N, o jaaa, to będą dinozaury?! :PNo ba, a coś myślała? Kto nie chciałby Steve'a z rozwichrzoną grzywą, który pędząc galopem na swoim zmutowanym dinozaurze, rusza na ratunek więzionemu przez bestię Winniemu?
Aż chciałoby się go psytulić. Biedny Bakuś.
Dobra, serio- nie wiem, co oni tam biorą, ale niech zmienią dilera, bo to już przegięcie :P
Sam, kogo by nie zżerało? Strasznie mu współczuję. Zresztą tobie też.
Znasz go lepiej, więc pewnie masz rację.
Masz czasem trochę luzu?
Ja to rozumiem. To był jego przyjaciel, a jedyne jego zdjęcie jakie ma Cap, pochodzi z akt Hydry. Rozumiem, naprawdę. Nie zmieni to jednak tego, że Steve jest kimś, kto nie może pozwolić sobie na skupienie się na jednej rzeczy, nie może pozwolić sobie na bycie rozkojarzony, bo zwyczajnie może się to skończyć katastrofą. Może to w pewnym sensie okrutne, ale niestety taka jest prawda.
Nie miałem prawdziwego luzu od dobrych kilku lat. Zdążyłem się przyzwyczaić.
James, czo ty masz z tym karkiem? Tylko byś karki skręcał.
Ale tak, masz rację, brzmi to słabo, i tak, masz rację, wyrównałbyś się do ich poziomu - coś ostatnio za często się z tobą zgadzam, trzeba to zmienić koniecznie. Tak jednak jest, bo to pewna szlachetność, choć to za duże słowo być może. Pokazujesz, że stać cię na coś więcej niż bezsensowne zabijanie "bo tak". Wyewoluowałeś i chyba teraz jesteś bardziej rozważny.
Przez skojarzenia. Hydra kojarzy mi się z ramieniem. Ramię jest ciężkie jak cholera i jest przyczepione do moich kości, więc zdarza się, że kark napieprza mnie jak diabli.
Szlachetność i morderstwo nigdy nie idą w zgodzie. Nie ważne jak bardzo będzie wybielać się powód.
Zwyczajnie już nie duszę w sobie wszystkiego. To pomaga choć trochę, choć nie liczyłbym na jakiś wielki przełom. Ale chyba racja, dorosłem, ewoluowałem. Tylko szkoda, że jeszcze nie wiem, w jakim kierunku.
N, liczyłam na pogawędkę z dinozaurem :/ :D
OdpowiedzUsuńNo, lekko mówiąc, trochę się zapędzili.
Ale byłaby gratka, gdyby przenieśli to choćby na mały ekran!
Sam, też to rozumiem. I przez to jeszcze bardziej mi go szkoda. Nie ma chyba jednak szans na to, by się coś poprawiło. Przynajmniej w najbliższym czasie. Dźwiga ogromnie ciężkie brzemię i nie życzę mu żadnych potknięć powodowanych obecnością/nieobecnością Jamesa. Na jego miejscu chyba by mnie szlag trafił.
I z pewnością nie możesz nawet w spokoju usiąść i parę godzin zajmować się nicnierobieniem, ta? Jak ty to wytrzymujesz? Zdradź swój sekret.
James, już myślałam, że powiesz "bo lubię". Jak mi ulżyło, nawet nie masz pojęcia.
Nie chcę wchodzić na grunt etyki, ale tak, to nie idzie w parze. Lepiej będzie, jeśli zamieni się "szlachetność" na "umiar"?
A jak mówiłam "nie duś" to nie. Trzeba było od razu mnie posłuchać!
Nie chyba, tylko tak, dorosłeś. Szczerze? Nawet mówisz bardziej z sensem. Kierunek znajdziesz. Prędzej czy później i oby ten właściwy.