N, oj tam, Wandzia mogłaby w końcu zawiesić na kimś/czymś oko. Chociaż fakt, mogłaby się jednocześnie poczuć nieswojo. Panowie zresztą też. Ale… o coś takiego? :P
[link]
Buck obowiązkowo obok Stevie’go. Tylko zagadka wdzianka wciąż nierozwiązana.
Co by mu było z broni, skoro tylko Natashę mógłby z niej ustrzelić tak na dobrą sprawę? A tak nic mu nie ciążyło, mógł trochę potrenować walkę w ręcz, pobiegać, zaznajomić się z ludźmi. Same plusy.
/Tak, coś w tym stylu :P Niech zgadnę, Wandzia naprawdę siedzi w vanie i zawiązuje swój gorsecik? Czy w pięknym garbusiku?
/Bucky to jeden z najlepszych strzelców, jacy chodzili po marvelowskim świecie, więc wierzę, że chłopak coś by wykombinował i potrafiłby zrobić z broni użytek. Mógłby choćby sprawić mi wielką radość, przestrzeliwując jakąś z sieci Pajęczaka. Albo zdzielić nią Natashę, jeśli skończyłyby mu się naboje. Też bym nie narzekała.
Sam, ugh, pełne rozgoryczenie. A faktycznie czujesz się jak kryminalista? Nie chodzi mi o to, co związane ze ściganiem, tylko czy masz poczucie, że naprawdę zrobiłeś rzecz niewybaczalną, coś w ten deseń./Nie czuję się kryminalistą i zdaję sobie sprawę, że wylądowałem tam, gdzie wylądowałem głównie z własnej winy. Sam zadecydowałem, postanowiłem pójść za Steve'm, doskonale wiedząc, że mogę skończyć za to w pace. I skończyłem. Kto by się spodziewał, co? Czuję się źle z tym, jak się to wszystko potoczyło, ale czasu nie można cofnąć.
Oho, po czym to sobie uświadomiłeś?
/Po czym uświadomiłem sobie, że jest dupkiem? To wiedziałem już dawno, ale przytrafiło się kilka sytuacji, które mnie w tym utwierdziły.
Steve, a Wakanda? Nie można ich ściągnąć do Wakandy?/Gdybyśmy zrobili to teraz, mogłoby okazać się to zbyt ryzykowne. Trzeba zmylić tropy, odczekać jakiś czas i dopiero potem działać. Choć rozumiem, że jest to trudne dla nich wszystkich.
Bucky, chcesz coś w nagrodę? Jakiś dzień bez ograniczeń czy coś./Nie, lepiej nie, bo znowu chciałabyś mi przyłożyć i to o wiele mocniej niż zazwyczaj.
Liczy się, że chociaż przez chwilę coś było dobre. Ale właśnie, Syberia. Co sobie pomyślałeś, kiedy zobaczyłeś swoich dawnych kolegów - i chyba jedną koleżankę – martwych? W ogóle chyba nie łatwo było tam wrócić, co?
No ale jak by nie patrzeć to spod rynny w końcu wylazłeś a deszcz pada mniejszy. To może z drugiej strony – gorsze na lepsze?
/Tamta baza była po prostu jedną z wielu, nie zaliczałem jej do miejsc, które omijam szerokim łukiem, bo zwinę się w kącie, gdy tylko przekroczę jej mury. Byłem tam głównie po to, by wytrenować Szwadron. Nie do końca się udało. I można powiedzieć, że wręcz cieszę się, że Zemo się ich pozbył, zamiast odmrażać. Przy nich nawet Leo jest super stabilnym emocjonalnie aniołem w ludzkiej skórze. Byli nie do opanowania na dłuższą metę.
/No teraz jest to lepsze, nie?
N, no właśnie nie wiem, ale stawiam na vana, bo garbusik to jednak bezpieczna strefa panów Bucky’ego i Steve’a, babki by do niego nie wpuścili.
OdpowiedzUsuńTak sobie teraz pomyślałam, że przecież w TWS był obwieszony bronią od stóp do głów niemal non stop, a w CW w ogóle jej nie miał. Tylko bomba, czy co to było, i ten jeden karabin na sam koniec – i tak chyba to cud, że go odkrył. Więc może on po prostu nie chciał używać broni?
Sam, poszedłeś za nim, bo to Steve czy się z nim zgadzałeś?
Że go nienawidzisz. Dupkiem to jest od zawsze, chociaż pochwalę go też trochę, robi postępy. Jakie sytuacje?
Steve, można więc powiedzieć, że musicie mieć kogoś po drugiej stronie, żeby wszystko miało ręce i nogi. Znaczy tak to sobie wyobrażam z tego, co mówisz, ale jak jest naprawdę, to nie mam zielonego pojęcia. Ile czasu może zająć sprowadzenie rodzin Clinta i Scotta?
Bucky, o wiele mocniej niż zazwyczaj? A takie przypuszczenie, to przepraszam, skąd? Mam kolorowanki antystresowe, czasami działają, więc może jednak by się obeszło bez takich chęci.
Nie wiem jakie uczucia żywisz do poszczególnych baz, dlatego trochę w ciemno strzelam. Dlaczego nie dało się ich opanować? Nie postępowano z nimi tak samo, jak z tobą?
A tak uważasz?