29 kwietnia 2015

Astrid Löfgren

James, czekaj, czekaj, bo nie rozumiem. Lałeś się ZA Steve'a, żeby SWÓJ tyłek ratować? Tak to leci?
Weź mi wytłumacz o co z tym napierdzielaniem się chodzi. Po ludzku i najprościej jak się da. Nie lubię czegoś nie rozumieć, więc byłabym bardzo wdzięczna.

Oesu, nie o to chodzi. Skończmy o tych samobójstwach.
Ta, ty spokojny, a ja bułgarska księżniczka.
Byłem przyjacielem Steve'a i spędzałem z nim całkiem dużo czasu - rozumiemy się jeszcze? Skoro przebywaliśmy razem to gdy ON kogoś zdenerwował, widzieli MNIE razem z nim i wściekano się na NAS- odpowiedzialność zbiorowa, czy jakoś tak. Miałem lekko wybuchowy charakter, więc nie stałem biernie i nie czekałem aż spuszczą nam ostry łomot, tylko starałem się temu jakoś zapobiec- dyplomatycznie lub nie.
Wolałem już żeby połamano coś mi, niż temu kretynowi i na całe szczęście, w większości przypadków udawało mi się ściągnąć większość gniewu na siebie i... ha... to naprawdę nie ma sensu. Kto by przypuszczał?
Książęca mość, wybaczy, że niekomfortowo się przeze mnie poczuła, bo wprowadziłem ją w błąd..

1 komentarz:

  1. James, czyli się o niego troszczyłeś, co mogło wynikać z wrażliwości na jego krzywdę, a sam mówisz, że wolałeś brać wszystko na siebie (bo który przyjaciel biernie patrzy na mizernego towarzysza, kiedy coś mu zagraża? No raczej jeśli prawdziwy przyjaciel, to żaden), a jednocześnie również kierowała tobą troska i strach o własny tyłeczek. A więc reasumując tak bardzo się nie myliłam. Nie jesteś wrażliwy teraz (nie jesteś?), ale byłeś kiedyś. I mnie raczej nie przekonasz, że nie. Chociaż...
    Dowcipniś. Książęca mość? A to nie do księcia? Mniejsza, bo sama nie wiem. Książęca mość wybacza i dziękuje.

    OdpowiedzUsuń