14 sierpnia 2015

Astrid Löfgren

Czasami mi się nie chce. Ale dobrze, postaram się.
No weź. Popsuj mi obraz Rogersa, bo jeszcze trochę i mu aureola nad głową wyrośnie w moim wyobrażeniu.
Nie zapomnę, tak jak pieprzonej ruletki nie zapomniałam. Zawsze mi się wydawało, że w małżeństwach jednopłciowych jest mąż i mąż lub żona i żona. No chyba że przebierałbyś się w damskie ciuszki, co już masz opanowane, to wtedy faktycznie, mógłbyś być żoną.
No to skoro w papierach masz zaginionego, to teoretycznie wystarczy, że się odnajdziesz z tej akcji - co tam, że po siedemdziesięciu latach - i możesz starać się o fundusze. Żyć nie umierać.
 A jak jeszcze dołożą mi pozew o zniesławienie chluby narodowej? Kto będzie opłacał mi prawników? Przypomnij sobie z lekcji historii kilka świństw jakie wyrabiały wojska w tamtym okresie, pomnóż przez dwa, dołóż kilku cywilów, źle wydany rozkaz niedoświadczonego dowódcy i gotowe.
 Cóż, nie wiem jak ty, ale ja raczej nie mam doświadczenia w małżeństwach jednopłciowych, więc ekspertem nie jestem. I nawet jeśli lubiłbym chadzać w damskich pończochach i wywijać falbankami przed drugim mężczyzną, to nikt nie może mi tego zabronić. To już nie te czasy.
 Ta, chciałbym by to wszystko było takie proste.
N: Koleżanka Alexa dodała w "Mniej na poważnie" komentarz do ciebie: 
Astrid lubie czytac Twoje opowiadanie jednak moze zmieniłabyś nieco wygląd bloga? Buziak 
ale nie wyświetla się, ponieważ został przekroczony limit postów i musiałam założyć drugą część kącika :)

1 komentarz:

  1. Może ktoś się charytatywnie zgłosi. Albo ktoś urządzi zbiórkę na ten jakże szczytny cel.
    Ja tu cierpię a ty mi każesz myśleć, jak możesz. Dobra, ok, coś tam pamiętam i sobie mnożę, ale niewystarczająco mocno mi to zepsuło jego obraz, więc poproszę o konkret. Zlituj się! Tak jak ciebie mogę sobie wyobrazić w różnych dziwnych sytuacjach, to Rogersa po prostu nie dam rady, choćby mi ktoś papierosy gasił na dłoni.
    O matko, emancypowany James. Podoba mi się. Tak trzymać.
    Może wydaje się trudne, a w rzeczywistości jest łatwe lub na odwrót; nie wiadomo, póki się nie przekonasz, ale raczej zapewne ci się nie spieszy do radosnego okrzyku, że żyjesz.

    N, dziękuję za powiadomienie i zgłaszam, że odpowiem w ów zacnym kąciku :)
    A i tak w ogóle to przeczytałam tego ff, który mi polecałaś, odnośnie procesu WS. Szczena mi opadła troszeczkę. Muszę przyznać, że świetna forma, chociaż niekiedy zgrzytały mi niektóre porównania. Ja nie wiem, jak to robię, ale rzadko samej mi się zdarza wynaleźć coś naprawdę ciekawego, więc jeśli wpadną ci w łapki jeszcze jakieś perełki to poproszę o odnośniki :)

    OdpowiedzUsuń