3 czerwca 2015

Astrid Löfgren

A czy ja powiedziałam, że niesłusznie go tak nazwałeś? No raczej nie, więc kpina na temat obrażania całkowicie zbędna.
Nigdzie też nie powiedziałam, że to dla mnie tak wielkie przekleństwo. Uznaję je za wystarczające, a nie wybitnie dotkliwe. Jest różnica, więc ten atak też trochę z tyłka wyjęty, no ale dobra, rozumiem humorek.
Te mi się bardziej podobają. Takie z finezją wręcz.
Okrutnie nudny. Nie musisz się tłumaczyć a ja nie pytam co znalazłeś, skoro wywołuje to niezbyt przyjemne odczucia.
Wcale nie kpię, jestem całkowicie poważny.
Przez większość czasu, nie byłem nawet w stanie unieść głowy, a wymyślanie przekleństw było jednak ciekawsze, niż powtarzanie w kółko 325...5... coś tam i jakoś pomagało zupełnie nie oszaleć.
Okrutnie nudny. Idealnie dobrane słownictwo, naprawdę. 
Durnie z Kijowa powiedzieli, że Romanowa ma teczkę numer dwadzieścia. Łatwo się więc domyślić, że jest ich znacznie więcej, a ja nadal nie mam wszystkich. Każda baza, w której przebywałem, prowadziła oddzielną dokumentację, a dla mnie ważny jest każdy, najmniejszy szczegół. Ta numer osiem niezbyt mi się spodobała, to wszystko.

1 komentarz:

  1. Och, tak, poważniejszym być się nie da.
    Zawsze mogłeś liczyć baranki. Ale chyba przekleństwa jednak lepsze, bo przynajmniej korzystne.
    No co ty się tak mnie czepiasz, no. Źle powiedziałam?
    Znacznie więcej czyli ile ich jest?
    Dobra, to jednak zapytam. Co tam w tej numer osiem jest? Nie chcesz to nie mów, ale wiesz... babska ciekawość silniejsza.

    OdpowiedzUsuń