To był komplement :) Może piszę dobrze, ale mam strasznego pietra, że jako ktoś, kto zna komiksowego Winniego tak dobrze, uzna, że to co piszę to gniot. To generalnie mój pierwszy raz z kanoniczną postacią, więc jeszcze gorzej.
Dla mnie dziesięć tysięcy słów to jakaś magiczna linia, której nigdy nie przekroczyłam. Generalnie ostatnio trochę cofnęłam się w pisaniu, bo nie miałam na to w ogóle czasu i czasem napisanie 500 słów to dla mnie ogromne osiągniecie, chociaż kiedyś to było 15 minut roboty i było, ot tak.
/Wydaje mi się, że znaczną większość ff w polskim fandomie piszą osoby, które swoją wiedzę o jakiejś postaci ograniczają tylko do filmów, ale to przecież żadna przeszkoda. O ile jako-tako trzymają się kanonu, bo masa jest opek, w których np. Tony ma dwudziestoletnią siostrę, co jest awykonalne. Gdyby Starkowie - a zwłaszcza Howard - nie zginęli w 1991, spora część historii MCU potoczyłaby się zupełnie inaczej. Poza tym, natknęłam się nawet na marvelowskiego Aska na wattpadzie, w którym autorka dodała opcje zadawania pytań do Bucky'ego... nie wiedząc nawet jak się nazywa. Także do twojego opowiadania raczej nikt się pod tym względem nie doczepi, a na pewno nie ja. Chyba, że wyskoczysz z farmazonem na miarę Capa i Hail Hydra. Wtedy zjem żywcem :P
/Dla mnie te pięć tysięcy z wyzwania numer dziewięć było życiowym rekordem, a dziesięć tysięcy to jakaś czysta abstrakcja.
S: Czyli teraz macie dużo wolnego czasu? Czy raczej tak nie uważasz?
/Cóż, jeśli chodzi o mnie, na pewno nie uważam, że jest to wymarzony czas wolny. Znaczy... Wakanda to wręcz wymarzone miejsce na spędzenie wakacji, ale myśl, że muszę tutaj być, trochę niszczy ten obraz. Wciąż myślę też o tym, co jeszcze mógłbym zrobić, by jakoś naprawić sytuację. Ale wciąż nie mam pomysłu.
Wait, what? Jak to nie wiedząc, jak on się nazywa? Ale... Jak? Przecież sam Steve w CA:WS mówi jak on ma na imię. I w pierwszym filmie jego imię i nazwisko pada przynajmniej dwa razy. W moim mózgu wystąpił błąd. Podrzuć linka, jak masz, chcę się pośmiać :P
OdpowiedzUsuńA coś Ty, takich farmazonów nie będzie. Nie będzie zaginionych córek, matek, synów ani dzieci. Ani listów Bucka, jakby przechodził swoją fazę emo, do nieznanej osoby i bawił się w mistrza Yodę. Też taki twór znalazłam na Wattpadzie.
Powiem Ci, że pomysłowość niektórych autorek jest niesamowita. Czasami nie wiem, czy zazdrościć wyobraźni, bo ja bym na coś takiego nie wpadła, czy płakać, bo to takie nielogiczne i głupie. Jak już mówiłam, Cap i Hail Hydra to dla mnie jakieś nieporozumienie. Twórcy powinni stanąć w kącie i przemyśleć swoje zachowanie.
B: O co chodzi z tym rozbieraniem się dla O.? Jakaś technika niech popatrzy i spierdziela?