N, tak! Właśnie tak by było! Czyż to nie piękna wizja? <3
W sumie masz rację, kompletnie zapomniałam, że Winnie sam się dorobił takich mięśni. Zacznę się bać, że przez te konkursy się pozabijają. Winnie ze swoją tendencją do kantów mógłby być nieuczciwy. Nawet, jeśli konkurentem byłby Steve. I tylko Steve.
No, to było do przewidzenia :P Jest jakaś szansa na happy end?
Tak szybko? Wow.
/Na pewno ta scena z włosami majestatyczne opadającymi na asfalt i z łysą głową pana Stana błyszczącą w słońcu byłaby piękna, ale pomyśl też o tym, jakim byłaby zaskoczeniem dla widzów (o Capie nie wspominając)! No bo kto by obstawiał taki plot twist? Nikt!
/No ba, że Winnie by kantował. Zainwestowałby w odżywki i ograniczyłby płyny, żeby mięśnie były bardziej widoczne, Steve'owi specjalnie potykałby pod nos fast-foody. I aż strach pomyśleć, co wymyśliłby, gdyby zaangażowano do konkursu jeszcze Thora!
/W jednym z haseł mam właśnie "Szczęśliwe zakończenie", więc to gwarantuje co najmniej jeden happy end. Jak na mnie to dużo.
/Udało mi się odzyskać nadpisany plik (dzięki ci, internecie), więc nie musiałam pisać od początku, co ułatwiło sprawę.
I tak trochę btw - dopiero teraz zauważyłam, że wzrost i waga filmowego Bucky'ego zostały podane nam w jego teczce z CA:WS (klik - pomińmy fakt, że nawet litery są źle zapisane). A więc ma 175 cm wzrostu i waży ponoć 70 kg (trzeba tu dodać jeszcze wagę ramienia, ale to i tak za mało...). Zauważyłam to dwa lata po premierze i rok od założenia bloga, gdy mi to pokazano. Brawo ja.
James, wiesz, tekst to jednak tekst. Czasem trudno się domyślić, że ktoś jest niezadowolony, o ile nie pójdzie to delikatnie w stronę obrażania siebie nawzajem czy czegoś takiego. Można być też wściekłym, ale nie wyrazić tego w żaden sposób.
Zawsze gwiazdę można by było na coś przerobić czy przykryć innym tatuażem, po co od razu wycinać. A jak już naprawdę by się chciało tego pozbyć, to przecież da się usunąć. Może efekt nie byłby jakiś wyjątkowo dobry, ale gwiazdy by nie było. Zmyłeś już ją albo próbowałeś, że wiesz, że można by było to zrobić?
Nie znam ich technologii, ale być możne gdyby jakimś cudem takiej pamięci też cię pozbawili, to zastąpiliby ją czymś innym. Kto wie, może mają jakieś super zaawansowane techniki wpisane w programowanie, pozwalające na wymianę pamięci w zależności od potrzeb. Raz maratończyk, raz snajper, a innym razem wędkarz. Chociaż gdyby mieli, to by już tego użyli.
Co nie? Od razu rośnie poczucie własnej wartości.
Czyli to są raczej takie przyziemne, podstawowe rzeczy? Nie masz niczego takiego, co osiąga wyższy poziom istotności?
No to skoro tak mówisz, to może właśnie chce kopnąć ich w tyłek. A przy okazji pewnie ciebie. Oni czyli ci, dla których obecnie Leo pracuje?
/Dlatego nie powiedziałem ani tak, ani nie, a że czasem sam nie wiem. Jeśli chcesz mieć stuprocentową pewność, że wyłapie twoje niezadowolenie, najlepiej będzie, jeśli powiesz to wprost.
/Jakoś nie bardzo interesuję się sztuką tatuażu i nigdy się nie interesowałem, dlatego przyznaję, że nawet nie wiedziałem, że da się je potem jakoś usunąć. No, ale teraz już wiem. I nie, nie próbowałem usunąć gwiazdy. Nie przeszkadza mi jakoś szczególnie.
/Gdyby mieli aż tak zaawansowaną technologię, nie byłbym im raczej potrzebny. Mogliby wgrać moje umiejętności do głowy pierwszemu lepszemu agentowi i efekt byłby podobny. Może nie miałby mojej siły, ale w większości misji nie była ona tak na prawdę potrzebna. Więc gdyby to potrafili, nie kłopotaliby się z trzymaniem mnie. Mogli co prawda wgrać komuś fałszywe wspomnienia o tym, że był znakomitym snajperem, ale to były tylko wspomnienia, ten ktoś nie nabywał tych umiejętności. Także to raczej odpada.
/No nie. Znaczy chyba. Nie ukrywam, że najistotniejsze są dla mnie tak podstawowe rzeczy jak to, jak się nazywam, kim jestem, co właśnie robię, gdzie jestem i po co. Cała reszta jest jakoś mniej ważna i jeśli coś mi ucieknie, sięgam do notatek. Póki co działa.
/To, że coś mówię, nie znaczy przecież, że tak jest. Jeśli chodzi o Leo to cóż, pewnie jest tak, że ja pamiętam część, a części nie, a w jego przypadku jest pewnie tak samo. Także niczego nie mogę być pewny, mogę tylko przypuszczać. Jestem niemal stuprocentowo pewny tylko tego, że wystawi Hydrę prędzej lub później. Dla kogo? No tego akurat chcę się dowiedzieć.
N, no szkoda, że nikt na to nie wpadł. Albo ktoś wpadł, tylko zbyt mało miał odwagi, żeby wcielić w życie tak szatański plan.
OdpowiedzUsuńI pewnie smarowałby się tym czymś, czym smarują się kulturyści przed konkursem. Wobec Thora musiałby użyć broni większego kalibru. Ciężka sprawa.
To chyba waga sprzed przyrostu masy mięśniowej. Prawda...?
I przepraszam, że nic a nic nie skomentowałam w "miniaturowym zakątku" (tak, bo tak ochrzciłam twój drugi blog, wybacz :P), ale jak tylko znajdę dłuższą chwilę to przysiądę i podzielę się odczuciami. Ale powiem tylko, że "Banan i kakao" jest cudowne <3 Już nie wspominając o Yelenie jako dziewczynie Bucky'ego... Boskie!
A, no i gratuluję setki! :)
James, a chcesz wiedzieć, kiedy ktoś się na ciebie denerwuje? Do niedawna zwisało ci to i powiewało. Coś się zmieniło? Powiem tak: mieszkam pod jednym dachem z dość impulsywnym człowiekiem, który mnie momentami niesamowicie wnerwia tą swoją porywczością, i to on nauczył mnie, że czasami nie warto mówić "Stop", trzeba tylko wyczuć kiedy. Zamiast dać ponieść się emocjom, wycofać się, albo przeciwnie - zaatakować, czasem lepiej jest wsłuchać się w to, co drugi człowiek mówi i przejąć kontrolę. Nie ukrywam, że podobną taktykę obrałam względem ciebie. Zresztą, przez pewien czas miałam wrażenie, że trochę sprawdzasz granice swoich rozmówców. Wiesz, jakbyś badał, na ile możesz sobie pozwolić.
A widzisz, ciekawostka dnia. Pasowałyby ci tatuaże tak swoją drogą. Mi tam się ta gwiazda podoba. Wyłączając oczywiście myśl, skąd się wzięła.
No tak, ale mogliby na przykład wykorzystywać ciebie, wgrywając umiejętności jakichś innych "super-panów", gdyby ich iluś tam było, a do tego martwych. Mieliby dwa w jednym.
A jak uzupełnisz to, co ci umknie, to odczuwasz coś specyficznego?
Ale chujem jest. To się póki co zgadza. Wpadłeś na jakiś pomysł dla kogo?