13 kwietnia 2015

Astrid Löfgren

N, zaczęłam i nie wytrwałam pięciu minut. To nie na moje nerwy :D Ach no tak, czemu o tym nie pomyślałam? Ale nie wiem czy mogę powiedzieć, hmmmm...
Clint, jak dostanę pozwolenie to ci powiem.
N: Fury i "proszę odłożyć tę dzidę" (czy jakoś tak) rządziło ^^
Albo Stark i "Szekspir w parku? Czy twa matka wie, że jej kiecę wdziewasz?" tu też jadę z pamięci, więc nie jest dokładnie, ale i tak widać jakie są tam kwiatki :P

Mam sobie wszystko ładnie rozpisane na kilkunastu kartkach, bo mam kilka wersji, ale to Ask i nie da się tu upilnować "fabuły", którą rozwijać będą wpisy pana Barnesa. Zresztą i tak muszę znaleźć kogoś, kto pomógłby mi zdecydować w dwóch wariantach, bo nie wszystko co przeszłoby w komiksach jest do strawienia- patrz; małpy z karabinami i jetpakami; nawet sam Bucky myślał, że zwariował jak to widział.

Pozwalam na wspomnienie o Yelenie, ale nie o projekcie Zephyr. Niech się Clinton pomęczy ^^
I jak Clinta tak wszyscy kochają to może chwilowo zastąpiłby Sama?

3 komentarze:

  1. Ja pana Clintona to już bym w życiu nie wypuściła, ale Sam też bardzo mi się spodobał, fajnie go wykreowałaś, na takiego wielkodusznego, że aż mi go szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
  2. No dlatego właśnie pytam o pozwolenie, żeby nie zepsuć niczego, bo widzę, że masz na to wszystko plan, nawet jeśli ma on kilka wariantów.
    Cóż, miło by było, gdyby Clint został na dłużej, ale w sumie ciężko wybrać. Zależy ile trwa "chwilowo".

    Och, ten dubbing to tragedia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło słyszeć, że jednak postacie sporo się różnią:
    Clint- boski.
    Sam- tak dobry, że aż za
    Bucky- dupek^2 (choć się poprawi)
    Jakże różnorodnie :P
    Kto chce zostać moim jeleniem i wybrać w jednej opcji?

    OdpowiedzUsuń