N, bo to Steve. Steve piorący mu tyłek rani jego serduszko (i tyłek) za każdym razem, jak bardzo masochistyczne by nie było. A potem pociesza. I na tym Bucky'emu zależy.
Tylko, że tym razem Steve naprawdę może sprać mu tyłek i samo pocieszenie może tego nie naprawić. Podczas ich starć Steve zawsze był nastawiony na to, by się bronić i walczyć tak, by jak najmniej uszkodzić Bucky'ego. Tym razem Bucky to jego wróg. A Steve to super-żołnierz, Bucky to człowiek, więc będzie bolało.
Steve, jeśli traktowałby swoje potomstwo jako przedmiot doświadczalny, a do tego prowadziłby baaardzo szerokie badania nad dziedzicznością inteligencji to myślę, że nie miałby nic przeciwko. No ale na razie to dobre wiadomości o tym DNA.
Jestem jednak typem, który woli wierzyć w to, że nawet ktoś taki nie posunąłby się do eksperymentów na własnych dzieciach w "imię nauki". Sam fakt posunięcia się do eksperymentów na dzieciach jest wystarczający. Ale to dziecko wydawało się być w naprawdę dobrym stanie, więc widocznie nie zdążyli nawet zacząć. Podczas lotu do bazy dzięki niemu odkryłem, że moja tarcza świetnie nadaje się jako kołyska do usypiania niemowląt*. Ale miałem o nim nie wspominać, więc już nie wspominam.
*Steve co prawda zrobił z niej nosidełko, nie kołyskę, ale to szczegół - klik.
Bucky, no nie./A więc czym?
Absolutnie nie bierz tego, co mówię, jako przekonywanie przez „granie emocjami” do wzięcia dziecka pod opiekę. Żeby nie było. Nie wyrósłby na drugiego Zolę. Inteligencję może miałby w jakimś stopniu podobną, ale nie poglądy. No chyba, że coś by się zadziało, że postanowiłby w końcu zostać nazistą, ale to też raczej nie przez geny. I myślę, że mimo wszystko byś malca pokochał. Może raczej, że są na to spore szanse. Ale nie ma sensu się zmuszać, bo i ty byłbyś nieszczęśliwy, i Steve, a już najbardziej ten chłopczyk.
/A co by było jakbym ja go pokochał, a on mnie nie? Albo jednak on mnie też, ale poszedłby do szkoły i by mnie znienawidził, bo dowiedziałby się o tym wszystkim, co zrobiłem? Steve to co innego, nim można się chwalić, ale raczej żadne dziecko nie chciałoby uczyć się o tym, jak to jego tatuś robił różne złe rzeczy.
N, oj, to faktycznie nie zapowiada się miło. Hydra!Steve używa broni? Bo jeśli nie, to Bucky miałby przynajmniej w ten sposób nieco „wyrównane” szanse.
OdpowiedzUsuńSteve, cóż, wśród nazistów dość popularne było eksperymentowanie, więc… oby to nie było jego własne – jakby to cokolwiek miało zmienić. I oby naprawdę nic mu nie było.
Bucky zabronił ci o nim wspominać? No i świetne wykorzystanie tarczy. W końcu się na coś przydała, co?
Bucky, i tak chyba nie poprawisz.
Wahasz się. Właśnie to do mnie dotarło. Rozumiem twoje obawy, serio rozumiem, no ale nie przekonasz się, póki nie spróbujesz. Świadomie. A na jakiego człowieka wyrosłoby wasze dziecko i jak by was postrzegało obok tego, co się mówi, w dużym stopniu zależy od was.