N, standardowy Bucky popatrzyłby na ciebie z politowaniem i zamachnął włosem w geście wyższości i focha, może obeszłoby się bez rękoczynów.
Właściwie to nawet nie czyjeś odejście chodziło mi po głowie. Ale dobrze wiedzieć, wyliczę sobie przynajmniej, kiedy spodziewać się dramatów.
/Oberwałabym emocjonalnie, ponieważ złamałby mi serce swoim chłodnym podejściem i politowaniem, które by mi okazał. A to bolałoby bardziej niż jakiekolwiek rękoczyny :( Chociaż tak w sumie to jednak nie, bo przecież to jego standardowe podejście.
/Więc coby do dramatów było dalej niż bliżej, wepchnę pomiędzy jeszcze jedną notkę, która skupiać będzie się stricte na relacjach teamu, na niczym innym. Tak na rozluźnienie.
Izanami, ale jesteś w stanie się od tego oderwać?Nie do końca. Wszystko od czasu Incydentu stało się... dość skomplikowane, delikatnie mówiąc.
Steve, a kto przełącza światło?
ACTU, Ross, media... Byłbym szczęśliwy, jeśli mógłbym wyliczyć wszystkich na palcach jednej ręki.
Bucky, pewnie się zdziwisz, ale średnio ci ufam. Zawsze mogłeś wynaleźć w tym coś ciekawego i zachować dla siebie. Tak przypadkiem.
O, i to jest zdrowe, mądre podejście. Kto w pełni zdrowy na umyśle by mi ufał? Ale wypraszam sobie, jak już coś zatrzymuje dla siebie, to nie wmawiam nikomu, że jest inaczej, a po prostu to przemilczam.
N, o to, to. Emocjonalnie by cię nie złamał, bo się przyzwyczaiłaś, chyba że wyciągnąłby cięższe działa, ataka strzała prosto w twarz od pana Zimowego... No ałć.
OdpowiedzUsuńNa rozluźnienie, i żebym pogubiła się w rachunkach :P
Izanami, to znaczy?
Steve, ale rusza się coś do przodu, nie?
Bucky, o, znaczy jestem w pełni zdrowa na umyśle. Jedno nie wyklucza drugiego. Równie dobrze mogło chodzić ci po głowie "Nie było nic, co mogłoby być ciekawe dla ciebie, moja droga, Steve'a, i reszty wesołej gromadki", więc teoretycznie mogłeś przemilczeć parę spraw, nikomu niczego nie wmawiając.