Yelena, myślisz, że powie?
Nie ma obowiązku, jasne, że nie, ale tak czy siak w kościach się wręcz czuje, że nie odmówi. A jeśli odmówi, to zmieni zdanie.
Na tyle duży z niego chłopczyk, że powinien zdawać sobie sprawę z tego, że wszystkiego nie da się ugrać na piękne oczka, i że kiedyś każdemu może skończyć się cierpliwość. Nawet mi, a mam jej naprawdę sporo.
Fakt, przeciąganie ludzi na dobrą stronę mocy to chyba jakiś rodzaj jego hobby, więc może i tam razem się skusi. A jeśli nie, może chociaż pożyczy jedną z tych paraliżujących strzał.
James, za długi mam jęzor i zbyt głupie pomysły. I nie proponowałam. Dobre nastawienie pierwszym krokiem do sukcesu. Tak trzymać.
Ojeju no, Steve się nie liczy, bo to Steve.
Nie proponowałaś? Patrz, a brzmiało jakbyś to robiła. I to dwukrotnie. I tak, to był głupi pomysł.
Same dobre nastawienie niewiele jednak da. To tylko malutki kroczek na długiej, długiej drodze. Ale to jednak nadal krok w przód, fakt.
Ale to nadal ktoś, więc wychodzi na moje.
Yelena, właśnie, powinien, ale jak jest to on sam tylko wie.
OdpowiedzUsuńNajlepiej by było gdyby pożyczył cały kołczan tych strzał.
James, naprawdę powiedziałam "idź i się wysadź w cholerę" czy coś takiego? Być może zabrzmiało to jak jakaś dobitna sugestia, ale to nie była propozycja.
No jak miło, że tak myślisz.
Nie, nie zaliczam go. On jest specyficzny. W sumie jego starania o dostanie się do armii to było takie granie na własną korzyść, już pomijając przyczyny, dla których chciał się zaciągnąć.