3 października 2016

Astrid Löfgren

N, on już jest ojcem idealnym i powinien dostać tytuł „Ojca stulecia”.
Też wcześniej nie znałam i do niedawna nie wiedziałam, że u nas się je praktykowało. Poszperałam, posłuchałam i myślę, że niektóre mogą być wenopłodne, choć żadna nie jest tak hardkorowa jak ta rosyjska. Za to mogę polecić to: “Kråkevisa” - [link
/Póki co najwyżej dekady. Wiem, że to prawdziwy dar dla świata i człowiek niezliczonych talentów, ale by zostać ojcem stulecia, musi pozajmować się dzieckiem trochę dłużej. Zwłaszcza, że już się nim nie zajmuje, bo schrzanił sprawę i aktualnie robi to, co raczej nie sprzyja opiece nad dzieckiem: 
/Później sobie przesłucham, dziękuję za link.
Steve, wiesz, w tym konkretnym mechanizmie to jest udawanie, ale zawsze po coś - żeby konfrontować się z tym, co zbyt trudne i próbować sobie poradzić. 
 Cóż... teraz już to wiem. Nie będę ukrywał, że czasem zwyczajnie wiem, czy to, co robi jest dla niech dobre, choć tak twierdzi, czy jednak wręcz przeciwnie, a on znów miesza. Przyznaję, że czasem nie rozumiem tego wszystkiego.
Bucky, dlaczego nie najlepsze?
Wyjesz płacząc, płaczesz wyjąc, lepiej?
/Poważnie pytasz? Mówię tu teraz o płaczu, takim prawdziwym płaczu, nie o uronieniu kilku łezek jak na filmach. A prawdziwy płacz, szloch czy tam wycie zdecydowanie nie wygląda dobrze. Jeśli chodzi jeszcze o dziecko, które siedzie całe czerwone, zasmarkane i duszące się, to jeszcze nie jest to aż takie żałosne, ale w przypadku dorosłych już jest.

1 komentarz:

  1. N, no przecież on to robi dla niej! Nie widzisz tego? Ja też nie, ale wiem, że dla niej. Co się w ogóle wydarzyło, że znowu go uwiązali? Stevie maczał w tym place?

    Steve, chyba czasami warto przestać próbować go zrozumieć. Tak dla oczyszczenia umysłu.

    Bucky, myślę, że czasem bardziej żałosny od samego widoku jest powód.

    OdpowiedzUsuń