7 kwietnia 2015

Astrid Löfgren

#1 No to fakt, sprawa jest skomplikowana. A gdyby tak wcześniej porozmawiać z jej córką? Oczywiście w asyście kogoś, kto wzbudza zaufanie. Może by zrozumiała? Chociaż sama nie mam pojęcia, co bym zrobiła, gdyby stanął przede mną koleś, który powinien nie żyć od dziesiątek lat, który podaje się za wujka, i któremu wcześniej nosiłam kwiaty na grób. Cholernie ciężka sprawa i w sumie jednak więcej mogłabym powiedzieć coś o wierze w tym momencie, niż ci cokolwiek doradzić.
Aż taki hałas? Nie dość, że nieporęczna, to jeszcze głośna. Spieprzyli sprawę.

#2 James, wiesz co, wróciłam z roboty, usiadłam, i nie wiem dlaczego, ale zaczęłam się zastanawiać, czy myślałeś kiedyś nad jakimś nowym pseudonimem. Więc zapytam: myślałeś? Przyszedł ci jakiś do głowy, jeśli tak?
 Ramię ma być bronią- ma być silne, zwinne i wytrzymałe, a nie wygodne. Po Waszyngtonie i tak uległo awarii, ale znalazłem jednego z zajmujących się nim naukowców i miło poprosiłem by doprowadził je do stanu używalności, choć i tak pozostawia wiele do życzenia.
 Ledwo odzyskałem imię, więc nie widzę potrzeby zmieniania go. Nie lubię być nazywany Bucky'm, Zimowy Żołnierz jest mi całkowicie obojętny, bo i tak się tak do mnie bezpośrednio nie zwracano.
 Przynajmniej zgadzamy się w jednej sprawie- sytuacja jest cholernie popieprzona. 

1 komentarz:

  1. Z hałasem to o wygodę nie chodzi, bo dajmy na to: musisz się podkraść i ci tak zabrzęczy, no to koniec misji. Czyż nie? Jakbyś tak kiedyś znalazł całkiem przypadkiem kogoś, kto jeszcze żyje i pracował przy twojej ręce, to mógłbyś teoretycznie bardzo uprzejmie poprosić, żeby coś z tym fantem zrobili. Dla własnej wygody tym razem.

    Ja nie o imieniu, a o pseudonimie, niemniej jednak rozumiem :)

    To chyba trzecia rzecz, z którą się zgadzamy.

    OdpowiedzUsuń