O, mamy z Bucky'm wspólny sposób na irytowanie wszystkich wokół. Tak wiele nas łączy <3
Podobnie jak Stuckyholiczce podoba mi się zręczne przejście z dość humorystycznej części do tej tragicznej wręcz. Takie to było... płynne, że tak powiem.
Wojna jest oczywista, ale dobro zwycięża, nie? Pytanie tylko czym to dobro jest.
No i biedny Bucky :( Najbardziej to mu tych szejków "owsiankowych" współczuję. Nie dziwne, że wymiotuje...
/I widzisz? Możesz podzielić się z nim radami i przeżyciami!
/Fabuła nie będzie zupełnie zgodna z komiksowym CW, ale będzie na nim w sporym stopniu oparta. Jednak jakby nie patrzeć, wygrają jednocześnie ci dobrzy i źli, bo wszystko zależy w tym przypadku od tego, jak na to spojrzeć.
/Jakby przyłożył ci Kapitan Ameryka, wymiotowałabyś po wszystkim :P
Steve, nie każdy wróg musi od razu chcieć zabijać. Może jeszcze na takiego nie trafiłeś po prostu.
Zdecydowana większość moich przeciwników prędzej lub później chciała mnie zabić, bez względu na to, czy było to poprzedzone wygłoszeniem swojego złego planu, jakąś dyskusją, czy jednak wręcz przeciwnie - od razu dochodziło do starcia.
Bucky, a ty mnie oskarżasz i łamiesz serce. Znowu.Niczego ci nie łamię.
N, nie, lepiej nie. Jeszcze zaczerpnę od niego inspirację, albo on ode mnie, i co wtedy?
OdpowiedzUsuńTak też chyba należy rozpatrywać całą sprawę. Tak, jakby nikt i wszyscy mieli rację.
O ile bym przeżyła.
Steve, większość, więc nie wszyscy.
Jak wygląda sprawa ze szkołą, tymi całymi zamieszkami, itd.?
Bucky, łamiesz. Zmieńmy temat. Lepiej się już czujesz?