25 stycznia 2017

Astrid Löfgren

N, to chyba ten sam, który twierdził, że zgwałcone dziecko powinno urodzić dziecko, bo może najdzie je olśnienie w postaci instynktu i bezgranicznej miłości. Ja miałam problem z pokochaniem swojego dziecka, jakkolwiek by to źle nie brzmiało, to co dopiero musiałoby się dziać w głowie tak mocno skrzywdzonej dziewczynki, która wielu rzeczy nie rozumie. Sporo jest lekarzy, którzy w imię klauzuli sumienia nie wykonują takich badań, nie podejmują się zabiegów czy operacji, więc nawet ustawa nie jest potrzebna.
Nie spodziewałam się, że tak mi się to spodoba. Chyba w końcu będzie coś na poważnie
/Ciekawe czy głosiłby takie same poglądy, gdyby sam miał zostać takim "szczęśliwym dziadkiem". Zmusić zgwałconą kobietę do donoszenia ciąży i porodu to barbarzyństwo i bestialstwo, a zmusić do tego DZIECKO i oczekiwać od niego, że jeszcze zajmie się innym dzieckiem, to już... Albo wiesz, skupy się na Loganie. Albo porozmawiajmy o Franku Castle - naszym filmowym Punisherze - który zmasakrował baseballem gościa sprzedającego dziecięcą pornografię.
/Mam nadzieję, że i pan Hugh, i sam Wolvie dostaną godne pożegnanie po tych siedemnastu latach. Czekam na ten film jak na żaden inny i mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Steve, to zaciągaj go, póki jest w godzinie "Jestem na tak" i nie mów, dokąd idziecie. Taka tam niespodzianka. Będzie zachwycony.
 O tak, na pewno będzie. W końcu tak kocha niespodzianki. I lekarzy. Psychologów i psychiatrów zwłaszcza.
 Bucky, jesteś wspaniały. Na tyle mnie stać. Nie obrażaj się.
 Jeszcze coś, a się zastanowię.

1 komentarz:

  1. N, tak, to zdecydowanie lepsze tematy. Przydaliby się nam tacy goście z baseballem.
    Na razie wygląda to świetnie, choć nieco zmizerniały Wolvie to smutny obrazek.

    Steve, tak kocha, bo oni mają złą strategię na niego. Widzisz, to jest żołnierz. Ty zresztą też. Żeby dotrzeć do żołnierza, trzeba zdobyć jego zaufanie. Żołnierz to ktoś, kto nie uzewnętrznia się za bardzo, o tym coś na pewno wiesz. A żeby się uzewnętrznił, trzeba trochę wejść w jego świat. Żeby wejść w jego świat, trzeba nawet pomilczeć przez spotkanie czy dwa. Trzeba poczekać, aż ci zaufa i zacznie opowiadać o prostych, codziennych rzeczach. Potem zaufa tak, że powie zdecydowanie więcej.

    Bucky, jesteś kochany, że przynajmniej się zastanowisz.

    OdpowiedzUsuń