15 października 2016

Astrid Löfgren

N, świątynia za to byłaby miejscem spotkań i wspólnego czczenia. Ile mogłoby się zrodzić z tego przyjaźni! Ja mu o tym nie powiem i pomogę ci utrzymać sekret.
Którą i tak burzy swoimi siarczystymi przekleństwami. Brzydki Steve.
Boję się zapytać, jaki ma gust. Wszędzie róż, róż i róż? 
/Nie ma świątyni, ale ma za to grupy na fejsie! Choć nie wiem czy to akurat powód do radości.
/Steve taki wstrętny, a obrywa się tylko biednemu Bucky'emu. A Steve to ma czelność go jeszcze pouczać, grożąc mu palcem!
/Właśnie o dziwo nie. Biel i błękit, jedynie w swoim pokoju bardziej poszalała. Ale nie ma tego złego, ile dzięki niej Buniu zaoszczędził na remoncie!
Steve, i myślisz, że dlaczego tego nie potrafisz? Co cię zablokowało? 
 Cóż... Nie wiem. I to jest mój problem.
Bucky, w sprawie tego, że o czymś zapomniałeś, Arbuzie. Już jesteś zadowolony?
 Ale że o czym zapomniałem?

1 komentarz:

  1. N, serio? Dobrze, że tego ustrojstwa nie mam, bo by mnie jeszcze podkusiło, żeby do jakiejś grupy dołączyć.
    Na miejscu Bucka rozmówiłabym się ze Steve’m. Daje sobie chłopak wejść na głowę.
    No to dość sterylnie. Na pewno nikomu dobór barw nie przeszkadza. Niech jeszcze pozwoli jej któregoś dnia dobrać dla niego stylizację, wtedy dopiero zacznie się zastanawiać, po jaką cholerę brał się za tacierzyństwo czy inne opiekuństwo.

    Steve, żadnych pomysłów, nawet wg ciebie głupich, nic?

    Bucky, „Tylko wiesz, ty masz jeszcze jakiś powód by się nad tym zastanawiać, bo pewnie kiedyś zachcesz sobie zafundować jakiegoś potworka.” – już sobie zafundowałam i dlatego się zastanawiam. No i potem się zaczęłam zastanawiać czy cię uświadomić, że znowu o czymś zapomniałeś, czy jednak nie. Już?

    OdpowiedzUsuń