Tak tylko się zastanawiam.
Dodaj do tego jeszcze dziesiątki lat trzymania w lodówce, tortury, prania mózgu, hipnozę i co tam jeszcze. Muszą istnieć na to dowody.
Tak, istnieją dowody. Sporą część mam przy sobie. Nie zmienia to jednak tego, że w tą część jakoś trudniej uwierzyć, prawda? Dziwnym trafem jako jedyny przetrwałem eksperymenty Zoli. Mało tego, nie stwierdzono u mnie żadnych większych szkód. Kilka małych ran i siniaków. Dziwne, co? Potem dziwnym trafem przeżyłem upadek, który powinien bezsprzecznie mnie zabić i znowu trafiłem do Zoli. Cóż za zbiegi okoliczności.
Mi osobiście trudniej byłoby uwierzyć to, że jesteś dziewięćdziesięciolatkiem w ciele młodziaka niż w to, że dotykają cię jakieś przypadki, które wszakże przypadkami nie są. Na to, że coś ci podano, co spowodowało taką a nie inną reakcję twojego organizmu, również muszą istnieć dowody. Jest dowód - jest impreza. Bo w to, że jesteś niemal nieśmiertelny, megasilny i ponadprzeciętnie skuteczny w swoim "zawodzie" bez żadnych środków chemicznych, jest jeszcze bardziej nieprawdopodobne. A poza tym - masz swojego manekina w muzeum, mnóstwo notatek, połowę ekspozycji - kto uwierzy, że sam się porwałeś na tortury, będąc żołnierzem oddanym swojemu krajowi i to u boku Kapitana Ameryki? Gdyby ktoś uwierzył, byłoby to nieco dziwne.
OdpowiedzUsuń