17 września 2016

Astrid Löfgren

N, bezpieczniej jej nie prowokować. Jeszcze by zechciała naszego idola doścignąć…
Na Brooklyn! Pod pretekstem zwiedzania starych śmieci. Miałby tam mnóstwo rzeczy, na które mógłby narzekać, bo to budynek nie tam, gdzie trzeba, a to coś wyburzyli, coś zbudowali, i wiele, wiele więcej.
/Jeśli mamusia jest choć trochę podobna do tej ze stereotypów i kawałów, może udałoby jej się wydusić z niego gdzie trzyma lód? Podszepnij jej trochę, a jeśli jej się uda, przysłużywszy się tym całej płci pięknej.
/Potem polecieliby jeszcze do Shelbyville, a potem mogliby się wybrać w podróż śladem ich wojennej wędrówki po Europie. Tyle do narzekania <3!
Steve, oczywiście, że nie. Robisz co trzeba.
 Może i robię, ale i tak nie czuję się z tym dobrze. On także.
 Bucky, co za entuzjazm. Aż mam ochotę go przygasić.
 Och, no weź. A miałem taki dobry dzień!
 

1 komentarz:

  1. N, jakby ze stereotypu wyjęta, choć ponoć tylko ja tak ją widzę. Ale całkiem prawdopodobne, że nawet Bucky by się nie oparł jej urokowi. Zrobiłaby swoje popisowe danie, ponarzekałaby na swoje dziatwy, a Buckyś w oka mgnieniu zacząłby współczuć i chcąc ulżyć w cierpieniu, podałby jej na tacy swój lód.
    No widzisz? Możemy wysyłać Sama na wakacje!

    Steve, skoro nie ma innego wyjścia, lepiej się nad tym zbyt wiele nie zastanawiać i nie zadręczać, tylko przyjąć jako chwilową oczywistość.

    Bucky, jeszcze nie zaczęłam.

    OdpowiedzUsuń