N, a Sama zagrałby Brad Pitt. Albo Johnny Depp, bo ma wprawę w „ptasich” rolach./Och tak. z pana Pitta byłby idealny Sam. A Depp mógłby zagrać Panterę!
Miejmy nadzieję, że tak, chociaż te dwie nie były mimo wszystko tragiczne.
Ja się boję proponować, ale droga wolna. Wściekłby się już na pierwszych zajęciach, bo zażądałabym pilatesu. Z jego pomocą nauczyłybyśmy się nawet latać, w końcu bieg to za mało – bez przeszkód szanowny trener by nas dogonił.
/Gwen była nawet całkiem dobrą postacią, ale zgrzytało trochę to, że bliżej było jej do MJ niż do prawdziwej Gwen. Mogli przefarbować aktorkę na rudo, zmienić jej imię i byłaby idealna Mary Jane. I wszyscy byliby zadowoleni :P
/Dogonił? Coś czuję, że szanowny trener w czasie jednego okrążenia zdążyłby zrobić cztery, obracając się tyłem przy mijaniu swoich podopiecznych, by bardziej ich dobić. O tak, jest stworzony do tej pracy.
+ Z ciekawości zerknęłam dziś na CW z dubbingiem (i pomijając to, że Polacy zdubbingowali rosyjskie kwestie po rosyjsku i dali napisy, a rumuńskie zostały jak były i to bez napisów) niemal dostałam od tego przysłowiowego raka.
Ten dialog:
Natasha: Maszynie nie podziękuję.
Sam: Nazywa się Redwing.
N: Wszystko jedno.
S: Jest uroczy!
Przetłumaczyli tak:
N: Nie będę dziękować dronowi.
S: Wabi się Dziubdzia.
N: Sam ją wysiedziałeś?
S: A jak, ku chwale ojczyzny.
Steve, ale ty chyba trochę mu dorównujesz, nie?/Cóż, niektórzy ponoć tak twierdzą, ale się z tym nie zgadzam. Nie jestem uparty, a po prostu bywam czasem nieco... zbyt zawzięty. Ale tylko czasem.
A inne powody?
/Zwyczajnie nie chcę rozwiązywać tego w taki sposób. Damy radę dojść do porozumienia i to w nieco spokojniejszy, i zapewne bardziej komfortowy dla niego sposób. Zajmie nam to pewnie więcej czasu, ale to chyba nie problem.
Bucky, skądże, mój drogi, promieniejesz.Dziękuję. Wreszcie to dostrzegłaś.
N, z naszą obsadą te produkcje byłyby znacznie lepsze.
OdpowiedzUsuńWiesz, po prostu Gwen upodobniła się charakterem do rywalki, w tym jest jakaś metoda. Na pewno.
Nie wierzysz w niego. Na pewno by tak nie zrobił. Raczej zagrzewałby do boju i co krok chwalił. Kogo ja chcę oszukać…
Bolą mnie od tego oczy. Nigdy nie zrozumiem, po jaką cholerę wprowadza się tak debilne kwestie. Okej, ma być rozrywka, ale czy nikt z tych, którzy za to odpowiadają, nie widzi, jak żałosne to jest?
Steve, tylko czasem tak trochę częściej?
A więc zaczynasz od powstrzymania się od potrząśnięcia nim. Jaki jest następny krok do porozumienia?
Bucky, dostrzegam już od dawna, ale wstydziłam się powiedzieć.