#1 N, ulizany Logan? Toć to by była zbrodnia.
Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś nie chce mieć dziecka po dziecku, to antykoncepcja powinna być zdecydowanie poszerzona o metody inne niż naturalne, nawet jeśli te naturalne rzeczywiście działają w wielu przypadkach, co się opisuje często i gęsto w literaturze fachowej. Trzeba jednak pamiętać, że co kobieta, to inny przebieg tego wszystkiego, a z tego co widzę i czytam, to wiele mam ma podejście takie, że "skoro u niej tak było, to u mnie na pewno też tak będzie". Litości. Więc tak, w szkołach powinno się mówić, że owszem, to jest jakiś sposób, ale nie stuprocentowo skuteczny. Najczęściej argumentów typu "gadasz głupoty" i "wiem lepiej, nie ma racji" używają osoby, które nie poruszają się w danym temacie na choćby minimalnym poziomie. Sposób ucięcia dyskusji.
#2 Jak w bajce. Takiej, w której ciągle są potwory, z którymi trzeba walczyć, ale ostatecznie i tak dobro zwycięża.
/Tak w sumie, to Wolverine grany przez pana Jackmana jest już nieco wymuskany, jeśli porównamy go z komiksowym Loganem, który nie był wysokim przystojniakiem z wystylizowaną fryzurą, a raczej taką włochatą kulką mięśni.
/Cóż, są osoby przekonane co do tego, że ziemia jest płaska, a wszystkie naukowe fakty i zdjęcia z satelit są spreparowane, i nie przekonasz ich, że jest inaczej, więc nic mnie nie zdziwi. Czasem takie "dyskusje" potrafią być zabawne, ale czasem człowiek ma ochotę tylko załamać ręce.
/O, o, widzisz! Staram się, daję im dobre zakończenie, nie dręczę ich... Robię postępy! Nie jestem już taką złą kobietą. Jeszcze trochę i przestanę ich co chwilę ranić fizycznie i psychicznie!
Steve, może i jest ponadprzeciętnie inteligentny, ale to wciąż dziecko. Taka umowa dałaby mu poczucie ważności, o które w tej metodzie chodzi. No ale gdyby sięgnąłby po argument kalibru "nie ma to podstawy prawnej", to halo, robimy to po to, żeby się nawzajem szanować. A chyba młody nie jest tak wyrafinowany, by tylko chcieć i nie dawać nic od siebie?Miał taki epizod i próbował używać takich argumentów, dlatego o tym mówię. Kiedy sześciolatek używa wobec ciebie argumentów o tym, że coś nie ma podstawy prawnej, i że nie możesz mu czegoś zakazać, to wiesz, że coś jest nie tak. Dlatego miał zakaz spędzania czasu z Tony'm, póki ten się nie ogarnie. Powiedziałem mu, że jeśli chce psuć sobie dziecko, niech psuje własne.
N, może odbiega od pierwowzoru, ale nie jest tak idealny jak pewni panowie, a to jest na plus.
OdpowiedzUsuńTrafne porównanie. Walka z wiatrakami. Dlatego mam nową strategię nie dyskutowania z panami i paniami "Wiem wszystko i nic", choć też swego czasu za tym przepadałam.
Ale innego Bunia i Steviego dręczysz, zła kobieto! Nie wyprzesz się tego!
Steve, pytanie, czy on rozumiał w tym wieku, czym jest podstawa prawna i tak dalej, czy mówił to, czego nauczył go Tony, ale bezmyślnie.