27 maja 2015

Ana Morgan

To co tak właściwie jesz skoro wszystko jest chemiczne?
Uciekałeś przecież, ale zawsze cię znajdowali, a potem znowu ci w mózgu namieszali. Cóż raczej sam do nich nie poszedłeś z urwanym ramieniem i nie poprosiłeś, żeby zrobili z ciebie cyborga.
Chleb. Tosty, chociaż to też chleb, więc nie wiem, czy się liczy. Krakersy, ale tylko te, które mają najkrótszy skład. Jeśli uda mi się znaleźć owoce, które nie śmierdzą chemią to także je. Piję dużo wody. Piję też kawę. I... to wszystko, bardzo rzadko wybieram coś z poza tej listy.
Chyba można powiedzieć, że lubię jabłka. Pamiętam, że prawie się rozryczałem, gdy Isayev dał mi je po raz pierwszy. Żenujące.
To wszystko jest zbyt wielkim zbiegiem okoliczności, by nikt niczego nie podejrzewał. Dziwnym trafem to właśnie przyjaciela Kapitana Ameryki wybrał Zola, potem ten przyjaciel przeżył upadek z kilkuset metrów i znowu przypadkiem trafił do Zoli, by spotkać się z Kapitanem po siedemdziesięciu latach i żaden z nich się nie zestarzał, bo obaj byli zamrożeni. Albo jesteśmy sobie przeznaczeni, albo coś tu nie gra.

2 komentarze:

  1. Serio? Chleb, tosty, owoce i krakersy? To główne składniki w mojej diecie o.o
    Rozryczałeś się z powodu jabłka?
    Gdyby ten przyjaciel tak bardzo nie cwaniakował i się wyrywał to może by do Zoli nie trafił. I to również ty, niczym bohater z tarczą walczyłeś z jakimś durnym robotem, zamiast wziąć nogi za pas i wiać. Nie twoja wina, że przeżyłeś, a tym bardziej nie prosiłeś o 70letni pobyt w zamrażarce, więc to przeznaczenie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. No i jak tu nie chwalić jego rąk.

    OdpowiedzUsuń