13 kwietnia 2015

Astrid Löfgren

N, Avengers z dubbingiem nie oglądałam. Polecasz taką formę? :P
Clint, a zdziwię cię, bo miałam kiedyś takie wrażenie. Na pewno mniej uciążliwe, niż ma on, ale jednak. A i tak za cholerę nie rozumiem go na tyle, ile bym chciała.
Sens zna tylko on sam, więc w sumie chyba ciężko będzie to ogarnąć, póki sytuacja się nie rozwinie, albo póki on nie pozwoli, żeby ktoś pojął jego tok myślenia i działania.
W sumie nie znam się na takich akcjach, ale raczej jesteś w tym dobry i sobie poradzisz, nie?
N: Jeśli ktoś jest masochistą to bardzo polecam :) CA:WS da się jeszcze znieść, ale to... to jest koszmarne. Np. scena przesłuchiwania Lokiego przez Natashę traci cały klimat budowany przez głos pana Toma, bo dubbingowiec nawet nie zmienia tonu.

Clint:

Kiedy Natasha przywaliła mi w czachę i wypędziła szurniętego bożka z mojej głowy to miałem ochotę dorwać go i rozerwać na strzępy, a potem pójść i zrobić to samo z jego szefostwem. Nie byłem w stanie, więc musiałem zadowolić się jego pionkami. U Barnesa sytuacja jest odwrotna, bo może zgnieść ich wszystkich i nawet się nie spocić. Ale tego nie robi i to sprawia, że nie potrafię rozgryźć o co tak naprawdę mu chodzi. 
Nie mogę zrozumieć co łączy emerytowanego mechanika z Waszyngtonu, stróży nocnych z kasyna w Filadelfii i baletnicę. To jest tak powierzchownie bzdurne, że musi mieć sens. 

1 komentarz:

  1. N, och, to z przyjemnością obejrzę! Uwielbiam, gdy takie twory kaleczą moje uczy :) Myślisz, że jak zniosłam IM3, to to też zniosę? :D

    Clint, hm, chciałabym ci pomóc to rozwikłać, ale moje myślenie twórcze i abstrakcyjne nie znajduje żadnego powiązania. Chociaż... gdyby tak pokopać głębiej to pewnie da się znaleźć jakiś wspólny mianownik.

    OdpowiedzUsuń