15 października 2016

Astrid Löfgren

N, serio? Dobrze, że tego ustrojstwa nie mam, bo by mnie jeszcze podkusiło, żeby do jakiejś grupy dołączyć.
Na miejscu Bucka rozmówiłabym się ze Steve’m. Daje sobie chłopak wejść na głowę.
No to dość sterylnie. Na pewno nikomu dobór barw nie przeszkadza. Niech jeszcze pozwoli jej któregoś dnia dobrać dla niego stylizację, wtedy dopiero zacznie się zastanawiać, po jaką cholerę brał się za tacierzyństwo czy inne opiekuństwo. 
/Serio, serio. Są grupy Bucky'ego, są takie Stucky, cała masa. 
/O tak, Steve stanowczo przesadza. Bucky powinien wypełznąć spod jego podeszwy i go usadzić! Nie, dobra, Steve wchodzący Bucky'emu na głowę jest tak nierealny, że aż nie idzie z tego żartować :P
/Pozwoli? Kobik może i jako-tako go słucha, ale jeśli zachce pobawić się z Bucky'm w przebieranki, to po prostu to zrobi.
Steve, żadnych pomysłów, nawet wg ciebie głupich, nic?
 Sam nie wiem, pewnie zwyczajnie ciężko jest mi się pozbyć toku myślenia, który towarzyszył mi przez większość życia.
Bucky, „Tylko wiesz, ty masz jeszcze jakiś powód by się nad tym zastanawiać, bo pewnie kiedyś zachcesz sobie zafundować jakiegoś potworka.” – już sobie zafundowałam i dlatego się zastanawiam. No i potem się zaczęłam zastanawiać czy cię uświadomić, że znowu o czymś zapomniałeś, czy jednak nie. Już?
/A no chyba, że tak... Pogratuluję, ale najpierw tak tylko spytam o to, ile razy już to robiłem? Bo mam dziwne przeczucie, że więcej niż raz.

1 komentarz:

  1. N, Bucky na to zasługuje. W końcu to celebryta.
    Bardziej realne jest pójście w ślinę, że tak powiem… Niee, nie mówiłam tego.
    To pozostaje mu tylko współczuć. I życzyć, żeby w przypływie inspiracji i chęci nie przebrała go za Hello Kitty.

    Steve, no dobra, co w takim razie chciałbyś zmienić?

    Bucky, raz albo dwa. Raz na pewno.

    OdpowiedzUsuń