14 maja 2016

Red Hood

Ja raczej ich przyjaźń postrzegam tak ogólnikowo. Może symbolicznie.
Ten buziaczek był dziwny. Wydawało mi się, że Steve chce się pocieszyć pod starcie Peggy.
Nie znoszę kanonu Sharon/Steve... br. Wychodzi na to, że połowy kobiet z danego uniwersum nienawidzę. Jestem taki zły.
 Dodałem to z grzeczności, nie narzekaj. :P
/Dla mnie po prostu za szybko zaczęło być dobrze, a Bucky miał się tak znakomicie, że jego decyzja ze sceny po napisach przyprawiła mnie tylko o "wtf?".
/Właśnie o tym mówię. Wypadło to naprawdę dziwnie, bo Rogers wyszedł na gościa, który interesuje się siostrzenicą swojej dawnej miłości tylko dlatego, że ta jest jej krewną. I osobiście lubię Sharon, naprawdę, ale chcę ją zobaczyć jako pełnoprawną bohaterkę, nie love interest Capa.

/I nie narzekam, a po prostu twierdzę, że najpierw przedstaw propozycję, a dopiero potem dodaj, że może mi się to nie spodobać. No chyba, że to taka próba zniechęcenia mnie :P

1 komentarz:

  1. Dokładnie. Może chodziło tutaj twórcą o jakaś symbolikę? Bohater idzie na wojnę, to musi dostać całusa od swojej ukochanej (co z tego, że nic ze sobą nie kręcili wcześniej, ale to przemilczmy). Wyszło tak kiczowato, że aż przerażająco.

    W moim przypadku wydaje się być trochę bezbarwna, nijaka. To smutne.

    Możemy to przegadać na gg lub e-mailem. Ewentualnie możemy to zostawić na blog PBF.

    OdpowiedzUsuń