James, skąd ja to znam. Może mój mnie nie lał, ale coś wiem o ojcowskim rygorze. Taki podręcznik wielu by się przydał. I to z nakazem przeczytania po parę razy. A potem jeszcze raz, od nowa, kiedy ma się do czynienia z dorosłym dzieckiem.
To, czy wiara jest placebo - bo o tym mówisz - jest kwestią mocno dyskusyjną, bo przyjmuje się, że w tym efekcie chodzi o zastosowanie czegoś zewnętrznego, czy to zabiegu, czy leków. Nie ma jednak wątpliwości, że są rzeczy, których wyjaśnić się nie da, wówczas mówimy o uzdrowieniu. To coś jak wiara talizmany, a w konsekwencji samospełniające się przepowiednie (no bo jak masz talizman, to nic ci się nie stanie, podświadomie bardziej jesteś uważny), choć nie do końca wyjaśnione. Dziwna i dość skomplikowana sprawa.
Nie wiem, czy masz czy nie masz. Mogłeś zapytać mając własną odpowiedź. Tak, w tym przypadku chyba lepsza jest niewiedza.
Cóż, gdyby przy narodzinach dołączano do dziecka instrukcję obsługi, to wszystko byłoby o wiele prostsze. I to najlepiej obrazkową, by wszyscy zrozumieli.
Że też nigdy na to nie wpadłem. Kupiłbym sobie taki talizman, który sprawiałby, że byłbym bardziej uważny i może już niczego tak często bym przypadkiem nie podpalał, ani nie przewracałbym się o własne nogi. Chociaż choćbym cały się nimi obwiesił, to i tak pewnie by nic nie dało. I tak się dziwie, że nigdy przypadkiem nie odstrzeliłem sobie twarzy. To dopiero dziwna i skomplikowana sprawa.
Może i doszedłbym do jakieś odpowiedzi, ale jednak wolę sobie darować.
Świetny pomysł. Szkoda, że awykonalny.
OdpowiedzUsuńO widzisz. Spróbuj. Zakup sobie lub wykombinuj setki talizmanów, może jednak to coś da. Mówiłam jednak ogólnie, że bardziej do tego można by było wiarę porównać. Prawdziwy z ciebie człowiek zagadka i również się dziwię, że przeżyłeś aż dwadzieścia-kilka lat bez większych szkód, które sam sobie byś wyrządził przypadkiem. Chyba że o czymś nie wiem.
Neh, nie zaprzątaj sobie tym głowy.