N, myślę, że byłby jeszcze bardziej przerażający, gdyby się jednak na przytulaska zgodził. To byłby niepokojący znak.
Same plusy takiego obuwniczego wynalazku. Czemu jeszcze mu nikt takich butów nie dał?
W końcu zmartwychwstawanie jest takie boskie. Korzysta ile wlezie.
Och, ja też, i będę oburzona, jeśli nic podobnego się nie pojawi.
/Oj no, przynajmniej nikt nie mógłby już wytykać mu aspołeczności, prawda? Co z tego, że sam ją sobie wytykał. Nawiązywanie kontaktów międzyludzkich jest ważne!
/Posunę się do stwierdzenia, że zwyczajnie bali się o to, by nie zrobił krzywdy ani sobie, ani nikomu innemu. Jeszcze znowu podłoga byłaby za ślizga i co wtedy?
/W sumie to ma sens. Dowiedział się, że jest adoptowany, więc sprawdza jak boski tak naprawdę jest.
/Nie obraziłabym się, gdyby została to nowa tradycja. Zamiast gołych klat i Wdowy obskakującej wszystkich Avengers po kolei, byłby sprzeczki Sama i Bucky'ego.
I Steve, czułeś odkąd pamiętasz, ale tak sam przed sobą mniej więcej kiedy się przyznałeś? Przed, w trakcie wojny, czy dopiero kiedy Bucky się znalazł, tzn. w tym stuleciu?
/Zorientowałem się, co tak naprawdę czuję we Francji, w 1944, po tym jak Bucky mnie pocałował. Wcześniej wiedziałem, że... coś jest nie tak, że to wszystko dawno zaczęło wykraczać poza przyjaźń, ale wcześniej zwyczajnie nie dopuszczałem do siebie myśli, że to właśnie to. Zwyczajnie za bardzo się tego bałem. Ale kiedy go straciłem, uświadomiłem sobie, że część tego lęku sam sobie wmawiałem i go nakręcałem. Dlatego kiedy wrócił, a ja o mało ponownie go nie straciłem, wreszcie postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i zaryzykować. I miałem wielkie szczęście.
A z tobą Bucky jak to było? Już wiem, że po pijaku trochę cię poniosło, a jak było wcześniej?
Bucky, oj tam, oj tam. Może byś dostał za to "miłą karę". Z tak bliska, jak widziałeś ty, niestety nie, ale wiem, że jest czego żałować.
A jak brzmi twoja definicja szczęścia?
/Znaczy kiedy uświadomiłem sobie, że lecę na tego tam? Ym, coś było na rzeczy już kiedy zacząłem dojrzewać, a potem orientować się, że jestem tak trochę ciotą. Przez większość czasu czułem się jak śmieć, potem próbowałem udawać, że nic się nie dzieje, ale czasem już nie wytrzymywałem.
/Och, wierz mi, że jest. Niech Bóg błogosławi tego, kto je stworzył. I całą resztę tego dupka też.
/Ym... Steve.
N, ja bym dalej wytykała, bo to by było zbyt dziwne, żebym uwierzyła, że cudownie „wyzdrowiał” z aspołeczności.
OdpowiedzUsuńI wtedy by była wina podłogi. Winnie by ją zlikwidował.
Gołe klaty mogliby jednak zostawić, bo zawsze miło zawiesić oko na całkiem atrakcyjnym ciałku, ale zamiast romansującej Wdowy przyjęłabym chyba wszystko. A zwłaszcza więcej Sama <3
Steve, a myślałeś wtedy co będzie, znaczy stawiając wszystko na jedną kartę, jeśli Bucky nie będzie chciał żadnych związków, zwykłego seksu bez zobowiązań albo i ze zobowiązaniami tak dla rozrywki, nawet utrzymywania kontaktu, i wszystkiego co jeszcze można by wpisać w jakiś zbiór oczekiwań?
Bucky, a leciałeś kiedyś na kogoś innego tak samo intensywnie, jak na Steve’a?
Powstrzymam się przed zachwytami, bo to by było dziwne, w końcu rozmawiamy o twoim facecie i to nic, że jestem kobietą niestwarzającą zagrożenia. Ale wierzę na słowo. I dołączam się do błogosławieństw, chociaż do Boga mi daleko.
Awwww. No ale tak myślałam, że to powiesz.