14 maja 2016

Astrid Löfgren

N, trafiłaś w punkt. Everyman to strzał w dziesiątkę.
No właśnie o to mi chodzi. Można się domyślić, że mieli kontakt, ale właściwie to wszystko i w tym wypadku jednak brakuje dodatkowych informacji. Wygląda to sztywnie, momentami bezsensownie i na pewno nie tak, jak być powinno. A szkoda, bo nawet ładna z nich parka, tylko w bzdurnych okolicznościach postanowili pójść o krok dalej.
Mam ochotę zaznaczyć wszystko, oprócz pierwszego, bo nie wiem co wybrać. Pomocy! Ciekawe kim byłby ten szczęśliwiec. Hm, chyba zacznę tej opcji kibicować :P
/Prawda? Posłuchaj tylko, jak pięknie to brzmi - James "Everyman" Barnes. Jest moc, prawda? Nie to, co jakiś tam Wiener czy tam Winter Soldier
/Boli mnie to tym bardziej, że promocja zapowiadała, że Sharon będzie mieć bardziej znaczącą rolę. Na promo artach pojawiała się w stroju i z jakąś wymyślną bronią w ręku, na jednym była nawet na lotnisku, na innym walczyła z Natashą. A w filmie nie było żadnej z tych rzeczy.
/Jeśli chodzi o szczęśliwca, z którym miałby związać się Bucky, miałabym bardzo zawężone pole poszukiwań - musiałby mieć kanonicznie dobre relacje z Bucky'm (jak na pana B., oczywiście) i być bi/homoseksualny albo chociaż nieokreślony. I musiałby mieć jakiś sensowny powód, by być w Wakandzie. I nie być Steve'm. Spoko, damy radę. I jeśli zaznaczysz wszystko, oznacza to, że Bucky ma mieć jednocześnie i chłopaka i dziewczynę :P?
Steve, zrobiłeś tyle, ile byłeś w stanie i najlepiej, jak potrafiłeś. Racjonalną odpowiedzialność łatwiej unieść niż tą wziętą z każdej możliwej strony, bo tak nakazuje pozycja.
Spróbujcie odpuścić. Może podziała.
W jakich wyborach nie dasz rady go poprzeć? Chodzi o poddanie się ustawie?
/Wiem to wszystko, wiem, że nie powinienem brać wszystkiego na siebie, ale... Czasem sama wiedza nie wystarcza, by odpowiednio się do tego stosować. 
/Nie nagabuję go o to bez przerwy. Sądziłem, że po tym wszystkim dobrze by mu to zrobiło, więc kilkukrotnie poruszyłem tę kwestię.
/Tony i ja często mieliśmy inne zdanie na wiele tematów, ale nigdy nie skończyło się to tak, jak w kwestii ustawy. I Bucky'ego. Nie dam rady poprzeć go w kwestii Protokołu, tak jak nie dam mu skrzywdzić Bucky'ego, choć rozumiem jego reakcję.
Bucky, a co jest złego w pokazaniu, że na czymś ci zależy? Fetysz, tak? No fajnie, a ponoć nic cię nie pobudza/podnieca. Niegrzeczny. Chociaż przyznam, że nie wiem czy operujemy tą samą definicją fetyszu.
Też tak mówiłam i zawsze, kuźwa, doktorki znajdą miażdżący kontrargument. Ale może obeszłoby się bez krojenia? Czy na pewno nie?
Nie wiem czy zawsze, ale wiem, że da się ją odbudować. Taktykę masz podobną jak z nami wszystkimi, czyli wkurwiać czym popadnie?
Dlaczego zależy ci na tym, żebym to doceniła?
/Po pierwsze - nie chcę im pokazywać, że na czymś mi zależy i koniec. Mam prawo nie chcieć. Po drugie - tak, wiem czym jest fetysz. Po trzecie - nie użyłem tego określenia poważnie. Uciekanie skądś nie sprawia, że odczuwam... satysfakcję. Bynajmniej pod tym względem.
/Zawsze, kiedy zmieniali mi protezę, musieli mnie kroić. Dlaczego tym razem miałoby się niby bez tego obyć?
/Wcale nie wkurwiam ich czym popadnie. Chociaż nie, chwila, to właśnie robię. Ale bez większych sukcesów, chyba jeszcze zrzucają to traumę czy coś w tym stylu.
/Ludzie tego nie rozumieją. Dla nich to zachowanie niezrozumiałe, niewybaczalne, coś, za co powinno zdzielić się mnie w łeb. Ale z mojej perspektywy wygląda to inaczej. Nie byłem wtedy gościem, którym jestem teraz. Miałem gdzieś to, że mogą być jakieś ofiary moich działań, bo świat wciąż dzielił się dla mnie na dowództwo, cele i straty wliczone. I wybrałem, że go nie zabiję. To była jedna z moich pierwszych podjętych samodzielnie decyzji i jestem z tego dumny.

1 komentarz:

  1. N, czemu nikt od Marvela jeszcze na to nie wpadł? Musisz sprzedać im ten pomysł.
    Tak się zastanawiam dlaczego w ogóle jej rolę aż tak pomniejszyli.
    Powodem zawsze mogą być wakacje. Ale chyba jednak wygra dziewczyna, więc problem powinien być mniejszy. Gdyby mój głos był ostatni i decydujący, a wyniki obu pozycji takie same, to chyba tak, musiałby mieć jednocześnie chłopaka i dziewczynę. Ale wierzyłabym w niego, to obrotny facet, dałby radę :P

    Steve, a w jaki sposób próbujesz trochę zmniejszyć intensywność poczucia winy, o ile w ogóle coś takiego robisz?
    Nawet gdybyście go namówili na jakąś pogadankę z terapeutą, psychiatrą, księdzem, rabinem, kimkolwiek, to niewiele by to dało, jeśli sam by tego nie chciał, dlatego mówię o odpuszczeniu.
    Ale mam wrażenie, że w pewnych kwestiach zgadzałeś się z treścią Protokołu, czyż nie? Nie odpuści mu, co? Z jednej strony mu się nie dziwię, ale z drugiej… No ciężko zrzucić na Bucky’ego całą winę.

    Bucky, to inaczej – dlaczego nie chcesz mi swojego podejścia wytłumaczyć? Tylko nie przywołuj znowu swoich praw, błagam... Drugie i trzecie – wiem, zgrywam się.
    Nie chce mi się wymyślać argumentów. Nie znam wakandyjskiej techniki, ale może by coś poradzili.
    I co, wszyscy skaczą nad tobą, „Bucky to, Bucky tamto” i te sprawy? Za mało się starasz.
    Najważniejsze w tym wszystkim jest właśnie to, że ty sam jesteś z tego dumny i mimo że ludzie mogą tego nie rozumieć i nie dostrzegać, to ty to widzisz i to wystarczy, żebyś mógł się choć odrobinę podbudować. Cieszę się, że możesz w końcu powiedzieć, że jesteś dumny ze swoich decyzji. To był niewątpliwie przełom. I oczywiście nie jest tak, że tego nie doceniam, bo doceniam. Chciałam cię trochę sprowokować.

    OdpowiedzUsuń