N, ta kobieta jest niepoważna. Patrząc na jej wcześniejsze dzieła już wiadomo, że to będzie poniżej jakiejkolwiek krytyki.
Ależ on musi mieć radochę z tego obrażania. Jedyne szczęście w życiu.
Oj no, są ważniejsze rzeczy niż takie błędy :P
/To będzie opko pełną gębą. Jak to o dwóch Niemkach w Małym Sabotażu, które romansowały z Zośką i Rudym, albo to z Pałacem Kultury, który radośnie stał sobie w okupowanej Warszawie. Albo to, w którym w krakowskim gettcie spokojnie można było kupić bochenki chleba i chałki.
/Nie no, jedno z dwóch. Uznajmy, że Steve też daje mu czasem nieco radości.
/Na upartego można by uznać, że w zdaniu „przepadł jak kamień w głowę” zabrakło czasownika „rzucony”, co oznaczałoby, że kamień przepadł, bo ktoś oberwał nim w czaszkę. Tak, to ma sens,
Hope, nie no, dobrze się trzyma. On chyba Scotta lubi, co?
Tylko że Hydra też może maczać paluchy w Protokole. Chyba.
/On będzie żył wiecznie, więc trzyma się doskonale. Nikt nie daje mu tylu lat, ile naprawdę ma, a on skrzętnie to ukrywa i oburza się, kiedy tylko ktoś zasugeruje mu, że jest na coś zbyt dojrzały. A że Scott często nazywa go starym piernikiem, co Hank zawsze ripostuje, ich przyjaźń bywa czasem odrobinę szorstka. I przypominająca tę kilkulatków, którzy kłócą i godzą się kilka razy dziennie.
/I tak, możliwe, że Hydra jest wplątana w sprawy Protokołu, ale to wciąż byłaby walka na dwa fronty, na którą nie możemy sobie jeszcze teraz pozwolić. Jednak jeśli zajdzie taka potrzeba, nawet niemożliwe stanie się możliwe.
Steve, to zrozumiałe. Gdybym była na twoim miejscu, ale ze swoim charakterem, to chyba pyskówki od czasu do czasu kończyłyby się rękoczynami. Ale raczej stawiasz mu jakieś granice? Czy w ogóle nie?
Nie podniosę na Bucky'ego ręki poza salą treningową, więc wszelkie rękoczyny kategorycznie odpadają. Mogę zwrócić mu słowną uwagę i robię to, kiedy zaczyna przesadzać albo kiedy jest bliski urażenia kogoś, a ja jestem obok i mogę to uciąć. Jednak Bucky jest dorosły i sam powinien zacząć zwracać na to uwagę. Tylko, że jakoś nie chce.
Bucky, ale to była noc, tak? To co to za rzecz chciałeś robić dwoma rękami, bo prościej, że jej nie wyłączyłeś?
Proszę. Tylko raz.
/Jeśli oczekujesz odpowiedzi związanej z nietrzymaniem rąk pod kołderką, to przykro mi, ale nie to miałem na myśli. Po prostu kiedy większość ludzi śpi w nocy, ja mam z tym problemy i znajduję sobie ciekawsze zajęcia. A że prawą ręką pisze jak przedszkolak z dysgrafią, łatwiej jest mi używać do tego protezy.
/I wciąż nie. Nie dam się wkopać, a jakoś nie wierzę w twoje zapewnienia, że tak nie będzie.
N, pewnie będzie tak, że podczas walk romansująca parka wstąpi do cukierni po drożdżówki, by później skoczyć na piknik. Wiesz, tak po starciu, dla relaksu.
OdpowiedzUsuńNiech ci będzie. To i tak nadmiar szczęścia.
Dużo sensu. Sensu nigdy zbyt wiele.
Hope, a ile naprawdę ma?
Chyba zajdzie. Steve nie odpuści.
Jakie możliwości daje ci twój kostium? Podobne jak ten Scotta?
Steve, taki dorosły, że zachowaniem czasem przypomina buntowniczego nastolatka, nawet młodsze dziecko, dla którego najlepszym powodem do zrobienia czegoś jest zakaz. Masz idealny trening w wychowaniu, przyda się na przyszłość, jeśli zdecydujecie się z Sharon na potomka. Słucha się ciebie, kiedy zwracasz mu uwagę? Bez protestów?
Bucky, mówiłeś, że się obudziłeś, kiedy ona już pełzła, więc zrozumiałam, że przypadkiem ją przywołałeś. Ale chyba chodzi o to, że nie wyłączasz jej, bo w nocy masz twórcze zapędy, tak?
To co mam zrobić, żebyś uwierzył? Nie wiem czy wiesz, ale już odmową dajesz mi powód do wypominania. I narzekania. I cierpienia. Przez co tym bardziej do wypominania. No weź.