Pierwsza jeszcze kiedyś w zamierzchłych czasach, druga o tym, że byłeś dupkiem.Ah... fakt, jestem, ale z tym zgadzasz się nie tylko ty.
Mnie by na twoim miejscu wnerwiało, gdyby tak chrzęściła przez jeden skurcz mięśnia. Bo mi o ten hałas od płyt chodzi. Wcześniej tego nie było?
No patrz, co za pech. Z pewnością docenili twoją uprzejmą postawę. Na pewno żaden się nie uchował tak całkiem przypadkiem? No pech jak nie wiem!
Zmieniające położenie płyty zawsze wydawały dźwięk, ale o wiele cichszy. Mam znacznie czulszy słuch, więc dla normalnego człowieka był ledwo słyszalny. Teraz czasem doprowadza mnie do szału.
Straszny pech, ale nieszczęścia chodzą po ludziach. Ostatni z wielką chęcią pomógł mi w sprawdzeniu czy granat F1 przejdzie przez ludzki przełyk bez łamania szczęki. Cóż, nie przejdzie, ale był bardzo pomocny.
Kochanieńki, BYŁEŚ a nie JESTEŚ.
OdpowiedzUsuńTo teraz masz nauczkę. Trzeba było później się z nimi pobawić. Gdyby jakiś się uchował, to teraz byś miał specjalistę od hałasu jak znalazł.
James eksperymentator... jak to pięknie brzmi :)