Nie trzeba kochać, by być za tobą, a nie przeciw.Mój tok rozumowania jest zrozumiały dla mnie i to mi wystarcza. Nie musi być też dla innych.
A Steve'owi nie prano mózgu, więc też sobie nie wyobrazi, idąc twoim tokiem rozumowania. No ale, nie wtrącam się. Powiedziałam, co uważam.
Nie chcesz by wasze drogi się skrzyżowały, ale chcesz się z nim pobawić, bo się nudzisz. No kuźwa, James, zdecyduj się. Może z logiki nie byłam prymusem, ale to się trochę wyklucza. Nie prościej po prostu go zgubić? Przecież potrafisz.
Zabawa w podchody to fajna rzecz, bo jeśli jest się w tym dobrym, można wywieźć przeciwnika w pole, a ten zorientuje się dopiero, gdy będzie za późno. A ja jestem w tym dobry. Nic się więc nie wyklucza.
Zdziwisz się, bo rozumiem ten tok. Po coś w końcu podałam przykład.
OdpowiedzUsuńTaki dobry w podchody, że aż obecność Clinta zauważyłeś dopiero wtedy, kiedy strzała przyczepiła ci się do czoła. Tak, rzeczywiście dobry. Podchody to nie jeden zawodnik.
Według mnie to wciąż bez sensu, ale dobra. Niech ci będzie.
Wyjaśnisz mi, jak ta zabawa ma wyglądać w twojej wersji?