3 maja 2016

Astrid Löfgren

N, a może to będą tylko takie chwilowe przebłyski? Albo jakoś by można było podciągnąć to pod mechanizmy obronne. Neh, nie będę tego na siłę „usprawiedliwiać”, póki nie zobaczę, co tam się właściwie dzieje.
A tu się okaże, że krew Bucka to jedyna krew w filmie, żeby przypadkiem sobie nie pomyślał, że wszystko dobrze się skończy. No, poza tymi kropelkami krwi Rhodeya, Capa i Starka.
Czyli tak czy siak trzeba przygotować psychikę? No to chyba nie ma większej różnicy. 
/Może faktycznie lepiej poczekajmy, choć nie spodziewam się fajerwerków.
/Może i jedyna - choć to raczej wątpliwe, bo ponoć w scenie ze Starkami krew także jest - ale i tak będzie jej więcej niż w poprzednich filmach. Nawet Pietro chyba słabiej się wykrwawiał. 
/Bucky będzie się użalał, Steve będzie podłamany, z całą resztą teamu nie będzie lepiej, więc tak, trzeba się przygotować, bo atmosfera będzie przybijająca. Ale teraz odpowiedzi będą mogły przybierać formę podobną do tych Steve'a i Bucky'ego z '44, czyli postaci będą mogły wtrącać się w wypowiedzi innych.

+ Rozwaliła mnie odpowiedź pana Stana w wywiadzie: "Jakiś dzieciak zapytał mnie, czy to prawda, że Zimowy Żołnierz zastrzelił Bambi. Potwierdziłem.".
Clint, jak się sprawy mają? Coś się zmienia na lepsze/gorsze czy po staremu?
/Sytuacja jest napięta, ale udaje nam się jakoś trzymać rękę na pulsie. Nie jest więc aż tak źle, by nie mogło być gorzej. Można powiedzieć, że jest prawie dobrze, bo Dyrektor pozwolił mi wrócić do domciu. 
James, to jednak pocieszające, że mimo przewagi przeciwnika można teoretycznie wygrać, nawet jeśli chwasty zostają i się rozrastają. Później, kiedy już się je w końcu dostrzeże, ciężej je wyrwać, ale wciąż można osłabić. Z kosmitami to jednak chyba byśmy mieli bardziej przesrane.
Ale co ci ta biedna twarz zrobiła, że taki pomysł ci przyszedł do głowy?
Wyobraziłam sobie ciebie w makijażu, ekstra fryzurze, sukience i szpilkach, i nie, nie wzdychałyby już. A widzisz, to się nazywa podać dobry argument.
Żebyś wiedział, że podejrzane. Węszę spisek.
A poza tym: co to za teczka, że poświęciłeś dla niej swoje nieśmiertelniki, w co się znowu pakujesz i co się działo w Stambule?
/Ale co to za wygrana? Hydra straciła jedną głowę, ale za chwilę zaczęła rozrastać się i zdobywać wpływy, o których przedtem mogła tylko pomarzyć. Była w rządach, na wysokich stołkach ważnych organizacji, miała wtyki w Radzie Bezpieczeństwa, manipulowała mediami, manipulowała historią. Zresztą, nie powinienem używać czasu przeszłego, bo nadal tak jest. Posunąłbym się nawet do stwierdzenia, że to ona w pewnym sensie wygrała tamtą wojnę. Nie naziści, nie faszyści, nie komuniści, nie alianci, a Hydra, która z czasem wsiąknęła... no, wszędzie.
/Kiedy jest się mordercą z dość sporą amnezją i odkryje się, że kiedyś było się tym dobrym, różne myśli przychodzą do głowy. Na przykład takie, że nie zasługuje się na twarz tamtego gościa, albo że na zewnątrz trzeba być równie odpychającym, co jest się wewnątrz.
/Cóż, fakt, lat mi przybyło i figura nie jest już taka sama jak kiedyś. Kiedyś była ze mnie przystojna dama, teraz raczej by już to nie przeszło.
/Nie próbuję się podlizywać, tyle mogę przyrzec. Ale to zbyt podejrzane, trzeba to zmienić. 

/Po pierwsze - w nic się nie pakuję, jestem grzeczny, tak? Tak. Miałem ochotę rozwalić Novokovowi łeb, ale tego nie zrobiłem. Nie wepchnąłem mu też potłuczonej butelki do gardła, a mnie korciło. Jestem grzeczny, kulturalnie z nim rozmawiałem i poprosiłem o przysługę.
Po drugie - ym... Przypomniało mi się, że Belova chciała, żebym przypomniał sobie Stambuł. Próbowałem, ale nie bardzo mi to wychodziło, bo skojarzyłem tylko kilka ogólników. Takich, że byłem tam jeszcze na rozkaz Departamentu, który dopiero podejmował współpracę z Hydrą. I że była tam Belova. Była wtedy młoda, miała kilkanaście lat, a Stambuł był... chyba był pierwszą poważną misją na którą wysłano ją pod moją opieką. Taki test w terenie. Tylko... coś poszło nie tak i moje programowanie trochę się posypało. Byłem niestabilny, narobiłem szkód... szkód wśród cywilów, a potem zacząłem się sypać. I ona tam była. Tego nie było w raporcie, ale pamiętałem to. Dlatego to właśnie ją próbowałem wtedy znaleźć. A szczegóły nie są ważne.

1 komentarz:

  1. N, wytłumaczenie widzę jedno – bracia Russo mają jaja, żeby maksymalnie wykorzystać PG, jakie im dano.
    Tyle z panem marudą wytrwałyśmy, że nie ma różnicy, czy się użala czy nie. Chociaż trochę żal, że nawet paru tabliczek czekolady nie będę mogła zjeść, żeby poprawić sobie ewentualnie humor od tego jego wisielczego nastroju. Koniecznie trzeba znaleźć jakąś alternatywę. Już sobie wyobrażam te wtrącenia. Czyli będzie tak, jak mówiłaś wcześniej, że Steve i Bucky będą na stałe?
    Oto przykład tego, jak idealny i krystaliczny w oczach fanek człowiek może zrujnować życie tysiącom niewinnych dzieci. Skąd ten wywiad?

    Clint, co znaczy „napięta”? Bardzo się te napięcia modyfikują na przestrzeni nawet paru dni, więc dziś może to być zupełnie coś innego niż było wczoraj.
    Co? Urlop? Nie do wiary. Pewnie wszyscy szczęśliwi, co?

    James, więc już można mówić, że rządzi całym światem tak, jak chciała. Niby żadna, ale daje minimum nadziei, bo dzięki temu wiemy, że Hydra jednak ma swoje słabe punkty. Poza tym… te wygrywanie „bitew” to taka trochę gra na czas. Wiem, może zbyt optymistyczne podejście, ale tak jest chociaż trochę łatwiej.
    No tak, nie pomyślałam o tym. A teraz jak jest? Wciąż masz trudność z patrzeniem w lustro?
    Mówisz o przebierankach, o których kiedyś coś wspominałeś? Cóż, nie wszystko stracone. Musiałbyś zrzucić troszkę ciałka i mogłoby się udać. Dobry kamuflaż. I pomyśl, że miałbyś mnóstwo skrytek na broń, granaty i noże, i łatwiej byłoby to wszystko ukryć pod jakimiś rozkloszowanymi sukienkami czy spódnicami. Nie, to zły pomysł.
    Potakujesz dla świętego spokoju, ja to wiem, taki myk już nie ma przede mną tajemnic. Albo jednak się podlizujesz i odwracasz uwagę. Ale nieee, nie zmieniajmy tego. Tak mi się podoba.
    James Barnes nie pakujący się w kłopoty? To oksymoron. Ale tak, jesteś grzeczny, Leo na pewno był wdzięczny. Musiało ci bardzo zależeć, że zdecydowałeś się na poproszenie go o przysługę. Wielką sympatią raczej do siebie nie pałacie i jakoś mało przekonywujący wydaje mi się (chyba jego) argument, że lepiej się w tych czasach jednoczyć niż drzeć ze sobą koty, bo Leo to jednak typ, który prędzej wbije nóż w plecy niż się z kimś dogada. No ale, małe mam o tym wszystkim pojęcie. Dalej nie masz pomysłu, po co mu twoje nieśmiertelniki? Swoją drogą nie spodziewałam się, że pójdziesz na ugodę. Zanim doczytałam, że oddałeś nieśmiertelniki, myślałam, że się wkurzysz i odbierzesz mu dokumenty siłą.
    Łapię wszystko do „Taki test w terenie”, a potem już średnio na jeża. Nie było w raporcie tego, że była przy tym, kiedy zacząłeś się sypać, tak? Po co chciałeś ją znaleźć? Tylko dlatego, że gdzieś tam była, widziała to? I dlaczego szczegóły nie są ważne?

    OdpowiedzUsuń