Ja Nataszę lubiłam jakiś czas, a później mi się przejadła. Dla mnie jest trochę zbyt… nie wiem. Sztuczna nawet na sztuczny świat Marvela. A co do figury, może ta pani ma bardziej pasującą, ale ja jako ja osobiście bym chciała mieć taką jak Scarlett. Może rzeczywiście bym obejrzała o niej film, nawet więcej, chętnie bym obejrzała początki Czarnej Wdowy, za czasów szkolenia. Ale wtedy z odpowiednią aktorką? Wiekowo oczywiście, a nie znów dorośli, którym zrobią kitki i mamy nastolatków. Phi. Ja od kilku dni już nie należę do nastolatków, a nadal wyglądam jak dzieciuch.
Ale błąd. Serio. Trochę taki…. Bardzo mocny? Kurcze, co im szkodziło zostawić normalną datę?
/Figura to kwestia gustu, to oczywiste. Stwierdziłam po prostu, że pani Moneymaker z figury pasowałaby bardziej, bo wszystkie Wdowy były wysokie, smukłe i umięśnione (i miewały biusty większe od głowy, ale to przemilczmy). A tak wychodzi na to, że kobietka o figurze pani Scarlett ma tyle pary - a może nawet więcej - co o wiele bardziej umięśniony i niemal równie dobrze przeszkolony mężczyzna. Co jest trochę śmieszne. Ale dobrze, nie wymagajmy realizmu od tych filmów.
/Wątek szkolenia i RR został lekko muśnięty w jednym z odcinków w pierwszym sezonie "Agentki Carter". I osobiście o wiele bardziej od kolejnego filmu o dziecku szkolonym na radzieckiego agenta (weźmy choćby "Salt" i zmieńmy Nataszę Czenkow na Natashę Romnaoff, a wyjdzie prawie to samo), obejrzałabym choć krótki serial o Clincie. Facet ma naprawdę ciekawą historię, a został tak zaniedbany.
/Bucky ma trzy daty urodzenia (1916, 1917, 1922 - czyli rozbieżność aż o sześć lat) i dwie daty śmierci (1944, 1945), a ty uważasz, że pomyłka o jeden dzień to błąd :P? To Marvel. Tam jest pełno niespójności.
+ W pełni zgadzam się ze stwierdzeniem, że Bucky'emu z zarostem do twarzy. Niech nie dają mu się golić.
Falcon: Szkoda. Chętnie dowiedziałabym się jakim cudem one pokazują środkowy palec grawitacji w tak spektakularny sposób. I uważam, że dron jest uroczy. Przez chwilę chciałam zapytać o źródło wrogości wobec Barnesa, ale potem przypomniałam sobie, że popsuł Ci skrzydła, omal nie zabił i generalnie był ostatnim dupkiem, więc sama sobie odpowiedziałam. Chyba, że jest jakiś inny powód, dla którego nie przesunąłeś fotela.
/Jestem tak niesamowity, że nauczyłem się ignorować coś takiego jak grawitacja. Nie no, tu ci nie pomogę, bo nie ja te skrzydła skonstuowałem. Ja tylko na nich latałem.
/No i dziękuję ze poparcie w kwestii Redwinga. W końcu ktoś mnie zrozumiał i poparł. To był świetny dron, który uratował nam tyłki, gdy taki jeden gość z metalową ręką, którego imienia wymieniać nie będę - to Barnes - nic nie robił, tylko wylegiwał się z tyłkiem na podłodze i psioczył. No i nasz - czyli Steve'a - ukochany Bucky niemal nie zabił mnie z jakieś trzy razy. Ale nie trzymam urazy, nie jego wina. Chociaż nie, cztery razy, bo ostatnio ukradł mi kawę, kiedy ledwo doczołgałem się do ekspresu, I tego to już nie wybaczę. .
S: Nie odstałam ślicznego brzucha z ABS-ami, żadnych dodatkowych mocy, jedynie przestałam chorować, więc zakładam, że to jednak był po prostu skuteczny lek. I nie mam go już od dawna. A co do byłego Kapitana, to raczej stan umysłu niż tytuł z nadania. Kapitan jest tylko jeden. Zasalutowałabym, ale nie salutuje się do pustej głowy.
/Tylko ostrzegam. Jakby kiedyś odmówili wpuszczenia cię na pokład samolotu, mogłabyś już znać powód. Nie obchodzi ich to, jak objawia się mutacja, ale to, ze w ogóle występuje, co czyni z takiej osoby potencjalne zagrożenie. Ale skoro to nie to, pozostaje pogratulować skutecznego pozbycia się problemów ze zdrowiem. Mi niestety leki nie pomagały. Pomogło dopiero zostanie wojskowym eksperymentem. Ale skutecznie wyleczyło mnie to z astmy czy choćby daltonizmu.
/A co do Kapitana... Cóż, czasem to miano zwyczajnie ciążyło.
B: Nazywanie panem jest oznaką szacunku, tak mnie mama nauczyła. Od czterech dni jesteś ode mnie starszy o dziewięć lat. Fakt, nie wyglądasz na starego. I może nie zaliczam się do licznej grupy, ale uważam, że z zarostem ci do twarzy.
/Super, cieszę cię, że dobrze cię wychowała, ale ja tego nie lubię i mam do prawo nie chcieć, żebyś się tak do mnie zwracała. Więc tego nie rób.
.I mam gdzieś to, czy jakiejś grupie podoba się moja broda lub nie. Mi się podoba, więc nie mam najmniejszego zamiaru jej golić. Jeśli komuś to nie pasuje, może nie patrzeć.
Salt? Hm, muszę w takim razie obejrzeć, bo szczerze, nawet o tym filmie nie słyszałam. *Chowa się za kanapą i wychyla chyłkiem*
OdpowiedzUsuń„A tak wychodzi na to, że kobietka o figurze pani Scarlett ma tyle pary - a może nawet więcej - co o wiele bardziej umięśniony i niemal równie dobrze przeszkolony mężczyzna.” A, mnie też to śmieszy. Moją matulę również, która chyba bardzo nie lubi Czarnej Wdowy.
Nie no, Burton to w ogóle najbardziej poszkodowana postać ze wszystkich, czy w fandomie czy filmach. Zero wykorzystanego potencjału, zero
A Buck bez zarostu wygląda trochę jak zbity pisak.
A właśnie, znalazłam to dziś pomiędzy zdaniami syntaktycznymi i funktorami: http://67.media.tumblr.com/690533d80a24c8ceb12c2367878ee90e/tumblr_o6z769s23b1vsk0ouo1_1280.jpg Widać nie jesteśmy jedyne.
F: Pożycz trochę tej wspaniałości, proszę. Niech odrobina łaski spanie na mnie czy coś w tym stylu. Ja zamiast kawy polecam Yerba Mate – eliminuje efekt zmęczenia, pobudza, a później nie ma tego spadku, jak zwykle po kawie. I nie niszczy żołądka. Tylko smakuje trochę jak zalana wrzątkiem popielniczka, ale daje radę (może wtedy Barnes nie będzie ruszał?). Redwing był super uroczym dronem i osobiście należę do gorących fanek. Mam nadzieję, że jeszcze go zobaczymy.
S: Może leki z okresu mojego dzieciństwa byłyby skuteczniejsze niż te w dwudziestoleciu międzywojennym. Nigdy z samolotami problemu nie było, ale może jeszcze nie zwrócili na mnie uwagi, a moja moc jest tak idiotyczna, że nawet jej nie zauważam. Wcale bym się nie zdziwiła.
B: Mnie raczej śmieszy, gdy ktoś zwraca się do mnie per pani bo musi z racji zawodu, a ja stoję w bardzo eleganckiej koszulce męskiej, rozmiar L, z napisem Who the hell is Bucky? lub z królem imprez Thranduilem i kupuję rano sałatę i truskawki. I tak, przyznaję bez bicia, mam koszulkę odnoszącą się do twojej osoby.
Wiesz, że wychodzę z tego samego założenia? Kiedy komuś coś się nie podoba, to mówię, że ma nie patrzeć.