rację? Z dwojga złego. Tak w ogóle to co za krzesło? Elektryczne czy z kolcami, czy jeszcze jakieś inne?

    OdpowiedzUsuń