A jeśli tak to zwracam honor :) I owszem, owszem, całkiem nieźle ^^Gdy Loczek próbował ukryć swoją wielce wielką rozpacz po śmierci Frigg. Thor powiedział "Więcej nie nabiorę się na twoje sztuczki, bracie" czy jakoś tak.
Co do Thora to mogli go uczyć, ale zależy jak na tych naukach uważał. Dla mnie Thor już zawsze pozostanie naiwnym, ślepym na pewne sprawy i w gorącej wodze kąpanym herosem. Clint np. też ma wielkie serducho, a tak wykołować się nie da. Poza tym Thor już zawsze będzie mi się kojarzył z tym lekko rozpieszczonym, dumnym bogiem z Asgardu, którym był na początku. Jego umiejętności też mnie jakoś nie przekonują. Gdyby nie ten młot, to Thor nic znowu takiego wielkiego by nie osiągnął.
A mogę się dowiedzieć, w którym tak mniej więcej momencie, bo aktualnie mi to chyba z głowy wyleciało :D
Ja tam Thora zawsze bronić będę, bo przez wszystkie filmy wydoroślał i jest już jak najbardziej godny miana króla Asgardu.
I nie mogę zrozumieć jednej rzeczy;
Thor chciał dostrzegać dobro w bracie, którego znał od ponad tysiąca lat; z którym się wychował, z którym walczył, z którym się bawił, i zwyczajnie chciał go odzyskać. I Thor uważany jest za łatwowiernego naiwniaka.
Steve chciał odzyskać swojego przyjaciela z dzieciństwa, którego znał przez góra czternaście lat. Steve jest uważany za bohatera.
Dlaczego? Nie chodzi mi już nawet o to, że Loki jest sukinkotem. Chodzi mi tylko o to, jak dobierany jest Thor.
A to, no tak, masz rację. Ja jednak od razu pomyślałam, że tym razem może nie rzucił się na iluzję Lokiego ^^ I od razu przypomina mi się scena z Avengersów :D Epickie to było.
OdpowiedzUsuń....
Dobra żartuję :D Jak dla mnie Thor troszkę niknie przy innych postaciach. Nawet nie wiem czym to jest spowodowane. W AoU nawet go nie zauważyłam, cos tam powiedział, pobił się trochę, ale zawsze jakoś schodził w cień, nawet gdy wygłaszał kwestie. Herosem złym nie jest, posiada nadludzką siłę, ten durny młotek, który ciągle za nim lata i jest super wytrzymały, więc dlaczego Thor niknie w moich oczach? Nie mam pojęcia. Np. Clint nie ma żadnych mocy, w pierwszych Avengersach nie miał zbyt wiele do pokazania, ma tylko ten swój łuk i hej na kosmitów, czy tam roboty. Niby nic specjalnego, a wydaje mi się bardziej interesującą postacią. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego Thor jest mi obojętny, a czasami wręcz mnie irytuje. Tak już po prostu jest i tyle.
O nie, nie, nie i nie. Mnie w to nie wciągaj. Odkąd pamiętam powtarzam, że Steve jest strasznie naiwny i krystalicznie dobry, co mnie bardzo denerwuje. W CA:FA i Avengers był dla mnie taki bezpłciowy (że tak to określę). Super z niego bohater, tak jak i z Thora, ale co do jest postrzegania świata, to strasznie naiwne. O nim i o Thorze myślę praktyczni to samo, bo jeśli mnie ktoś próbował zabić, to bym potem za nim nie latała i nie prosiła o wybaczenie i zmianę nastawiania. Jak dla mnie obaj panowie są za dobrzy i brak im charakteru, niestety.
Loki to sukinkot, zaprzeczać nie będę. Jeśli się tyczy Thora to jak ma być inaczej odbierany, skoro brat go okłamał, powiedział, że Odyn nie żyje z jego winy, potem nasyła na niego tego Niszczyciela i próbuje zabić, by zyskać władzę, a jak to się nie udaje, próbuje go dobić własnoręcznie, a Thor po tym wszystkim ckliwie do Lokiego, żeby wrócił do domu, bo wszyscy za nim tęsknią. Ludzie litości!