15 sierpnia 2015

Blue Greyme

PTSD?
A z przypadków zawsze miałam tróje, dzieki :D
Nie przesadzajmy z tą wszechobecnością!
Jezu Maria, Bucky jak Bucky ale mi chyba tego nie zrobisz? ;-;  
A analize przeczytałam jednym tchem. Nigdy nie patrzyłam tak na Steva i to otworzyło mi oczy, że przeciez to jest człowiek, zagubiony w swoim życiu i w XXI wieku.
A zdanie "Bucky is home" roztopiło moje serducho.  
Tylko co to jest PTSD???
 Bucky'emu ja Bucky'emu, tobie jak tobie, ale z pewnością sobie tego nie zrobię! Wyobrażasz sobie tę ilość angstu i zrzędzenia? Bucky kocha Steve'a, Steve kocha Bucky'ego, ale Bucky uważa, że Steve nie kocha jego, bo jak można kochać takiego potwora i postanawia trzymać się jak najdalej, a Steve cierpi i uważa, że to wszystko jego wina. Na weekend tematyczny ok, ale na dłuższą metę bym tego zwyczajnie nie zniosła i raczej nie tylko ja :P
 Zawsze mówiłam, że Steve to naprawdę interesująca postać i jest kimś o wiele więcej, niż tylko idealnym patriotą, który ślepo wykonuje rozkazy. Steve to młody człowiek, który w jednej chwili stracił dosłownie wszystko. Budzi się, a jego życia, jego świata już nie ma. Są za to ludzie, którzy widzą w nim tylko idealnego żołnierza, idealną broń. Więc Steve właśnie tak się zachowuje i nie bez powodu kilkukrotnie określił się mianem "tego".
 Trzeba też pamiętać, że między końcową sceną CA:TFA i Avengers minęły dwa tygodnie. Steve rozbił samolot, by Tesseract i bronie zbudowane przy jego pomocy nie dotarły do Nowego Jorku. Dwa tygodnie później znowu musi powstrzymywać szaleńca przed zniszczeniem świata przy pomocy Tesseractu, a w te same bronie pojawiają się w rękach jego rzekomych "sojuszników". Steve czuł się zdradzony i sfrustrowany, dlatego był w "Avengers" jaki był.
 Bo Bucky jest domem. Bucky jest ostatnią osobą, która znała Steve'a takim, jakim naprawdę był. Widział w nim kogoś więcej niż idealizowanego Kapitana Amerykę i jest tak naprawdę wszystkim, co zostało mu po dawnym życiu.

 To zespół stresu pourazowego. Możesz poczytać o tym tutaj :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz