15 sierpnia 2015

Astrid Löfgren

N, dziękuję za powiadomienie i zgłaszam, że odpowiem w ów zacnym kąciku :)
A i tak w ogóle to przeczytałam tego ff, który mi polecałaś, odnośnie procesu WS. Szczena mi opadła troszeczkę. Muszę przyznać, że świetna forma, chociaż niekiedy zgrzytały mi niektóre porównania. Ja nie wiem, jak to robię, ale rzadko samej mi się zdarza wynaleźć coś naprawdę ciekawego, więc jeśli wpadną ci w łapki jeszcze jakieś perełki to poproszę o odnośniki :)
Zawsze lubiłam ff  z gatunku "media fic", bo są ciekawą odskocznią od typowych opowiadań.
Polecam taż tin soliders pisane w podobny sposób :)
Zerknij też na tego bloga, bo jest raczej dość oryginalny.
Może ktoś się charytatywnie zgłosi. Albo ktoś urządzi zbiórkę na ten jakże szczytny cel.
Ja tu cierpię a ty mi każesz myśleć, jak możesz. Dobra, ok, coś tam pamiętam i sobie mnożę, ale niewystarczająco mocno mi to zepsuło jego obraz, więc poproszę o konkret. Zlituj się! Tak jak ciebie mogę sobie wyobrazić w różnych dziwnych sytuacjach, to Rogersa po prostu nie dam rady, choćby mi ktoś papierosy gasił na dłoni.
O matko, emancypowany James. Podoba mi się. Tak trzymać.
Może wydaje się trudne, a w rzeczywistości jest łatwe lub na odwrót; nie wiadomo, póki się nie przekonasz, ale raczej zapewne ci się nie spieszy do radosnego okrzyku, że żyjesz. 
 W "różnych dziwnych sytuacjach"? Chcę wiedzieć w jakich niby?
 O swoich błędach mogę mówić, nie ma najmniejszego problemu. Mogę obrzydzać ci mój obraz tak bardzo, że nie będziesz w stanie więcej na mnie spojrzeć albo choć o mnie pomyśleć, też nie ma problemu. Mogę być cholernie zirytowany tym, że mimo tego wszystkiego, Rogers postrzegany jest jako nieskazitelny bohater, nie będę zaprzeczać. Ale na pewno nie będę umyślnie "psuł jego obrazu". I teraz mówię to bez krzty humoru.
 I co ma drwienie ze zboczenia do emancypacji? Jakoś nie widzę zależności i nie zamierzam wychodzić na ulicę, domagając się praw.   

1 komentarz:

  1. N, mogłabyś ten pierwszy zalinkować raz jeszcze? Błędny adres.
    I dzięki :)

    James, nie chcesz.
    O taką odpowiedź mi chodziło i takiej po cichu oczekiwałam. Zastanawiałam się, czy z wielką chęcią pogrążysz Steve'a czy jednak nie. Taka trochę podpucha.
    Tyle co ironia.

    OdpowiedzUsuń