Świetny pomysł. Szkoda, że awykonalny.
O widzisz. Spróbuj. Zakup sobie lub wykombinuj setki talizmanów, może jednak to coś da. Mówiłam jednak ogólnie, że bardziej do tego można by było wiarę porównać. Prawdziwy z ciebie człowiek zagadka i również się dziwię, że przeżyłeś aż dwadzieścia-kilka lat bez większych szkód, które sam sobie byś wyrządził przypadkiem. Chyba że o czymś nie wiem.
Neh, nie zaprzątaj sobie tym głowy.
Od razu awykonalne. Przed odebraniem dzieciaka z porodówki, urządzano by kilkugodzinną pogadankę połączoną z kursem dla co najmniej jednego z rodziców i w sporej liczbie przypadków byłoby to wykonalne. A wysoką frekwencję można by zagwarantować nakładaniem kary pieniężnej za nieobecność. Przy dzieciaku pieniądze są potrzebne, więc byłby to dobra motywacja. A tak całkiem serio, to niektórym naprawdę przydałby się coś takiego, bo nie mają nawet pojęcia jak takie małe coś trzymać, a co dopiero wychowywać przez następne dwadzieścia lat. Tym bardziej, gdy mamy do czynienia z przypadkiem, gdy to dzieci mają dzieci.
Ja nie kombinuje. Ja grzecznie proszę. To różnica. I cóż, zależy od tego, co masz na myśli mówiąc "większe szkody"? Byłem przypadkiem połamany, dźgnięty, czy podpalony i raz to nawet wypadłem z okna, ale to chyba się nie liczy, bo było tam nisko. Czy liczy?
Na pewno wielu byłoby chętnych na posiadanie dzieci, gdyby wprowadzono takie rozwiązanie. Na pewno. Ale powiem ci, że to nie głupi pomysł. Wystąpiłaby jakaś selekcja. Czasami dziewczyny(ki?) są lepszymi matkami niż te z pozoru doświadczone kobiety w odpowiednim wieku, uwierz.
OdpowiedzUsuńOj, przepraszam. Grzecznie prosisz. Większe szkody to coś, co wyrwało cię z normalnego życia na jakiś czas. Czy to pobyty w szpitalu, czy coś takiego. Nie wysokość ma znaczenie, a konsekwencje upadku, o ile takowe były. Aż mi się przypomniał nawalony facet, który wypadł z czwartego piętra, wstał jak gdyby nigdy nic i radośnie poszedł chlać dalej. Tak w ogóle, to jakim cudem z tego okna wypadłeś?